Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobójstwo czy misternie zaplanowana zbrodnia?

Marcin RADZIMOWSKI
Prokuratura nie ma wątpliwości, kuzyn chce mieć pewność. Sprawa śmierci z 2008 roku wraca.

- Chcemy doprowadzić do ekshumacji, bo według nas na zbyt wiele pytań nie ma odpowiedzi - uważa kuzyn 30-latka z Tarnobrzega, który w grudniu 2008 roku popełnił samobójstwo. Krewni próbują prowadzić śledztwo na własną rękę, gdyż według nich mogło dojść do zbrodni.

30-letni Marian mieszkał wraz z żoną i dwójką dzieci w Tarnobrzegu. On pochodził z okolic Dwikóz (powiat sandomierski), ona - rodowita tarnobrzeżanka. Przez jakiś czas mieszkali w wynajmowanym mieszkaniu, ale ze względu na kłopoty finansowe w końcu trafili do noclegowni przy tarnobrzeskiej parafii.

- Marian pracował w stolarni, nie był żadnym tam lumpem. Zarabiał na żonę i dzieci - przekonuje kuzyn, który wioli pozostać anonimowym. - To nie był typ człowieka, który odbiera sobie życie.

OSTATNI PAPIEROS

Był 30 listopada 2008 roku, niedzielny wieczór. 30-letni Marian wyszedł z pokoju w noclegowni. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że wychodząc powiedział do żony: "Idę po papierosy i już mnie nie zobaczysz". Jaki był powód? Podobno wkrótce mieli stracić dach nad głową, bo noclegownia miała zostać zamieniona na hospicjum. A może powód był inny?

- Marian widziany był na stacji paliw obok parku dzikowskiego. Coś kupował. Później żona znalazła go powieszonego na drzewie w parku - wyjaśnia kuzyn. - Skąd wiedziała, gdzie go szukać? To była noc, a park duży. Zresztą w Tarnobrzegu jest wiele miejsc, gdzie mógłby iść samobójca.

Zwłoki znaleziono około godziny 3 rano, był już poniedziałek, 1 grudnia. Lekarz pogotowia ratunkowego wezwany przez policjantów stwierdził zgon. Ustaliliśmy, że żona złożyła do prokuratury wniosek o odstąpienie od przeprowadzenia badań sekcyjnych.

- Dlaczego nie wykonano sekcji? Przecież lekarz pogotowia to nie patomorfolog. Równie dobrze kuzyn mógł zostać uduszony albo otruty, a potem powieszony i przecież we wstępnych oględzinach tego nie można wykryć - argumentuje krewny nieżyjącego. - Odstępuje się od sekcji w przypadku ludzi starszych, schorowanych, a nie w przypadku 30-letniego mężczyzny. Dlaczego tak szybko wydano ciało? W poniedziałek zmarł, we wtorek już pogrzeb był. Dlaczego tak się żonie spieszyło?

PRZESTĘPSTWA NIE BYŁO

W tarnobrzeskiej Prokuraturze Rejonowej uzyskaliśmy niewiele informacji, bowiem o szczegółach ustaleń śledczych w takich przypadkach informowani są jedynie najbliżsi członkowie rodziny.
- Rzeczywiście, w tym przypadku prokurator odstąpił od zlecenia wykonania sekcji zwłok - mówi prokurator Irena Mazurkiewicz-Kondrat, szefowa Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu. - Dlaczego taka była decyzja? Prokuratura odstępuje od badań sekcyjnych w przypadku wcześniejszego ustalenia, że zgon nie był wynikiem przestępstwa. A ustalenia takie opierają się na opinii lekarskiej, oględzinach ciała i miejsca zdarzenia, a także wywiadzie z najbliższą rodziną.

W tym przypadku najbliższą osobą zmarłego była jego żona. To z nią rozmawiał przed wyjściem z domu, to ona znalazła ciało przeszukując park z powiadomionym wcześniej patrolem policji.
Mężczyzna dodaje, że próbowali skontaktować się z żoną kuzyna. Jej teściowa chciałaby mieć kontakt z wnukami. Ale synowa przepadła, razem z dziećmi.

GDZIE JEST ŻONA?

- Dzień po śmierci kuzyna, jego żona zamieszkała u swoich rodziców w Tarnobrzegu - kontynuuje krewny 30-latka. - Ustaliłem, że przyjeżdżał po nią samochodem jakiś mężczyzna. Nigdy nie wysiadał z auta, czekał na nią przed blokiem. Od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że jakiś miesiąc później spakowała swoje rzeczy, zabrała dzieci i wyjechała z tym mężczyzną. Tak szybko się pocieszyła po śmierci męża?

Kuzyn dodaje, że od tamtej pory nie ma z nią żadnego kontaktu. Nawet, kiedy jej rodzice kilkanaście miesięcy temu zmarli, to na pogrzeb nie przyjechała. Nie miał jej kto zawiadomić, bo nikt nie zna adresu. Na grób męża też nie zagląda, przynajmniej nic na to nie wskazuje.

Mężczyzna dodaje, że dążył będzie do ekshumacji i wykonania sekcji zwłok Mariana. On sam bezpośrednio takiego wniosku złożyć nie może, może jedynie najbliższa rodzina - matka zmarłego.
- Ciocia jest kompletnie załamana po tej śmierci, dlatego staramy się jej jakoś pomagać. Tyle, że ja nie jestem stroną w tej sprawie i wszędzie napotykam zamknięte drzwi - dodaje. - Prokuratura powinna dokładnie zbadać tę sprawę, bo jest zbyt wiele pytań bez odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie