Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko ona widziała, jak mąż zabił jej ojca

Marcin Radzimowski
Dorota W. nie pojawiła się w sądzie na ostatniej rozprawie, nie przesłała też żadnego usprawiedliwienia.
Dorota W. nie pojawiła się w sądzie na ostatniej rozprawie, nie przesłała też żadnego usprawiedliwienia. M. Radzimowski
Jedyny naoczny świadek śmiertelnego pobicia nie pojawił się na sali rozpraw. Możliwe, że zapukają do niej sędziwie.

Albo Dorota W. zostanie doprowadzona do sądu przez policję, albo sąd odwiedzi kobietę w jej domu. Dlaczego zabrakło jej na rozprawie? 35-latka prawdopodobnie jest w ósmym miesiącu ciąży. Prawdopodobnie, bo do sądu nie dostarczyła żadnego zaświadczenia lekarskiego

Zeznania kobiety mogą mieć kluczowe znaczenie, bowiem to na jej oczach rozegrał się dramat. Zginał jej ojciec, a na ławie oskarżonych zasiada jej mąż. Dorota W. zdecydowała się zeznawać, choć miała prawo odmówić.

Nie wiadomo też, na ile kobieta pamięta przebieg zajścia, które miało miejsce 8 grudnia ubiegłego roku w Niwiskich koło Kolbuszowej. W czasie bójki jej ojca i jej męża, była pijana, podobnie zresztą jak obaj mężczyźni. Sąd postanowił, że Dorota W. przesłuchana zostanie w obecności biegłego psychologa.
Dlaczego nie przyszła?

- Świadek nie dostarczył żadnego usprawiedliwienia swojej nieobecności. Sąd wyznaczy inny termin - poinformował sędzia Zygmunt Dudziński prokuratora, oskarżonego oraz jego obrońcę na rozprawie kilka dni temu.

Jeśli Dorota W. jest rzeczywiście w ostatnich tygodniach ciąży, może być problem z przesłuchaniem jej. Po urodzeniu zapewne pójdzie na urlop macierzyński, dlatego wezwanie jej do sądu także nie będzie możliwe. To może zatrzymać proces na kilka miesięcy.

Prawdopodobnie więc sąd zorganizuje sesję wyjazdową - sędzia, prokurator, psycholog oraz obrońca oskarżonego odwiedzą Dorotę W. w jej miejscu zamieszkania, jeszcze przed rozwiązaniem ciąży.

Rodzinny dramat

Przypomnijmy, do tragedii doszło 8 grudnia ubiegłego roku w Niwiskich (powiat kolbuszowski). Około godziny 23 do Doroty W. przyjechał na motocyklu jej mąż. Przywiózł wezwanie do sądu rodzinnego. W przybudówce domu oprócz kobiety był także jej ojciec, Władysław S. Cała trójka była pod wpływem alkoholu. Doszło do kłótni pomiędzy mężczyznami. Powód był ten sam - 45-latek próbował odzyskać żonę, która zanim popadła w alkoholizm, była w miarę przykładną matką. "Ona była w jego szponach, nie pozwalał jej wrócić do mnie. To patologiczna rodzina, tylko alkohol się dla nich liczył" - zeznawał w śledztwie podejrzany.

Mężczyzna, któremu sąd przyznał opiekę nad trójką dzieci w wieku 9 - 13 lat, mówił także o kontaktach seksualnych, jakie mieli utrzymywać jego żona ze swoim ojcem. On sam miał widzieć swoją żonę i swojego teścia w niedwuznacznej sytuacji. "On ją upijał i wysyłał na ulicę Mielca, Rzeszowa, żeby żebrała" - mówił oskarżony.

Podczas bójki feralnego wieczoru, w pewnej chwili 63-letni Władysław S. upadł na kolana i oparł głowę na wersalce. Przestał się ruszać. Dopiero kilka godzin później, kiedy Dorota wytrzeźwiała, zorientowała się, że ojciec nie żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie