Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola zaprzyjaźniła się z miastem Evergem. Będzie mniej radnych?

Zdzisław SUROWANIEC, [email protected]
Burmistrz gminy Erik De Wispelaere wita się z przewodniczącym Antonim Kłosowskim.
Burmistrz gminy Erik De Wispelaere wita się z przewodniczącym Antonim Kłosowskim. archiwum
Tylko siedmiu radnych miejskich, oddelegowanych do pracy, wysoko opłacanych, ale odpowiadających materialnie za swoje decyzje… To co zobaczył w Belgii Antoni Kłosowski, przewodniczący Rady Miejskiej Stalowej Woli, bardzo mu się spodobało. Teraz marzy mu się takie zatrudnianie radnych w mieście.

Porównanie miast

Aurèle Bogaert (z lewej) i Jerzy Augustyn przy belgijskim piwie.
Aurèle Bogaert (z lewej) i Jerzy Augustyn przy belgijskim piwie.

Aurèle Bogaert (z lewej) i Jerzy Augustyn przy belgijskim piwie.

Porównanie miast

Evergem liczy około 33 tysięcy mieszkańców, zajmuje obszar 74 kilometrów kwadratowych. Stalowa Wola ma 65 tysięcy mieszkańców, zajmuje obszar 82,5 kilometrów kwadratowych.

Stalowa Wola stała się partnerskim miastem dla belgijskiego Evergem. Zanim jednak grupa przedstawicieli miasta dotarła w sierpniu na podpisanie porozumienia, przeszła przez koszmar lotu tanimi liniami. - Takiego chamstwa jak na tych liniach, nie widziałem, choć sporo już latałem - ocenił Antoni Kłosowski, biznesmen, starszy Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców.

KILOGRAMY NA LOTNISKU

Nie spodobało mu się niezwykle restrykcyjne sprawdzanie ile kto ma dopuszczalnego bagażu, a można było mieć tylko dziesięć kilogramów. - Kiedy chciałem przyjąć do swojego bagażu kilka kilogramów z bagażu znajomej, obsługująca nas przedstawicielka linii najpierw ją przetestowała czy jestem jej znajomym, sprawdzając czy wie jak się nazywam. Podczas dwugodzinnego lotu nie dostaliśmy posiłku, co nie było dla mnie przykre, bo jedzenie w samolocie jest zazwyczaj fatalne. Ale można było kupić kubek wody czy kanapkę za dwa euro, a kawę za cztery euro - wspomina. Tanimi liniami wylądowali na podrzędnym lotnisku. I dopiero wtedy wpadli w ramiona przyjaciół i poczuli się jak w domu, kiedy wyszli z terminalu.

A teraz cofamy się w przeszłość, skąd się wzięła partnerska umowa z Evergem. Stalowa Wola podpisała kilka porozumień o współpracy i wszystkie zwiędły. Krótka przyjaźń była między innymi z Włochami, Słowakami i Niemcami. Dziś o tym już nikt nie pamięta. Z Belgami sprawa ma się zupełnie inaczej. A to z tego powodu, że bez urzędniczej łaski przez lata dochodziło do spotkań ludzi, którzy okazali się serdecznymi przyjaciółmi.

PRZYJACIELE POLSKI

W Evergem istnieje od lat Stowarzyszenie Vrienden van Polen czyli Przyjaciele Polski. Aurèle Bogaert, przewodniczący tej organizacji, nauczył się nawet mówić po polsku. Jego serdeczny stosunek do wszystkiego co polskie jest naprawdę wzruszający. Pamięta, że do pierwszych kontaktów mieszkańców Evergem ze Stalową Wolą doszło przed dwudziestu sześciu laty za przyczyną Stanisława Steczkowskiego, który jeżdżąc po Europie, zjawił się tam ze swoją muzykującą rodziną.

- Z czasem spotkań było więcej i Belgowie nauczyli się nawet poprawnie wymawiać nazwę Stalowa Wola - żartował Aurèle Bogaert. Kiedy w końcu oni zjawili się w "dalekiej Stalowej Woli", zostali oczarowani gościnnością przyjaciół. Do Evergem zjeżdżały przez lata Chór Cantus, Zespół Pieśni i Tańca Lasowiacy, Chór Kameralny. Wszyscy mieli okazję na własnej skórze przekonać się jak gościnni są Belgowie. Przed rokiem w Stalowej Woli pojawił się z grupą Belgów burmistrz gminy Erik De Wispelaere. Podpisał deklarację o współpracy.

- Podczas spotkania z Belgami przestawiłem program, jak byśmy widzieli tę współpracę. Generalnie chodziło o wymianę młodzieży ze szkół gimnazjalnych, bo na tym etapie możemy najlepiej współpracować - powiedział Antoni Kłosowski.

Wzajemne poznawanie kultur

Barbara Nowak - przewodnicząca Stowarzyszenia Aktywności Lokalnej Razem w Europie w rozmowie z przedstawicielem belgijskiej wspólnoty.
Barbara Nowak - przewodnicząca Stowarzyszenia Aktywności Lokalnej Razem w Europie w rozmowie z przedstawicielem belgijskiej wspólnoty.

Barbara Nowak - przewodnicząca Stowarzyszenia Aktywności Lokalnej Razem w Europie w rozmowie z przedstawicielem belgijskiej wspólnoty.

Wzajemne poznawanie kultur

Stalowa Wola i Evergem zadeklarowały tworzenie warunków do wzajemnego poznawania kultur, historii i tradycji obydwu społeczeństw zwłaszcza wśród ludzi młodych, wspierać będą inicjatywy zmierzające do nawiązania kontaktów i współpracy między instytucjami kultury i środowiskami artystycznymi obydwu gmin oraz stwarzać warunki sprzyjające organizacji wystaw, warsztatów, plenerów i innych imprez kulturalnych, współpracę w zakresie wymiany doświadczeń w dziedzinie zarządzania miastem i bezpieczeństwa publicznego,

PŁYWACY I PIŁKARZE

Zaproponował wymianę pływaków. - Chodzi o dwa tygodnie pobytu ich zespołów u nas w Stalowej Woli. My byśmy pokryli wszystkie koszty utrzymania, oni tylko koszty transportu. Potem na dwa tygodnie nasza pływacka młodzież wyjechała do Evergem - tłumaczy jaką przedstawili ofertę. W grę wchodziłaby także wymiana siatkarzy i koszykarzy.

Belgowie usłyszeli także, że Stalowa Wola może im przesłać wystawę malarstwa polskiego z muzeum. Potrzeba na to tysiąca metrów kwadratowych ekspozycji, w grę wchodziłby dom kultury w Evergem. Belgowie mają się naradzić i dać odpowiedź w październiku.

Antoni Kłosowski, w obstawie kilku radnych i przedstawicieli Chóru Kameralnego, którzy utworzyli Stowarzyszenie Aktywności Lokalnej Razem w Europie, podpisał porozumienie o współpracy, stawiający kropkę nad i. Polacy zostali przyjęci w ratuszu w Evergem, zwiedzili obiekty sportowe, domy kultury, Bibliotekę Główną. Także zbiorniki wodne i obszary przemysłowe. Mieli także okazję zwiedzić pobliskie śliczne miasto Gandawa.

DUŻA WIOSKA

- Evergem jest na powierzchni 74 tysięcy metrów kwadratowych, Stalowa Wola ma powierzchnię 82 tysięcy metrów kwadratowych. My mamy 65 tysięcy mieszkańców, oni 34 tysiące w domkach, w rozproszonej zabudowie. Tam nie ma lasu, u nas połowa powierzchni to lasy. U nich jest teren typowo rolniczy, hodują kukurydzę, mają dużo farmerów z krowami, każdy ma po 20, po 30 krów. To taka duża wioska - opisuje przewodniczący.

- Tam żyją sobie pomału, spokojnie, nie wiedzą co to znaczy pęd, bieganie, na wszystko mają czas. Kiedy restauracja jest czynna w sobotę do godziny dziewiętnastej, to w poniedziałek personel musi mieć wolne, bo muszą odpocząć. Żyją bardzo oszczędnie. Nawet teraz wyłączyli oświetlenie na autostradach. Dla nich jest to zaskoczeniem, bo pamiętają, że zawsze na autostradach było jasno - opowiada.

- Podczas oficjalnych spotkań czuło się jakbyśmy byli członkami rodziny. Belgowie otwarli przed nami domy i serca, pokazywali co mają, dzielili się wszystkimi informacjami, cieszyli się, że byli w Polsce, że widzieli Kraków, Warszawę, pokazywali zdjęcia - wspomina Antoni Kłosowski.

DOSTĘP DO MORZA

Belgowie zaproponowali inwestycje w swojej strefie ekonomicznej, gdzie mają 200 hektarów, dostęp do morza oddalonego o 40 kilometry, mają hale, dźwigi, szukają inwestorów. My też szukamy inwestorów do naszej strefy i o tym rozmawiano. Znalazł się już budowniczy domów zainteresowany ofertą dostaw wyrobów z Polski. - Są zainteresowani, bo ceny u nich są dwukrotnie wyższe, łącznie z jedzeniem i piciem - przypomina przewodniczący. A porozumienie między miastami sprawi, że będzie można upewnić się przez burmistrza o wiarygodności przedsiębiorcy.

- Myśleliśmy, że ludzie z krajów zachodnich i północnych są zimni. A oni okazali się ciepli, radośni. Jest tylko bariera językowa, ale ze znajomością języka niemieckiego i angielskiego nie ma problemu. Jeśli się nie zna języka obcego, to się każdy staje biednym człowiekiem na Zachodzie. Jak się rozumie trochę język, staje się równym partnerem - zapewnia Antoni Kłosowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie