MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Puste pokoje, czytanie zaległej prasy, to zmora niektórych radnych w naszym regionie

KaT
Stanisław Wiącek, radny z Tarnobrzega zachęca mieszkańców, by ci przychodzili na dyżury i zgłaszali swoje problemy, gdyż wiele z nich można rozwiązać
Stanisław Wiącek, radny z Tarnobrzega zachęca mieszkańców, by ci przychodzili na dyżury i zgłaszali swoje problemy, gdyż wiele z nich można rozwiązać KaT
Tarnobrzescy radni zaapelowali do mieszkańców, by ci częściej odwiedzali ich na dyżurach w biurze rady miasta i dzielili się swoimi problemami. Puste pokoje i brak petentów, to także bolączka radnych Niska, którzy odeszli od stałych godzin dyżurowania w magistracie.

Utrzymanie stałej więzi z mieszkańcami i ich organizacjami to jeden z czterech podstawowych obowiązków radnego. Ułatwieniu kontaktom obywateli z radnym służą dyżury w biurze rady miasta. Najczęściej odbywają się one raz w tygodniu o stałych porach. Niestety jak wynika ze statystyk, frekwencja petentów jest bardzo mała, dlatego radni większość czasu przeznaczonego na porady i rozmowy z mieszkańcami przeznaczają na odrabianie zaległości w czytaniu prasy i wypełnianiu dokumentacji.

MAMY POMAGAĆ

- Szkoda, że niektórzy mieszkańcy, którzy borykają się z poważnymi problemami, stronią od spotkań z nami - ubolewa Stanisław Wiącek radny Tarnobrzega. - Wolą zaczepić nas na ulicy, czy zadzwonić. Jednak często jest tak, że akurat w danej chwili nie mamy czasu i prosimy o przyjście na dyżur do urzędu. Część osób wraca, ale są tacy, którzy rezygnują, a szkoda, bo my jesteśmy od tego, żeby im pomagać.

Radny Wiącek na frekwencje mieszkańców podczas swoich dyżurów nie narzeka. Dodaje, że najczęściej zgłaszane problemy, z jakimi przychodzi mu się zmierzyć, dotyczą braku pracy i mieszkania.
- Bo brak pracy i mieszkań w Tarnobrzegu to przekleństwo naszych czasów - tłumaczy. - Zgłoszony problemy zapisujemy w książce dyżurów i nadajemy bieg sprawie. Obecnie zajmuję się sprawą niepełnosprawnej, młodej kobiety, która opuściła dom dziecka. Obecnie mieszka u rodziny i pracuje w warsztatach terapii zajęciowej. Niestety, warunki lokalowe są bardzo trudne, kobieta śpi na materacu, dlatego piszę pismo do prezydenta miasta o przyznanie jej mieszkania socjalnego. Uważam, że osobie, która już została poszkodowana przez los, trzeba podać rękę. Wierzę, że uda mi się jej sprawę doprowadzić do końca i pozytywnie.

Z kolei radny Waldemar Stępak, należy do grona tych, którzy w tej kadencji, nie mieli okazji porozmawiać na dyżurze z mieszkańcami. Mimo to, nie narzeka na brak problemów, z jakimi przychodzi mu się zmierzyć za pośrednictwem mieszkańców. - Mam bezpośredni kontakt z mieszkańcami jako przewodniczący zarządu osiedla Miechocin - tłumaczy. - Często ludzie dzwonią do mnie i przez telefon proszą o pomoc. Widocznie z tego względu, ludzie niekoniecznie widzą potrzebę by przychodzić na moje dyżury do biura rady.

Inny radny Tarnobrzega dodaje: - Jeśli nie mam zgłoszenia od mieszkańca, to z czym pójdę do władz miasta, by uzyskać pomoc - pyta Ryszard Kiper, który także narzeka na zbyt małą liczbę zainteresowania dyżurami ze strony mieszkańców. - Jeśli jest problem, trzeba wyjść z domu i go zgłosić.

DYŻURY Z DOSKOKU

W Nisku zrezygnowano z systematycznych spotkań mieszkańców z radnymi. - Bo nie było takiej potrzeby - argumentuje Waldemar Ślusarczyk, przewodniczący rady miasta i gminy w Nisku. - Radni siedzieli w pustej sali. Zdecydowaliśmy, że ograniczymy dyżury do wtorku i to wyłącznie dla przewodniczącego rady, zastępców i szefów poszczególnych komisji. Pozostali radni mogą przychodzić lub są zapraszani, gdy pojawia się ważny problem.

Zdaniem przewodniczącego Ślusarczyka, aktywność mieszkańców w kontaktach z radnymi powinna być większa, gdyż dzięki temu, można rozwiązać wiele poważnych problemów. - Temat, który ostatnio nurtował wielu mieszkańców to nieaktualne już plany budowy starej obwodnicy wokół Niska, które istnieją jeszcze w wojewódzkim planie zagospodarowania przestrzennego - przypomina Waldemar Ślusarczyk. - Zapis ten sprawia, że teren nie może być wykorzystany pod zabudowę jednorodzinną. Tymczasem wielu mieszkańców, właśnie w tym miejscu chciałoby postawić dom. Na szczęście udało nam się zainteresować tym problemem zarząd województwa i sprawa ma być rozwiązana na naszą korzyść. To tylko jeden z problemów, jaki w ostatnim czasie udało nam się pozytywnie rozwiązać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie