Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RODZINA BEZ DOMU

/krs/

Trzy osoby ranne w czwartkowym wybuchu w Tuszymie, w tym kilkuletnia dziewczynka, wracają do zdrowia. Tymczasem okazuje się, że jedyne, co ocalało z eksplozji to kilka ubrań, które są zresztą zniszczone oraz lodówka i pralka (jeszcze nie wiadomo czy sprawne). Zawiślakowie mieszkają u rodziny.

Świst jak od wystrzelonej racy

Jak już informowaliśmy, w czwartek około południa w domu rodziny Zawiślaków wybuchł gaz. Dziś wiadomo, że z eksplozją, która zniszczyła budynek najprawdopodobniej, miały związek prace ziemne prowadzone kilkanaście metrów dalej. Niewykluczone, że podczas wykopów naruszone zostało przyłącze gazu w domu Zawiślaków.

- W kuchni paliło się w piecu, a na kuchence gazowej gotował się obiad - mówi Paweł Zawiślak, wujek trzyletniej Julitki poparzonej w wybuchu. Paweł z ojcem i bratem wracali z lasu, skąd zwozili drewno. - Wchodziliśmy na podwórko, gdy nagle usłyszeliśmy świst, jak od wystrzelonej racy, a potem huk eksplozji. Gdy wbiegliśmy do domu, ogień buchał spod desek podłogi i "biegał" po suficie i ścianach - mówi Tadeusz, mąż poparzonej 50-letniej Barbary, dziadek Julitki. Mężczyźni zaczęli wynosić poparzone kobiety. Zjawili się sąsiedzi, którzy także pomagali przy gaszeniu ognia i ratowaniu dobytku, którego nie zostało wiele.

Dom do rozbiórki

W wyniku wybuchu zawaliło się pół domu, poważnie zostały naruszone fundamenty. - Teraz dom nadaje się tylko do rozbiórki - martwi się Tadeusz Zawiślak.

Jego teściowa i żona dochodzą do siebie w szpitalu w Mielcu. - Mama jest silna i pełna wiary. Dla niej ważne jest, że nikt nie zginął, zwłaszcza Julitka - mówi Michał, drugi syn. Trzyletnia dziewczynka jest w rzeszowskim szpitalu. Ma poparzenia II stopnia. - Najgorzej jest z rączkami, ale lekarze mówią, że choć teraz cierpi, to z czasem będzie coraz lepiej, wszystko będzie się goić. Orzekli, że nie musi jechać do Prokocimia - opowiada dziadek dziewczynki.

Sąsiedzi pomagają

W tej chwili Zawiślakowie mieszkają w domu babci, która leży w szpitalu. Z pożaru nie udało się wiele uratować. Ubrania są zniszczone przez ogień, spaliły się meble, telewizor i inne sprzęty. - Udało się uratować lodówkę i pralkę - cieszy się Tadeusz Zawiślak. - Na razie mamy co jeść, bo pomogła rodzina, sąsiedzi, a w sklepie bierzemy produkty, za które zapłacić ma gmina. Ksiądz ogłosił, że potrzebujemy pomocy. Ludzie bardzo nam pomogli - dodaje ze wzruszeniem. Powoli jednak Zawiślakowie zaczynają myśleć o dalszej przyszłości. Za kilka tygodni wrócą ze szpitala obie panie i Julitka. Na pobycie w szpitalu leczenie się nie zakończy, wciąż trzeba będzie się nimi opiekować. Do dyspozycji mają jednak tylko dwupokojowy dom. To mało, jak na dziewięcioosobową rodzinę.

- Ile się będzie dało, to pomożemy. W niedzielę ksiądz ogłosił zbiórkę pieniędzy, może znajdą się dobrzy ludzie, którzy podziela się z nimi tym co mają - mówi sąsiadka Zawiślaków, Wiesława Szostak. Jak mówi inna sąsiadka, pani Anna Kielur, Zawiślakowie stracili niemal wszystkie ubrania letnie, które złożone były na poddaszu. - To, co udało się uratować, też nie jest w najlepszym stanie, bo albo zamokło przy gaszeniu ognia, stopiło się, albo śmierdzi dymem - dodaje.

Będą zarzuty?

Śledztwo w sprawie wybuchu i pożaru w Tuszymie prowadzi mielecka policja pod nadzorem prokuratury. Na razie jest jeszcze za wcześnie, by wskazywać winnego eksplozji, jednak niewykluczone, że postawione będą w tej sprawie zarzuty. - Zabezpieczyliśmy zerwane podczas kopania dołu fragmenty instalacji gazowej oraz dokumentacje z Zakładu Gospodarki Komunalnej w Przecławiu. Przesłuchani zostali pracownicy i brygadzista pracujący przy wykopie. Śledztwo trwa - powiedział podinsp. Władysław Błażejowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Mielcu.

Apel o pomoc

Wkrótce na łamach "Echa Dnia" zamieścimy numer konta, na który będzie można wpłacać pieniądze oraz kontakt do osób organizujących pomoc rzeczową dla rodziny Zawiślaków z Tuszymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie