Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć lat więzienia dla nożowniczki

Marcin Radzimowski
Podczas przesłuchania kobieta wspominała, że lubi czytać książki. Teraz będzie miała na to sporo czasu…
Podczas przesłuchania kobieta wspominała, że lubi czytać książki. Teraz będzie miała na to sporo czasu… M. Radzimowski
Uderzyła konkubenta dwa razy nożem. Mogła "skończyć dzieło", gdyby chciała. A pomagała ratować. To wszystko wziął pod uwagę Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, który właśnie skazał na sześć lat więzienia 33-letnią Katarzynę P.

Sąd nie przyjął kwalifikacji czynu jako usiłowanie zabójstwa, lecz jako spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ustalono, że gdyby oskarżona rzeczywiście chciała zabić, miała możliwość to zrobić.

- Zgodnie z kodeksem, nie może odpowiadać za usiłowanie popełnienia przestępstwa ktoś, kto dobrowolnie odstąpił od popełnienia czynu i zapobiegł jego skutkom - uzasadniał wyrok sędzia Grzegorz Zarzycki, przewodniczący składu sądzącego.

MOTYW NIEZNANY

Tak było w tym przypadku. Kobieta po dwukrotnym uderzeniu mężczyzny, odrzuciła nóż. Na dodatek ratowała życie konkubenta, pobiegła wezwać pomoc. Dlatego przed sądem mogła liczyć na łagodniejsze potraktowanie.

Sąd nie ustalił motywu działania. Może była nim zazdrość? A może pominięcie w kolejce podczas napełniania kieliszków? Krwawe wydarzenia rozegrały się wśród towarzystwa upojonego alkoholem, uczestnicy libacji nie pamiętali szczegółów.
Oskarżona przyznała się do winy, choć - jak stwierdziła - niczego nie pamięta. Nie wiedziała też, dlaczego doszło do awantury, dlaczego sięgnęła po nóż, dlaczego ugodziła nim swojego "przyjaciela".

- Skoro mówią, że tak było to pewnie tak było - mówiła.

URODZIŁA ZA KRATKAMI

Krwawe wydarzenia rozegrały się półtora roku temu w domu konkubenta Katarzyny P., w jednej z miejscowości w gminie Padew Narodowa (powiat mielecki). Feralnego wieczoru kobieta piła alkohol ze swoim konkubentem oraz dwoma kolegami. Kiedy towarzystwo było mocno nietrzeźwe, między kobietą a jej "przyjacielem" doszło do kłótni. W pewnej chwili kobieta chwyciła za nóż.
Na początku śledztwa okazało się, że kobieta choruje na gruźlicę, na dodatek jest w ciąży. Na ponad półtora roku trafiła do Łodzi, gdzie poddano ją specjalistycznemu leczeniu w warunkach aresztu śledczego. Dopiero po jego zakończeniu, mogła stanąć przed sądem. W tym czasie urodziła też dziecko, które przebywa z dala od matki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie