Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwe życie afrykańskich plemion (zdjęcia)

Marzena Kądziela
W hamerskiej wiosce.
W hamerskiej wiosce. M. Kądziela
Najważniejsze jest dla nich bydło. Dla niego potrafią zabić. Kochają dzieci i ozdoby ciała.

Na kobietach spoczywa dbanie o dom, rodzinę i obejście. Mężczyźni są pasterzami i łowcami.

W czerwonych szatach

To, co na pierwszy rzut oka odróżnia Masajów od innych afrykańskich plemion, to jaskrawo czerwone szaty, przewieszone przez jedno ramię. Smukli, wysocy Kenijczycy zaplatają włosy barwione ochrą w cienkie warkoczyki. Większość z nich pozbawiona jest dolnego środkowego zęba, by w razie szczękościsku spowodowanego tężcem przez rurkę można było podać naturalne lekarstwo.

Chaty w masajskich wioskach budują kobiety, które wykonują większość domowo-gospodarskich prac. W przerwach siadają w cieniu akacji, by z kolorowych koralików wyplatać bransolety, naszyjniki i kolczyki dla siebie i mężów. Domy są bardzo proste - drewniany stelaż oblepiony gliną zmieszaną z odchodami bydlęcymi. W środku oglądanej przeze mnie chaty jest wielkie legowisko, w którym zamiast materaca, wprost na ziemi usypano liście. Obok palenisko oraz naczynia, w większości zrobione z roślin, rogów, kości zwierzęcych czy skóry.

Krowy - największy skarb

Kiedyś podstawą masajskiej diety była bydlęca krew połączona z mlekiem, dumni Afrykańczycy gardzili bowiem wszelką pracą na roli. Dziś uprawiają kukurydzę i inne rośliny, z których przyrządzają potrawy. Nie gardzą alkoholem, szczególnie pitym na co dzień sukuru-muratina z korzeni kaktusa i miodu.

Największym skarbem Masajów są krowy. Kiedy brakuje trawy na plemiennych łąkach, pasterze ze stadami zapuszczają się na tereny rezerwatów przyrody. Nie mogą zrozumieć, dlaczego jest to zakazane, czemu dziko żyjące bawoły mogą żywić się nad rzeką Mara, a ich tak potrzebne do życia krowy nie.

Masajowie mogą mieć kilka żon, stąd często kilkunasto-, a nawet kilkudziesięcioosobowa gromadka dzieci, które bardzo kochają. A dzieci wiodą beztroski tryb życia do 14-15 lat. Wtedy chłopcy po obrzezaniu stają się wojownikami - moranami. Mogą już zaplatać włosy w warkoczyki, nosić włócznię o długim ostrzu, a przy pasie miecz. Dziewczęta także zostają obrzezane, choć zabieg ten jest już oficjalnie zabroniony.

Puder ze zjełczałego masła

W etiopskim miasteczku Turmi, gdzie żyją Hamerowie, odbywa się cotygodniowy targ. Przyglądam się, jak ze wzgórz schodzą kobiety, mężczyźni i dzieci. Za odzienie mają kozie skóry ozdobione koralikami. Rzadko kto na stopach ma obuwie. Jeśli już, to są to sandały wykrojone z samochodowych opon.

Zarówno mężczyźni, jak i kobiety włosy mają zaplecione w drobniutkie warkoczyki. Ciemną skórę pokrywa "puder", czyli zjełczałe masło zmieszane z rudą glinką. Ta sama maź, o niezbyt przyjemnej dla nas woni, pokrywa włosy. Niektórzy ozdobieni są dodatkowym "makijażem" - ich tułowie umalowane są białą, naturalną pastą z wzorami.

Atrakcyjne blizny

Najciekawszą fryzurę dostrzegam u jednego z mężczyzn. Jego włosy podzielone są na trzy części. Każdą z nich pokrywa innego koloru sztywna glina, tworząca jakby czapkę, w którą wbito ptasie piórko. Zaskoczyła mnie jeszcze jedna "ozdoba", którą zauważyłam u kobiet. To blizny, którymi pokryte są ramiona, brzuch i plecy.

Hamerki, by dodać sobie urody i pokazać swą odwagę, nacinają ciało nożem lub żyletką, a podczas zabaw są okładane przez mężczyzn cienkimi witkami. Która ma więcej blizn, ta ma większe wzięcie i powodzenie.

Krwawe krowie bitwy

Członkowie etiopskich plemion, takich ja Hamer, Konso, Embore, Mursi, podobnie jak Masajowie za najcenniejsze uważają swe stada krów. Dla nich potrafią zabić. Wciąż odbywają się krwawe bitwy pomiędzy plemionami i wioskami, które podkradają sobie dające mleko zwierzęta. W wielu wioskach jedynym przedmiotem z zachodniej cywilizacji jest… karabin.

Różnorodna moda

Mieszkańcy południowej części Etiopii przywiązują dużą wagę do swej odzieżowej odrębności. Hamerki noszą odzienie z kozich skór, członkinie plemienia Konzo szczycą się swymi pasiastymi, szerokimi spódnicami, przypominającymi nasze opoczyńskie zapaski. Panie Embore lubią robić sobie kropkowany makijaż.

Białe plamki na twarzach i dekoltach kontrastują z ich ciemną skórą. Mursi lubują się w glinianych "talerzykach" wkładanych w przecięte wcześniej małżowiny uszne i dolne wargi. Co pewien czas krążki wymieniane są na większe. Mnie przeszywa nieprzyjemny dreszcz na samą myśl o kaleczeniu ciała, dla nich to dodająca także seksualnej atrakcyjności ozdoba.

Mięso jadają rzadko

Najpopularniejszą potrawą w całej Etiopii, także na południu, jest indżera, podobny do naleśnika duży, szary placek, pieczony ze sfermentowanego zboża tef. Jako źródło witamin i minerałów służą świeża bydlęca krew i mleko. Mężczyźni zawiązują szyję krowy sznurkiem i strzałą z łuku przecinają tętnicę, z której do naczynia z tykwy upuszczają krew. Czerwony napój piją wszyscy - dzieci i dorośli, czasami mieszając go z mlekiem. Mięso mieszkańcy Południa jadają bardzo rzadko, tylko przy wielkich uroczystościach.

Panna młoda za krowy

Według legendy Zulusów mieszkających w Republice Południowej Afryki bóg Unkulunkulu, stwórca człowieka, stworzył także bydło, które darował ludziom. Bydło zapewniało egzystencję - dostarczało pożywienia, materiału na odzież, ale też służyło jako towar w wymianie handlowej. W wielu wioskach nadal panuje zwyczaj "kupowania" dziewczyny, którą mężczyzna chce poślubić, za krowy. Targowanie się w takim przypadku trwa nieraz wiele dni.

Z obcym się nie napije

Mleko ma niezwykłą wartość dla Zulusów, nie tylko dlatego, że stanowi podstawę pożywienia. Do tej pory bardzo przestrzegane jest to, z kim się go pije. Nie wolno Zulusom wypić go z obcym, lecz wyłącznie z tymi, z którymi ma się wspólnych przodków. Wypicie z obcym jest zbezczeszczeniem świętości. Mężczyzna, który wypił mleko z człowiekiem z innego klanu, nie może poślubić kobiety z klanu swojego "mlecznego brata".

Zdolni myśliwi

Gdy Zulusi mieli do dyspozycji nieograniczone tereny, mężczyźni w sile wieku zajmowali się głównie myślistwem. Podczas łowów obowiązywały ich liczne tabu, na przykład zabronione było spożywanie mięsa szybkich zwierząt, żeby zdobycz nie umknęła. W tym czasie mężczyźni nie mogli się też kontaktować z kobietami.

Ojcowie przekazywali swe umiejętności synom. Chłopcy spędzali czas na stepie, poznając tajniki przyrody - zwyczaje zwierząt, klimat, rodzaje drzew, roślin, ziół. Od najmłodszych lat uczyli się także pasterstwa. Już malcy 7-, 8-letni wypasali kozy i owce, starsi doglądali bydła na pastwisku. Dojście do pełnoletności było związane z obrzędem inicjacji. Ceremonia ta do połowy XIX wieku polegała między innymi na amputowaniu ostatniej, górnej części jednego z palców u rąk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prawdziwe życie afrykańskich plemion (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie