Wśród pracowników skonfliktowanych z szefem pogotowia posuniecie dyrektora wzbudza kontrowersje.
O mieleckim pogotowiu zrobiło się głośno w listopadzie ubiegłego roku, kiedy dyrektor ogłosił, że ze stacji zamierza zwolnić wszystkich sanitariuszy. Tłumaczył, że w karetkach nie mogą pracować ludzie bez odpowiedniego medycznego przygotowania. Mogą tylko osoby, które są ratownikami medycznymi. Takie rygory wprowadza nowa ustawa o ratownictwie medycznym.
BYŁO GORĄCO
Pracownicy pogotowia (nie tylko zagrożeni zwolnieniem sanitariusze) rozpoczęli protest. Zwracali się z prośbą o interwencję do starosty mieleckiego, urządzili manifestację, pisali pisma do ministra zdrowa i wojewody podkarpackiego. Na skutek mediacji, które podjął wojewoda, dyrektor zgodził się, aby nadal swoją pracę w karetkach wykonywali ci sanitariusze, którzy rozpoczęli uzupełnianie potrzebnego wykształcenia.
ZNOWU ZWALNIA,/b>
- Dyrektor znowu wręcza wypowiedzenia - alarmuje sekretarz Związku Zawodowego Ratownictwa Medycznego, który działa w mieleckiem pogotowiu.
Mirosław Łuc podaje, że najpierw tylko jeden sanitariusz dostał wypowiedzenie, ale przedwczoraj i wczoraj podobne pisma dotarły do jeszcze dwóch.
- To jest czysta złośliwość, odwet za ich wcześniejsze protesty. Przecież ci ludzie cały czas ostatnio pracowali w karetkach i nic się nie działo. Wykonywali swoją pracę. Teraz nagle dyrektor ich zwalania, uzasadniając, że nie mają kwalifikacji - mówi sekretarz związku.
Twierdzi, że obecne przepisy, uzupełnione o ministerialne zapisy wykonawcze, także wytyczne Narodowego Funduszu Zdrowa (na które między innymi powoływał się dyrektor podczas ubiegłorocznych decyzji o zwolnieniach), nie zabraniają zatrudniać sanitariuszy w karetkach.
WYWIĄZAŁ SIĘ Z UMOWY
Zbigniew Bober, dyrektor pogotowia, odpowiada, że wręczane wypowiedzenia to efekt ustaleń w trakcie mediacji u wojewody. Wtedy przecież ustalono, że w pogotowiu zostaną sanitariusze, którzy rozpoczęli już naukę w szkołach ratownictwa medycznego. Ci, którzy nie rozpoczęli, stracą pracę, ale dyrektor postara się dla nich o inne stanowiska, poza pogotowiem. Szef pogotowia twierdzi, że założenia spełnił.
Pracownicy otrzymali oferty pracy w szpitalu i Domu Pomocy Społecznej właśnie na stanowisku sanitariuszy. On nie ma wpływu na to, że odmówili przyjęcia propozycji.
Mirosław Łuc zapowiada, że zwalniani sanitariusze wystąpią z pozwem przeciwko dyrektorowi do Sądu Pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?