Bronisław Tofil, radny powiatu stalowowolskiego:
- Nie godzi się radnemu, żeby używał wulgarnych słów wobec kobiety i machał legitymacją radnego. Jeśli inni radni tego nie potępią, to będzie znaczyło, że popierają awanturnictwo pana Rogowskiego.
Poszło o to kto komu ma ustąpić pierwszeństwo przejazdu na wąskiej drodze osiedlowej przy ulicy Poniatowskiego. Starcie Zbigniewa Rogowskiego z kobietą było tak ostre, że kobieta wezwała policję. Tak przynajmniej wynika z jej wypowiedzi, jakiej udzieliła miejscowej prasie. Jak przekonuje, policja sporządziła notatkę, w której jest mowa, że w jej stronę poleciało wulgarne słowo, której jej ubliżyło.
ZAPYTAŁ O INTERWENCJĘ
Przed miesiącem Bronisław Tofil zapytał obecnego na sesji komendanta policji czy to prawda, że policja interweniowała podczas awantury, jaką zrobił kobiecie radny. Komendant obiecał, że sprawdzi czy była interwencja i notatka, ale musiał mieć oficjalne zapytanie w tej sprawie. Przewodniczący rady Ryszard Andres od razu powiedział, że z takim pytaniem nie wystąpi.
Kiedy policję zapytał o to radny Tofil, w odpowiedzi zastępca komendanta odpisał mu, że nie jest stroną i nie może takiego wyjaśnienia otrzymać. Radny, który za punkt honoru postawił sobie wyjaśnienie incydentu, nie rezygnował. Przed środową sesją umówił się z radnymi różnych ugrupowań, że poprą jego wniosek o wystąpienie do komendy z pytaniem o szczegóły interwencji.
RADNI ZDRADZILI
Jednak na sesji radni koalicji zdradzili - jak to określił Tofil (większość w radzie ma PiS), nie poparli jego wniosku i pytania do policji nie będzie. Tofil i popierający go pięciu innych radnych w akcie zemsty nie poparli wniosku o przystąpienie powiatu do Lokalnej Grupy Rybackiej "Karp Doliny Sanny", dzięki której można uzyskiwać unijne wsparcie dla hodowców ryb w gminie Zaklików.
Radny Tofil nie rezygnuje. Zapowiedział, że na kwietniową sesję przygotuje interpelację w tej sprawie. Chce wyjaśnienia incydentu i odwołania Rogowskiego z funkcji wiceprzewodniczącego.
BEZ KONSEKWENCJI
Zbigniew Rogowski, powiedział nam, że był incydent, ale że to kobieta pierwsza rzuciła w niego wulgarnym słowem, więc odwdzięczył się "niezbyt nieparlamentarnym słownictwem".
- Była policja, dmuchnęliśmy w balonik, policjanci spisali notatkę, ale nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. Po co do tego wracać, jak już trzy razy to wyjaśniałem? - zakończył pytaniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?