Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roztrzaskał kobiecie głowę kluczem i poszedł spać? - ruszył proces mielczanina

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Fot. archiwum
To dziwny proces. Sprawca zamknął się w sobie i choć przyznaje się do zamordowania swojej konkubiny, nie dopuszcza tej myśli do siebie.

Przed tarnobrzeskim Sądem Okręgowym ruszył właśnie proces 69-letniego Eugeniusza B. z Mielca.

Prawie bez słowa

Na pierwszej rozprawie oskarżony nie wypowiedział ani jednego słowa. Sąd zdecydował o skierowaniu mężczyzny na badania psychiatryczne. Biegli lekarze po badaniach orzekli, że mężczyzna nie jest chory psychicznie, ale w czasie dokonywania zbrodni miał znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu. To upośledzenie funkcji planowania i emocji.

W środę Eugeniusz B. znów stanął przed sądem. Nadal jednak był jakby nieobecny, jakby starał się wyrzucić z pamięci to, że dokonał zbrodni. Na pytania sądu odpowiadał cicho "tak", "nie" lub po prostu reagował skinieniem głowy.

Sąd przesłuchał kilkoro świadków, sąsiadów i znajomych oskarżonego. Wszyscy w bardzo pozytywnym świetle przedstawili 69-latka.

Pogodny człowiek

- Pracował w mieleckiej WSK, dobry fachowiec, pogodny i pomocny człowiek. Zmienił się, kiedy zaczął spotykać się z Danutą R. Zaczął pić - mówił jeden ze świadków.

Między parą dochodziło do nieporozumień. Czasem interweniowała policja, kiedy o pomoc prosił Eugeniusz B. Danuta R. zaglądała często do kieliszka, od kiedy zamieszkała u Eugeniusza B., była postrachem sąsiadów.

- Naprawdę bałyśmy się jej, bo po pijanemu była nieobliczalna. Strach było wieczorem na klatkę schodową wyjść - mówi jedna z kobiet.

Jak wynika z relacji świadków, mężczyzna ze swojej emerytury zawsze odkładał 300, 400 złotych na życie. Sporo grosza szło na alkohol, ale te kilkaset złotych musiało zostać. Tego się pilnował. I prawdopodobnie właśnie złamanie tej zasady, doprowadziło do tragedii.

Tragiczna sprzeczka

5 sierpnia ubiegłego roku Eugeniusz B. wrócił po południu do domu i zauważył, że ze stolika w przedpokoju zniknęły jego pieniądze. Ostatnie 250 złotych. - Gdzie są pieniądze? - wykrzyknął do Danuty. Doszło do sprzeczki, kobieta w końcu coś odburknęła i poszła do pokoju się położyć.

Mężczyzna chwycił za 40-centymetrowy płaski klucz. Wpadł do pokoju i zaczął bić kobietę, jak wyliczyli biegli - uderzył jedenaście razy. Bił tak mocno, że roztrzaskał kobiecie głowę. Później sprawca przykrył ciało kocem i sam poszedł spać. Dopiero trzeciego dnia zwierzył się sąsiadowi, że zamordował Danutę, a sąsiad powiadomił policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie