Radna z klubu PiS spokojnie wytrzymała sześć punktów porządku obrad. Eksplodowała przy siódmym punkcie, związanym z propozycją podwyższenia kapitału zakładowego Inkubatora Technologicznego. Poprosiła o głos, przejęła przenośny mikrofon i zaczęła z kartki czytać boleściwym głosem jakie ulice i chodniki w Rozwadowie i Charzewicach wymagają naprawy.
NIE NA TEMAT
- To jest nie na temat, pani nam dezorganizuje pracę - przywoływał radną do porządku przewodniczący Antoni Kłosowski. - Jak przemawiam w imieniu mieszkańców i ja tej sprawy nie podaruję. Musicie mieć jasność na czym polega problem - tłumaczyła radna. Skrytykowała rozbudowę w Stalowej Woli szkolnictwa wyższego i powstanie Inkubatora Technologicznego. - Jestem wyśmiewana na komisjach, lekceważycie Rozwadów do zera - narzekała.
Nie reagowała na groźby przewodniczącego, że zabiera jej głos. - Proszę dać mi dokończyć - mówiła w kółko. Bezradny w takiej sytuacji przewodniczący ogłosił dziesięciominutową przerwę. Jednak po przerwie Rehorowska, która ani na chwilę nie odłożyła mikrofonu, dalej wygłaszała litanię z zaniedbaniami. - To, co pani mówi, nadaje się do wolnych wniosków - napomniał ją wiceprzewodniczący Stanisław Ordon. - Ja nie jestem radną od wolnych wniosków, jestem radną od trzech kadencji - odparowała.
JAK WODA PO GĘSI
Nie wytrzymał Jacek Czech i donośnym głosem przekrzyczał radną, żeby przestała terroryzować radnych. Jak grochem o ścianę. Przywoływanie radnej do porządku spływało po niej jak woda po gęsi. Przewodniczący zarządził drugą pięciominutową przerwę, ale po przerwie radna dalej wyliczała potrzeby Rozwadowa. Andrzej Barwiński zagroził, że jeśli radna nie zostanie spacyfikowana, każdy przy byle jakiej okazji będzie mógł mówić godzinami na każdy temat.
Przewodniczący ogłosił trzecią przerwę i zwołał na naradę szefów klubów. Radna odczytała to jako cenzurowanie jej wypowiedzi i ogłosiła: - Komuna wróciła do Polski. Witaj komuno w Stalowej Woli!
OPUŚCILI SALĘ
Kiedy radni wrócili, radna także wróciła do odczytywania braków w Rozwadowie I Charzewicach. Tym razem jednak nikt jej nie przerywał. Tylko koalicyjni radni gęsiego opuścili salę obrad. Żalów radnej słuchali więc tylko przewodniczący, radni PiS i dwóch radnych z przystawek.
Na finał radna zagroziła, że jeżeli jej uwagi nie zostaną wysłuchane i na Rozwadów nie spłynie lawina pieniędzy, poskarży się marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi. - Mojemu dobremu znajomemu - dodała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?