Zobacz też: Bójka pięciu mężczyzn w Katowicach, dwóch z ranami kłutymi w szpitalu. Pokłócili się o kobietę
Dostawca: x-news
Dyrekcja szpitala tłumaczy, że chce zmniejszyć koszty żywienia. - Musimy zmniejszać wydatki, ale tak, aby nie dotykało to medycznej działalności szpitala - tłumaczy dyrektor szpitala Henryk Przybycień, od półtora roku kierujący placówką.
Szpitalnym wyżywieniem zajmują się 24 osoby, w tym 3 dietetyczki, kierowniczka, 20 pracownic kuchni (9 jako pracownice ekip posiłkowych). Ekipa rozrosła się po tym, jak do załogi doliczono dietetyczki, które wcześniej podlegały bezpośrednio pod dyrekcję. Tym samym zwiększyły się koszty utrzymania kuchni - tłumaczy kierownik kuchni Anna Pałka. Każdego dnia ekipa kuchenna gotuje pacjentom z przepisanymi różnymi dietami. Są to dieta cukrzycowa, cukrzycowa wysokobiałkowa, woreczkowa, wątrobową, małosolna. Kobiety zatrudnione w kuchni rozwożą posiłki po całym szpitalu, a są to śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja i druga kolacja. Każdego dnia w kuchni przyrządzanych jest około 120, 140 posiłków i 60 podwieczorków. Drugie śniadania i podwieczorki wykonywane są specjalnie dla matek karmiących i dzieci, drugie kolacje dla cukrzyków, którzy muszę ostatni posiłek dostać o godzinie 22. Jedzenie rozwożą po oddziałach pracownice kuchni. Pacjentów jest teraz nieco mniej niż kiedyś, kiedy było ich 170.
W tej chwili wyżywienie jednego pacjenta przez dzień pochłania 22 złotych. W tej kwocie są ceny światła, wody oraz pensje pracowników kuchni. Pracownice dostają 1850 złotych brutto czyli 1250 zł na rękę. Wszystkie panie mają duży staż pracy w tym zakładzie, przynajmniej 25- 40 letni. Podczas świąt nigdy nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia tak, jak to się dzieje w przypadku pielęgniarek, sprzątaczek, salowych - zapewniają. Przez lata musiały nawet pracować na 14 metrach kwadratowych korzystając z kuchni węglowej. Przez 4 lata zatrudnione były na trzy czwarte etatu, bo szpitalowi groziła upadłość. To poświęcenie, by szpitalowi pomóc w kryzysie, nie zostało docenione - mówią teraz.W dzierżawę mają być przekazane budynek kuchni, sprzęt, windy. - Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, warunki pracy osób z kuchni zmienią się na gorsze. Prawdopodobnie część personelu zostanie zwolniona - obawiają się. Obecnie panie mają umowę o pracę na czas nieokreślony. Po przejęciu kuchni przez inny podmiot dostaną umowę na rok. Obawiają się również, że na zmianach ucierpią sami pacjenci, bo koszt osobodnia żywienia zmniejszy się do 7- 12 złotych. - Wszystko to odbije się na chorych, którzy dostaną mniej wartościowe posiłki - ostrzegają.
Sporo kobiet gotowych jest odejść ze szpitala, jeśliby dostałyby trzymiesięczne odprawy. Dla jednej osoby to około 5 tysięcy złotych. Dyrektor jednak powiedzia, że szpitala nie stać na taki gest.
Jak zapewnia kierowniczka kuchni Anna Pałka, nikt nie informował pracownic o przekazaniu ich dzierżawcy. Tymczasem kobiety same mogłyby poszukać oszczędności w kuchni. 5 pracownic mogłoby już przejść na świadczenia przedemerytalne. Kobiety nie mogą liczyć na związki zawodowe, ani starostę. W starostwie usłyszały jedynie, że „udałoby się znaleźć coś innego dla 3 osób”.
Prawdopodobnie na razie nic z dzierżawy nie będzie. Cztery firmy, które stanęły do przetargu, chcą przejąć wyżywienie pacjentów za cenę od dwóch do trzech razy większą niż do tej pory wynoszą wydatki na utrzymanie kuchni.
- Po tym widać, jak nas dyrekcja szpitala nie docenia. Pracujemy jak woły robocze za niskie pieniądze - mówią kobiety zatrudnione w kuchni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?