Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symbol Siarki Tarnobrzeg Janusz Hynowski o swoich sukcesach i trudnych chwilach

Piotr SZPAK
Podczas ubiegłorocznego meczu z Avią Świdnik Janusz zagrał w Siarce po raz 400. Z tej okazji otrzymał gratulacje z rąk prezesa klubu Wacława Salamuchy oraz wiceprezesa Dariusza Dziedzica (z prawej).
Podczas ubiegłorocznego meczu z Avią Świdnik Janusz zagrał w Siarce po raz 400. Z tej okazji otrzymał gratulacje z rąk prezesa klubu Wacława Salamuchy oraz wiceprezesa Dariusza Dziedzica (z prawej). Marcin Radzimowski
Piłkarz Siarki Tarnobrzeg Janusz Hynowski kończy karierę. W barwach tarnobrzeskiego klubu rozegrał aż 412 ligowych spotkań.

Janusz Hynowski

Janusz z żoną Marzeną wrócili właśnie z wakacji, które spędzili w Turcji.
Janusz z żoną Marzeną wrócili właśnie z wakacji, które spędzili w Turcji. Archiwum prywatne

Janusz z żoną Marzeną wrócili właśnie z wakacji, które spędzili w Turcji.
(fot. Archiwum prywatne)

Janusz Hynowski

Ma 41 lat, żona Marzena. Jest wychowankiem Ludowego Zespołu Sportowego Wola Baranowska, grał także w Stali Stalowa Wola, Wisanie Skopanie, Polonii Przemyśl, Pogoni Leżajsk i od sezonu 2005/2006 w Siarce Tarnobrzeg. Był także trenerem występujących w klasie A piłkarzy Wisanu Skopanie, z którymi awansował do okręgówki. Był też asystentem trenerów Siarki Michała Szymczaka oraz Artura Kupca.

Kiedyś trzeba powiedzieć stop i właśnie nadszedł taki moment. Po 27 latach kopania piłki trudno się z nią rozstać, dlatego popularnemu "Hynie" łatwo nie będzie, ale też nie ma zamiaru dramatyzować. Z Siarką definitywnie się nie rozstaje.

Piłkę zaczął kopać jako nastolatek w Ludowym Zespole Sportowym Wola Baranowska. Czynił to na tyle dobrze, że na filigranowego juniora zwrócili uwagę działacze Stali Stalowa Wola i trafił do tego klubu. To był prawdziwy początek kariery.

PASKUDNE KONTUZJE

W "Stalówce" starał się jak mógł, ale to nie było to na co liczył. Myślał, że w Stalowej Woli zawojuje świat, ale starsi zawodnicy szybko pokazali mu o co w dorosłej piłce chodzi. Skorzystał z propozycji przejścia do Siarki. Jak się okazało była to jedna z najlepszych jego decyzji w karierze. Tu już poczuł smak prawdziwej piłki, dostawał szanse pokazywania się na boisku, a że grał coraz lepiej toteż szybko stał się podstawowym zawodnikiem. Kibice obdarzyli go ogromną sympatią, był walczakiem, a fani takich piłkarzy zawsze cenią. Niestety, kontuzje go nie omijały i właśnie kiedy się z nimi borykał poczuł, że nie jest już potrzebny w tarnobrzeskim klubie. Było mu przykro, bo emocjonalnie związał się z Tarnobrzegiem. Ówcześni działacze i trenerzy nie mieli jednak sentymentów.

- Nie usiadłem i nie płakałem, bo to nie w moim stylu. Skoro nie chcieli mnie w Siarce to poszukałem sobie innego klubu. Przeszedłem do Polonii Przemyśl. Łatwo nie było, ale jakoś się tam zaaklimatyzowałem. Cały czas myślałem jednak o Siarce - wspomina.

WSPARCIE OD ŻONY

W tych trudnych chwilach Janusz zawsze mógł liczyć na małżonkę. Marzena, piękna kobieta zawsze mocno wspieraa swego męża. Można ją spotkać można na niemal wszystkich meczach męża. Cieszyła się z jego udanych występów, martwiła porażkami, była z nim cały czas. Tak jest zresztą do obecnej chwili.

Popularny "Hyna" postanowił odejść z Przemyśla i trafił do Pogoni Leżajsk. Grał coraz lepiej i przypomnieli sobie o nim działacze Siarki. Blizna po ranie związanej z odejściem z tarnobrzeskiego klubu się zagoiła i latem 2005 roku wrócił do tarnobrzeskiej drużyny. - To było dla mnie bardzo ważne, Siarka zawsze była moim klubem, więc starałem się ze wszystkich sił by nikogo nie zawieść - mówi.

I jego starania przyniosły znakomity efekt. Był jednym z najlepszych piłkarzy Siarki, cechą "Hyny" były niespożyte siły. Kiedy inni w drugich połowach meczu "oddychali rękawami on dopiero się rozkręcał. To efekt sportowego trybu życia i profesjonalnego przykładania się do treningów. Nawet wtedy kiedy piłka Janusza nie słuchała imponował kondycją i za to kibice go cenili. Miał też świetny przegląd sytuacji, był pomocnikiem z prawdziwego zdarzenia.

Czas się pożegnać z tarnobrzeskimi kibicami.


Czas się pożegnać z tarnobrzeskimi kibicami. Marcin Radzimowski

Czas się pożegnać z tarnobrzeskimi kibicami.
(fot. Marcin Radzimowski)

POPROWADZI MŁODZIEŻ

W ubiegłym roku po objęciu drużyny Siarki przez Michała Szymczaka przyjął jego propozycję zostania grającym asystentem. Nie była to dla niego nowość. Już wcześniej zetknął się z trenerką. Grając w Siarce został szkoleniowcem występujących w klasie A piłkarzy Wisanu Skopanie. Na efekty nie trzeba było długo czekać i "Hyna" wprowadził Wisan do okręgówki. Później już skoncentrował się na pracy w Siarce, którą razem z Szymczakiem wprowadził do drugiej ligi. Michał Szymczak zrezygnował jednak z prowadzenia Siarkowców, a zastąpił go Artur Kupiec.

Trener z Radomia też zaproponował "Hynie" rolę swego asystenta. Kiedy sprowadzeni do Tarnobrzega piłkarze zawodzili Janusz pokazał im pod koniec sezonu, że mając 41 lat potrafi szybciej biegać od sprowadzonych do drużyny młodszych od niego nawet o 15 lat zawodników. Już wiosna bił się z myślami czy nie ogłosić zakończenie kariery i teraz żałuje, że tego nie uczynił. Przed trzema tygodniami powiedział jednak sobie - stop! Z piłką jednak całkowicie nie zrywa. Otrzymał propozycję objęcia w Siarce funkcji trenera koordynatora i wyraził zgodę. Będzie odpowiedzialny w tarnobrzeskim klubie za szkolenie młodzieży i oby wyszkolił takich piłkarzy jakim był on sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie