MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielka awantura na Zamkowej w Tarnobrzegu - nowa lokatorka i jej dziewięciu psów solą w oku sąsiadów

Klaudia TAJS
Teraz psy wychodzą na podwórko korytarzem, bo muszą się wysikać, czy pobiegać. Jak je ktoś zaczepi, to co się mają nie bronić - tłumaczy ich właścicielka.
Teraz psy wychodzą na podwórko korytarzem, bo muszą się wysikać, czy pobiegać. Jak je ktoś zaczepi, to co się mają nie bronić - tłumaczy ich właścicielka. Klaudia Tajs
Kobieta - moi lokatorzy to potwory. Jej sąsiedzi - budynek socjalny to nie schronisko dla zwierząt. Wielka awantura w Tarnobrzegu.
Niewielki pokój pani Barbara dzieli z dziewięcioma psami.

Niewielki pokój pani Barbara dzieli z dziewięcioma psami. Klaudia Tajs

Niewielki pokój pani Barbara dzieli z dziewięcioma psami.
(fot. Klaudia Tajs )

Tylko kwestią czasu było, kiedy nowa lokatorka budynku socjalnego przy ulicy Zamkowej w Tarnobrzegu i jej dziewięć psów, stanie się solą w oku, części lokatorów, którzy jeszcze przed jej pojawieniem się zapowiedzieli, że psy wytrują, bo w socjalnym dla nich miejsca nie będzie. - Przywieźli mnie tu w piątek, a to zły początek - przyznaje pani Barbara.

Kolejne interwencje policji i Straży Miejskiej są dowodem na to, że przysłowie przytoczone przez panią Barbarę, sprawdza się. Kiedy policja i Straż Miejska głowi się, jak nakłonić współlokatorów to podania sobie rąk i zgodnego życia pod jednym dachem, współlokatorzy obwiniają się wzajemnie o utrudnianie życia. Życia, które wielu z nich, zamieniłoby na lepsze.

ZESŁANA NA ZAMKOWĄ

Starsza kobieta, pchająca dziecięcy wózek spacerowy z zakupami, a obok wózka biegające bez smyczy kundle, jest już rozpoznawalna na podmiejskim osiedlu Mokrzyszów w Tarnobrzegu. Ci, z którymi pani Barbara zdążyła się już zapoznać, bez obaw nazywają ją hrabiną. Ona sama nie protestuje, gdy słyszy pod swoim adresem takie określenie. Wręcz przeciwnie. Przekonuje, że w jej żyłach płynie szlachetna krew. - Z rodziny Tarnowskich jestem, pół miast jest moje, tylko mnie państwo wszystkiego pozbawiło - mówi o sobie. - Podważono testament i dlatego tak jest.

Od czerwca wraz ze swoimi szczekającymi podopiecznymi kobieta zajmuje niewielki pokój w budynku socjalnym przy ulicy Zamkowej. Schludnie ubrana, w kapeluszu na głowie, otoczona przez psy, z niechęcią patrzy na nowy lokal, w jakim przyszło jej żyć. - Tak, tak zesłali, bo inaczej tego nazwać nie mogę - przyznaje.

Pani Barbara mówi, że sąsiedzi Belwederu, poprzedniego budynku socjalnego, który został wyburzony na potrzeby modernizacji drogi wojewódzkiej relacji Tarnobrzeg - Stalowa - Wola, dokuczali jej. Ale sytuacji, jakich doświadcza na Zamkowej, nie życzy nawet najgorszemu wrogowi. - Atakują mnie…(wymienia nazwiska oprawców)… Już pierwszej nocy, gdy mnie z Urzędu Miasta przywieźli, trzy razy nóż w drzwi wbijali. Wyzywają od najgorszych….Ty kur.., ty szmato. Mieszają mnie z błotem Do łazienki nie chcą mnie wpuszczać. Nie mam gdzie prać rzeczy. Kuchenkę mam u siebie, to przynajmniej tam nie muszę ich oglądać. Ale boję się o siebie i psy, bo kiedyś komuś puszczą nerwy.
64-letnia kobieta nie kryje, że często punktem zapalnym są jej czworonożni podopieczni. - Psów nie zostawię, będą zawsze tam, gdzie ja - zastrzega. - Co one winne, że ludzie w głowie pustkę mają.

Psy mieszkają w pokoju z panią Barbarą. W ciepłe dni, wychodziły oknem do kojca, które pod oknami jej pokoju wykonał administrator budynku. - Teraz psy w kojcu nie siedzą, bo mokro i zimno, pani by chciała kilka godzin na takim zimnie siedzieć, chyba nie - broni swoich podopiecznych starsza kobieta. - Wychodzą na podwórko korytarzem, bo muszą się wysikać, czy pobiegać. Jak je ktoś zaczepi, to co się mają nie bronić.

MIESZKAŃCY PODZIELENI

Blok socjalny na Zamkowej składa się z dwóch skrzydeł. Lokatorzy, z którymi pani Barbara nie może znaleźć wspólnego języka to jej najbliżsi sąsiedzi. - O ten, ten i ten, kobieta pokazuje drzwi sąsiadów, z którymi toczy boje.
Ci, którzy dokuczają nie chcą się oficjalnie wypowiadać. Po cichu narzekają, że psy groźne, że szczekają i dzieci straszą. Uważają, że ich miejsce jest w schronisku, a nie budynku socjalnym.

Idąc w głąb budynku dochodzimy do drugiego skrzydła. Mieszkańcy tej części wydają się bardziej tolerancyjni. Na widok pani Barbary przyznają: Mówi o sobie hrabina, ale jest bardzo spokojna - twierdzi jedna z mieszkanek. - Jak ją atakują to musi się bronić. Psy też szczekają, bo taki mają instynkt, kiedy ktoś do nich zyga. Trzeba ją przenieść na naszą część. U nas ludzie bardziej zgodni mieszkają. Też mamy psy, ale nikt nikomu karmy nie kradnie. Tak kradnie, bo ostatnio jej ktoś dziesięciokilogramowy worek karmy ukradł. Przecież człowiek tego nie zje. Na handel pewnie dał.

TŁUMACZĘ JAK MOGĘ

- Budynek na Zamkowej, to jedyne miejsce, do którego mogliśmy przenieść panią Barbarę - tłumaczy Wojciech Brzezowski, prezes Tarnobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, administrujący zasobami socjalnymi. - Najlepszym rozwiązaniem dla kobiety i jej psów, byłby wolnostojący budynek, w którym mogłaby zamieszkać sama. Niestety, ale takiego budynku w swoich zasobach miasto nie ma.

Prezes Brzezowski, wielokrotnie był świadkiem kłótni między panią Barbarą i jej sąsiadami. Przyznaje, że występowanie w roli negocjatora czy rozjemcy, w przypadku tego środowiska, jest nadzwyczaj trudne. - Wystarczy niewielka iskra, by doszło do ogromnego wybuchu - przekonuje prezes Brzezowski. - Tłumaczę jednej i drugiej stronie, że powinni unikać konfliktów, że muszą się pogodzić, bo mieszkają pod jednym dachem, korzystają ze wspólnej łazienki i korytarza. Moje uwagi i sugestie docierają do lokatorów na kilka godzin, najwyżej kilka dni, bo na kolejne wezwanie nie muszę długo czekać.

Co zrobić, by pani Barbara i jej psy oraz najbliżsi sąsiedzi nie wchodzili sobie w drogę? Jak przemówić do ludzi, by szanowali się wzajemnie, by próbowali przejść obok siebie, nie wywołując kolejnej kłótni, często zakończonej rękoczynami i zgłoszeniem do dyżurnego policji i Straży Miejskiej? Wojciech Brzezowski zapewnił, że jest jedna możliwość, na ograniczenie kontaktów starszej kobiety z jej najbliższymi sąsiadami. Jednak dla dobra sprawy pomysłu nie zdradza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie