Cztery mecze i cztery zwycięstwa - to bilans szczypiornistów mieleckiej Stali w pierwszej fazie nowego sezonu, który ma zostać uwieńczony powrotem do ekstraklasy. Nic dziwnego, że w Mielcu wszyscy tryskają optymizmem. Stal od pierwszej kolejki lideruje.
"Stalowcy" wygrali kolejno z Żagwią Dzierżoniów, AZS AWF Biała Podlaska, ASPR Zawadzkie i w minioną sobotę z AZS AWF Katowice. Trzy z tych czterech spotkań mielczanie rozegrali w halach przeciwników, u siebie grali tylko z zespołem ASPR Zawadzkie.
"GÓRA" CZEKA
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że drużyny, z którymi dotychczas grali mielczanie, do mocarzy pierwszej ligi nie należą.
Dopiero w drugiej połowie rundy nasz zespół czekają spotkania z wyżej notowanymi przeciwnikami. W najbliższą sobotę Stal zagra u siebie z rezerwami Vive Kielce, a w ostatnią sobotę października zmierzy się z Wisłą w Sandomierzu.
Jeśli nasi gracze tych rywali nie zlekceważą, to należy spodziewać się kontynuacji zwycięskiej passy. Ale później przyjdą już mecze, które zweryfikują prawdziwą wartość naszego zespołu.
- W tym składzie, który mamy, możemy wygrać nawet wszystkie mecze w tym sezonie - rozwiewa wszelkie wątpliwości kierownik mieleckiej drużyny Stanisław Leśniak.
SOBUT W GAZIE
Najlepszym zawodnikiem mieleckiej drużyny w dotychczasowych spotkaniach był Grzegorz Sobut, który jest zdecydowanie najskuteczniejszy w Stali.
- To, że zdobywam tyle goli, to zasługa kolegów. Sam bym nic nie zrobił - mówi zawodnik, który jest pupilem mieleckich kibiców.
Ale Sobut i spółka o mały włos nie przegrali sobotniego wyjazdowego meczu z beniaminkiem z Katowic. W drugiej połowie gospodarze prowadzili już czterema golami. Mielczanie jednak błysnęli charakterem, wyrównali, a na cztery sekundy przed końcem meczu wspomniany Sobut zapewnił mielczanom zwycięstwo 39:38.
- Sprawiło nam ono wiele radości, cieszyliśmy się ogromnie, bo przecież tak niewiele brakowało, by spotkał nas tam zimny prysznic. Ale wygraliśmy i nie ma o czym mówić - twierdzi Sobut.
PRZESTROGA NA PRZYSZŁOŚĆ
Przyczyną słabszej gry w Katowicach nie jest nagły spadek formy mielczan, raczej zbyt frywolne podejście do swoich obowiązków. Zabrakło koncentracji i za to mielczanom należą się słowa krytyki.
- Chłopcy podeszli do meczu, do przeciwnika na zbytnim luzie. To nie było profesjonalne zachowanie. Dostali przestrogę na przyszłość, że każdego rywala trzeba traktować z należytą powagą - przyznał szkoleniowiec mieleckiego zespołu Wojciech Ostrowski.
Mecz w Katowicach pokazał także, że droga do ekstraklasy wcale nie będzie taka łatwa i mielczanie spotkają na niej jeszcze sporo wybojów. Wiedzą, że najtrudniejsze spotkania dopiero przed nimi.
- Wszystkie mecze będą ważne i podejrzewam, że trudne. Ale najważniejsze spotkania czekają nas z Opolem i Zabrzem, bo te drużyny, tak jak i my, chcą wywalczyć awans - dodał Sobut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?