MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po wyroku sądu oddala się zagrożenie upadłości szpitala w Stalowej Woli z powodu żądań płacowych

Zdzisław Surowaniec
Szpital byłby zagrożony upadłością, gdyby musiał wypłacić lekarzom żądane kwoty.
Szpital byłby zagrożony upadłością, gdyby musiał wypłacić lekarzom żądane kwoty. Zdzisław Surowaniec
Siedmiu lekarzy ze szpitala w Stalowej Woli, którym szpital w ubiegłym roku wypłacił część należności, jaką sądownie wywalczyli, prawdopodobnie będzie musiało zwrócić pieniądze z odsetkami i pokryć wysokie koszty procesu. Sąd Najwyższy wziął stronę szpitala.

893 pracowników

Szpital w Stalowej Woli istnieje od ponad 50 lat, ma 16 oddziałów, zatrudnia 893 pracowników, w tym między innymi 130 lekarzy, 390 pielęgniarek, 33 położne, 99 pracowników średniego personelu.

W ubiegłym roku po chwilowym uciszeniu nastrojów związanych z żądaniami płacowymi w szpitalu, na dyrekcję spadła lawina pozwów od lekarzy domagających się wypłaty należności, jakich nie dostawali, kiedy wypoczywali po dyżurach. Wielkość pozwów rozłożyłaby szpital na łopatki.

Chodzi o "zejścia z dyżurów" od 2008 roku. Wywalczony przez lekarzy przywilej wypoczynku po dyżurze, miał jak widać taki skutek, że nie pozwolił im wykonać limitu czasu pracy. Kiedy bowiem schodzą po dyżurze, muszą korzystać z wydłużonego wypoczynku. Przez to nie mogą wyrobić limitu płatnych godzin, zwanych nominałem. Ten limit wynosi 150 godzin miesięcznie. Tymczasem lekarze, którzy korzystają z wypoczynku, dostają wynagrodzenie za 100, 120 godzin.

Najwięcej, bo aż 56 tys. zł, domagał się dr Witold Korczyński, przewodniczący szpitalnego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Inni lekarze występowali o różne kwoty, najmniejsza to było 7,2 tys. zł. W sumie szpital musiałby wypłacić 192 tys. zł. Sąd Pracy w Stalowej Woli oddalił ich roszczenia, ale Sąd Okręgowy wziął stronę lekarzy i wyrok miał klauzule natychmiastowej wykonalności. Ówczesny dyrektor Roman Ryznar wypłacił część kwoty i odwołał się od wyroku do Sądu Najwyższego.

Kiedy siódemka lekarzy miała korzystny wyrok, ośmieliło to dziewiętnastu kolejnych lekarzy, którzy poszli w ich ślady. Dyrektor wyliczył, że gdyby miał wszystkim lekarzom wypłacić za odpoczynek po dyżurze, musiałby wyłożyć ponad 7 mln zł. To by rozłożyło szpital na łopatki i wymusiło prywatyzację.

Przed tygodniem Sąd Najwyższy uchylił postanowienie Sądu Okręgowego i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W uzasadnieniu znalazła się opinia, że dyrekcja szpitala prawidłowo rozliczała czas pracy, nie płacąc za wypoczynek czyli czas, kiedy lekarze nie pracowali. Uprawomocnienie się tego postanowienia oznaczałoby dla szpitala odsunięcie niebezpieczeństwa wpadnięcia w finansowy dół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie