Przedwyborcze szpitalne chwyty, czyli kampania w Stalowej Woli

W krytyce szpitala nikt nie prześcignie kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Temu tematowi poświęcili nawet jedną z konferencji prasowych. Po tym jak obsadzony w roli kandydata na starostę stalowowolskiego Janusz Zarzeczny powiedział, że podwyżki w szpitalu są dawane pracownikom pod stołem, dyrektor Mirosław Leśniewski rozważa doniesienie do prokuratury.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej dyrektor wyglądał na przybitego. - Padają pytanie skąd się wziąłem. Mówi się, że jestem człowiekiem znikąd. Nie jestem znikąd. Mam wielu znajomych. W tym innych dyrektorów szpitali i każdy twierdzi, że nie spotkał się z takim czymś, aby finanse szpitala były wyciągane na zewnątrz jak tu, w Stalowej Woli - mówił rozżalony.

Zabolał go zarzut "dawania podwyżek pod stołem". - Można zajrzeć do słownika i zobaczyć co to określenie znaczy. Dla mnie to jest przykre bo całą duszę oddałem temu szpitalowi. Pracuję z całych sił, aby stanął na prostą. Do tego stawia mi się zarzuty kryminogenne - stwierdza dyrektor. - Pełnię funkcję zaufania publicznego. To może rzutować na moją karierę - dodał.

Szpital w Stalowej Woli dostanie z ministerstwa zdrowia 2,4 mln zł na dofinansowanie tomografu komputerowego. Taką informację otrzymał we wtorek dyrektor szpitala Mirosław Leśniewski. Koszt urządzenia to 3 mln zł. Brakującą kwotę dopłaci powiat i szpital.

Obecny tomograf to jak na medyczne warunki staruszek, ma czternaście lat. Nowy będzie super nowoczesny, bo technika poszła do przodu. A nie było łatwo dostać pieniądze na tomograf. Pierwotnie komisja konkursowa nie wpisała szpitala na listę. Odwołanie dyrektora przyniosło skutek i zakup został wliczony do narodowego programu zwalczania chorób nowotworowych.

Ta informacja zbiegła się z przykrymi dla dyrektora Leśniewskiego doniesieniami o atakach na szpital i osobiście na niego, przez niektórych kandydatów w wyborach do samorządu, czyniących go odpowiedzialnym za problemy finansowe, jakie ma szpital zatrudniający 890 ludzi.

Jak zapewnił, koszty funkcjonowania szpitala we wrześniu wzrosły w porównaniu z rokiem ubiegłym o 300 tysięcy złotych. To zaledwie 0,4 procent całych kosztów. Wpływ na to miał wzrost kosztów obsługi długu za spłatę starych zobowiązań. Swojemu ostremu krytykowi posłowi Antoniemu Błądkowi z PiS przypomniał, że w roku 2007 jako starosta zdecydował się na dzierżawę stacji dializ, tłumacząc: "Kasa starostwa świeci pustkami, dług sięgnął 30 mln zł. Nie lepsza sytuacja panuje w szpitalu, który ma 9 mln zł zadłużenia".

- Ja nie mówię, że w szpitalu jest idealnie. Mamy o pięć procent niższe przychody niż w roku ubiegłym. Ale szpital nie ogranicza przyjęć, a personel ma pensje na czas. Mamy zaległości w stosunku do dostawców, ale zapewniam, że na koniec listopada nasze zobowiązania zmaleją z 8 do 5 milionów złotych - stwierdził dyrektor Leśniewski.

Przyznał, że szpital ma nadwykonania na 4 mln zł. - Bo mamy dużo przypadków ratowania życia na kardiologii inwazyjnej i chirurgii naczyniowej - przyznał. Zadeklarował chęć rozmów ze wszystkimi. - Nigdy nikomu nie odmówiłem komentarza. Dlatego boli mnie, że ze szpitala wyciekają strategiczne informacje, które są prezentem dla konkurencji - ocenił.