Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna śmierć 18-letniej Dominiki. Znamy szczegóły zbrodni

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Wracamy do zbrodni sprzed roku, kiedy to od ciosów nożem zginęła 18-letnia Dominika ze Stanów w powiecie stalowowolskim.

To miała być nieco większa "domówka". Muzyka, zabawa, jedzenie i alkohol - tak 40-osobowa grupa młodzieży witała 2012 rok. 18-letnia Dominika ze Stanów (powiat stalowowolski) cieszyła się nim tylko dwie godziny. Zginęła od ciosu nożem, jaki zadał jeden z współbiesiadników. Dziś, rok później, znamy więcej szczegółów dotyczących tamtych tragicznych wydarzeń…

W Stanach, tej niespełna dwutysięcznej miejscowości, mieszkańcy wciąż żyją dramatem sprzed roku. O tym, co się wówczas wydarzyło, za sprawą mediów usłyszała cała Polska. I każdy zadawał sobie pytanie: dlaczego 21-letni Andrzej ze Stalowej Woli chwycił za nóż i zadał 18-latce śmiertelny cios? Dlaczego zranił kilka innych osób? Teraz już wiadomo, że poszło o urażoną dumę, nie bez znaczenia był także wypity wcześniej alkohol. Dominika była ofiarą całkowicie przypadkową. Znalazła się w złym miejscu o złym czasie. Przed obliczem nożownika.

PRYWATKA

W drewnianym domku na obrzeżach Stanów warunki do zorganizowania imprezy może nie były idealne, ale młodym ludziom niewiele potrzeba do dobrej zabawy. Jakiś stół nakryty białą ceratą, sałatki, śledzie, napoje i alkohol - szampan oraz wódka. Do tego odtwarzacz płyt CD i sylwestrowe dekoracje. Można się bawić do białego rana, witając Nowy Rok.

Na sylwestrowej prywatce postanowili się bawić przede wszystkim miejscowi - 36 osób ze Stanów, były też dwie dziewczyny Maziarni, dwie osoby ze Stalowej Woli i dwie z Nowej Dęby. Kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy do jednego z trójki organizatorów zadzwonił jego znajomy ze Stalowej Woli z pytaniem, czy może też się "wbić" na sylwestra, wspólnie z kolegą, Andrzejem. Nikt wtedy nie przypuszczał, że to właśnie ten kolega doprowadzi do tragedii. Dostali zgodę i o umówionej godzinie zameldowali się w domku, wyposażeni w alkohol i coś do zjedzenia. Suma summarum godzinę później Andrzej pojechał jeszcze po swojego znajomego - Artura, by i on uczestniczył w sylwestrowej zabawie.

URWANY FILM

Jak ustaliła nadzorująca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, niemal od samego początku między 21-letnim Andrzejem U. ze Stalowej Woli a trzy lata starszym Krystianem W. ze Stanów dochodziło do utarczek słownych. Narastający konflikt podsycały kolejne opróżniane przez mężczyzn kieliszki. 24-latek zarzucał mieszkańcowi Stalowej Woli, że ten rozbił jakąś szybę w drzwiach, ale właściwie to był tylko pretekst do zaczepki. W końcu rozjuszony Andrzej oświadczył, że jeśli inni uczestnicy zabawy nie dadzą mu spokoju, to on sprawę inaczej załatwi. Na szczęście dziewczyny wypiły mniej i załagodziły spory, zapraszając chłopaków do zabawy.

O północy strzeliły korki od szampanów, choć nie wszyscy biesiadnicy z domku do tej chwili dotrwali. Nie bardzo też pamiętają, kiedy "film urwał się" Andrzejowi, mężczyzna położył się na wersalce znajdującej się w pomieszczeniu, gdzie tańczono.

CZUŁ SIĘ OŚMIESZONY

Dochodziła godzina druga w nocy, kiedy Andrzej się obudził. Miał wrażenie, że stojący wokół niego młodzi ludzie śmieją się z niego Był przekonany, że kiedy spał, ktoś go ośmieszył przed innymi. Może coś pokazywał, albo mu zrobił jakieś kompromitujące zdjęcie? 21-latek nie miał wątpliwości, że coś jest na rzeczy i stoi za tym prawdopodobnie Krystian W., który był wrogo nastawiony. Andrzej U. jednym ciosem w twarz powalił 24-latka na podłogę.

Szykowała się zadyma, dlatego agresywnego młodzieńca próbowała uspokoić Sylwia, lecz i ją napastnik odepchnął, aż przewróciła się na stolik. Honoru dziewczyny w jedyny znany sobie sposób postanowili bronić trzej jej koledzy, mieszkańcy Stanów - z pięściami rzucili się na Andrzeja U. Dołączył do nich także Krystian W. Posypały się ciosy w twarz i kopniaki, dostało się również koledze Andrzeja U., który zdołał wybiec z domku i uciec.

STANĘŁA W JEGO OBRONIE

Organizator sylwestrowej prywatki także Andrzejowi nakazał opuszczenie domku. "Spier… stąd! Wypie…!" - krzyczeli inni, a odwagi dodawał im wypity alkohol. Niektórzy mieli już bardzo mocno "w czubie". Postanowili odprowadzić niechcianego gościa do drzwi a potem do furtki. To jeszcze bardziej rozjuszyło Andrzeja, który chwilę po wyjściu z domku wyciągnął z kieszeni nóż "motylek" i rozłożył go. "No, który chce dostać!? - krzyknął 21-latek i nie czekając na odpowiedź chwycił za szyję znajdującej się najbliżej niego Dominiki. 18-latka zbliżyła się, próbując uspokoić go a wręcz bronić przed swoimi kolegami. Dziesięciocentymetrowe ostrze noża przebiło skórę na jej klatce piersiowej w ułamku sekundy. Z głębokiej rany wytrysnęła krew. Dziewczyna odruchowo skuliła się, dlatego kolejny cios trafił ją w udo. Było za późno, bo pierwsze uderzenie okazało się śmiertelne.

JAK DZIKIE ZWIERZĘ

Andrzej był rozjuszony niczym wściekłe zwierzę. Postanowił wymierzyć swoją sprawiedliwość za to, że wcześniej inni naśmiewali się z niego, że został pobity. Sylwia nie widziała, jak nożownik uderzył jej koleżankę, wracała właśnie zza domku. Popatrzyła mu prosto w oczy. Andrzej doskoczył do niej i uderzył nożem w ramię, potem w plecy. Jak ustaliła prokuratura, uderzał, żeby zabić. 21-latek wymachiwał nożem wokół siebie, raniąc dwóch innych uczestników sylwestrowej prywatki. Potem poszedł, pozostawiając pozostałych uczestników sylwestrowej prywatki obok zakrwawionego ciała Dominiki. Jedni płakali, inni krzyczeli, ale wówczas nikt nie zdawał sobie dokładnie sprawy z tego, co się wydarzyło.
Andrzej zadzwonił do swojego kolegi, by ten przyjechał po niego samochodem. Wcześniej wyrzucił nóż do rowu, gdzie znaleziono go dwa dni później.

WIEDZIAŁ, CO ZROBIŁ?

21-latek był mocno pijany, ale przynajmniej częściowo zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił.
"Jebnąłem nożem jakiegoś kolesia albo panienkę" - zwierzył się koledze w telefonicznej rozmowie. Niedługo potem był w rękach policjantów, którzy wypatrzyli go siedzącego na przystanku przy drodze. W chwili zatrzymania był jeszcze mocno pijanym, o godzinie 6 miał w organizmie 1,68 promila alkoholu…
Andrzej U. oskarżony został o zabójstwo, usiłowanie zabójstwa i udział w bójce. Zarzuty udziału w bójce usłyszało czterech innych uczestników sylwestrowej zabawy, wszyscy oni po akceptacji prokuratora złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem.

Sąd prawdopodobnie uwzględni wnioski, a wówczas mężczyźni ci będą występować w charakterze świadków w procesie Andrzeja U. 22-latkowi grozi minimum osiem lat więzienia, 15 lat, 25 lat a nawet dożywocie. Podczas przesłuchań na etapie postępowania przygotowawczego wówczas jeszcze posiadający status podejrzanego, tylko częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jak twierdzi nikogo nie chciał zabić, a jedynie wymachiwał nożem broniąc się przed napastnikami.
Z informacji uzyskanych w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu wynika, że jego proces najprawdopodobniej rozpocznie się jeszcze w styczniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie