Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sterty odpadów w Stalowej Woli po upadłej firmie. Śmieci zalegają z dala od mieszkań, ale w razie pożaru stanowiłyby zagrożenie

Wideo
od 16 lat
Setki, a może nawet tysiące ton odpadów przemysłowych - głównie materiałów tekstylnych, zalega na trzech połączonych działkach przy ulicy Przyszowskiej w Stalowej Woli, gdzie przed laty prowadziła działalność firma „EKO-KOMPLEX” Polska Sp. z o.o., zajmująca się przetwarzaniem odpadów. Po jej bankructwie pozostały jedynie sterty tychże odpadów produkcyjnych, którymi nie ma się kto zająć. Po pożarze magazynu odpadów niebezpiecznych w Zielonej Górze nasuwa się pytanie, czy podobnego ryzyka nie ma w Stalowej Woli?

Hałdy odpadów w Stalowej Woli to pozostałość po upadłej firmie

Teren, na którym są zalegają odpady mogą stanowić pewne zagrożenie dla ludzi, znajduje się w kompleksie leśnym na terenach przemysłowych dawniej należących do Huty Stalowa Wola. Dwie dekady temu działalność gospodarczą rozpoczęła tutaj firma „EKO-KOMPLEX” Polska, która prowadziła recykling niektórych rodzajów odpadów. Jak wyjaśnia nam były pracownik tej firmy, który pragnie pozostać anonimowym, odpady te były rozdrabniane z pomocą strzępiarki - w ten sposób powstawało paliwo alternatywne.

- Z czasem okazało się, że to paliwo jest niewiele warte i to była jedna z przyczyn kłopotów finansowych firmy, która ostatecznie upadła - mówi mężczyzna.

Firma została zlikwidowana, zostały po niej odpady, których nie zdążono przetworzyć
Firma została zlikwidowana, zostały po niej odpady, których nie zdążono przetworzyć Zdzisław Surowaniec

Z uwagi na pewne nieprawidłowości, starosta stalowowolski cofnął decyzję - zgodę na przetwarzanie odpadów. Firmy nie ma, ale pozostały po niej sterty odpadów, których ne zdążono przetworzyć na paliwo alternatywne. Obecnie na tym terenie zupełnie odrębną działalność gospodarczą prowadzą trzy podmioty. Pracownicy zalegającymi w sąsiedztwie śmieciami zbytnio się nie przejmują, bo nie są to odpady stwarzające bezpośrednie niebezpieczeństwo, a jakim mamy do czynienia choćby w przypadku chemikaliów. Oczywiście, gdyby doszło do pożaru tych setek, może tysięcy ton śmieci, powstałby dym stwarzający zagrożenie dla ludzi. Choć do centrum miasta jest ładnych kilka kilometrów. Być może jednak większym zagrożeniem byłoby ryzyko przeniesienia płomieni na pobliski las, a z niego na duże zakłady w stalowowolskiej strefie przemysłowej.

Czy to typowe odpady niebezpieczne, stwarzające zagrożenie dla ludzkiego zdrowia?

- Nie możemy wykluczyć, że mogą tam być takie materiały. Natomiast należy zaznaczyć, że w decyzji, którą skutecznie starosta stalowowolski cofnął już kilka lat temu, były takie odpady przewidziane, natomiast były to pojedyncze kody odpadów, na przykład akumulatory ewentualnie odpady zawierające inne substancje. Na pewno jednak nie możemy mówić, że są to odpady, o jakich słyszymy w ostatnich dniach na terenie całej Polski, tak zwane chemikalia czy inne odpady z Niemiec. W większości odpady, z którymi mamy do czynienia, to są tworzywa sztuczne - podkreśla doktor Witold Tutak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli. - Należy też pamiętać, że odpady zgromadziła firma, która prowadziła różne procesy związane z przetwórstwem odpadów. Nie była to firma, która zwozi odpady do stodoły czy do hali. Odpady te pozostały po prowadzonej tam działalności. Z uwagi na to, że sam sposób postępowania był nieprawidłowy, starosta stalowowolski skutecznie, po różnych bataliach prawnych, cofnął decyzję na przetwarzanie takich odpadów, co skutkuje tym, że podmioty, które je tutaj przetwarzały, są zobowiązane do ich usunięcia. I tutaj mamy największy problem.

Starostwo Powiatowe w Stalowej Woli dąży do tego, żeby wyegzekwować to, żeby właściciele terenu usunęli odpady. A to się wiąże z potężnymi kosztami.

- Ze zwykłej, ludzkiej sprawiedliwości, jeżeli podmiot prowadził działalność i po nim pozostały odpady, ciężko wymagać, aby to samorząd wydatkował pieniądze publiczne na to, żeby po kimś sprzątać - dodaje dr Witold Tutak.

Doktor Witold Tutak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli
Doktor Witold Tutak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli Marcin Radzimowski

Ekspert podkreśla jednak, że na terenie powiatu stalowowolskiego funkcjonują zakłady, które mają różne substancje niebezpieczne, od nasycalni podkładów kolejowych, po instalacje wykorzystujące bardzo złożoną chemię i różne roztwory.

- Chciałbym uspokoić, bo pomimo że teraz nasze społeczeństwo jest bardzo wyczulone na temat odpadów, to mamy na terenie powiatu wiele miejsc, gdzie ewentualny pożar spowodowałby o wiele większe katastrofy i spustoszenie, niż to, że mamy złożone odpady po firmie, która prowadziła działalność - dodaje dr Witold Tutak, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli. - Gdybyśmy popatrzyli na skalę tych odpadów, to o wiele większe jest wysypisko komunalne w Stalowej Woli, gdzie mamy potężne ilości zdeponowanych odpadów i też pożar takiego miejsca na pewno może być niebezpieczny. Takich miejsc na terenie powiatu jest więcej. Nie mamy natomiast wiedzy, by były miejsca, gdzie składowane by były odpady niebezpieczne, które mogłyby zawierać na przykład chemikalia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie