Z kamienną twarzą, nie zdradzając żadnych emocji 47-letni Fermo M. słuchał w środę wyroku, który ogłaszał sędzia Józef Dyl, w imieniu pięcioosobowego składu orzekającego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Wina obywatela Włoch oskarżonego o zabójstwo swojej 32-letniej żony - Polki, od samego początku nie budziła żadnych wątpliwości. Istotna była jedynie ocena tego czynu i kara. Sąd uznał, że kara dożywotniego pozbawienia wolności byłaby mimo wszystko zbyt wysoka i wymierzył drugą najsurowszą przewidzianą polskim prawem karę - 25 lat pozbawienia wolności.
Okrucieństwa nie było
Sąd uznając winę z opisu czynu wyeliminował stwierdzenia, że zabójstwa dokonał ze szczególnym okrucieństwem oraz w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zmienił tym samym zarzut stawiany przez prokuratora. Jednocześnie w wyroku zastrzegł, iż oskarżony o warunkowe zwolnienie z więzienia będzie się mógł ubiegać dopiero po 20 latach, a nie jak w normalnym trybie po odbyciu połowy kary (w tym przypadku 12 i pół roku).
Swoim wyrokiem sąd nakazał także oskarżonemu zapłacić tytułem zadośćuczynienia na rzecz każdego z trojga małoletnich pokrzywdzonych (dzieci) po 100 tysięcy złotych (płatne dla dziadków - rodziców zamordowanej, wykonujących pieczę zastępczą). Włoch musi też zapłacić po 50 tysięcy złotych oskarżycielom posiłkowym (rodzicom zamordowanej) i po 30 tysięcy złotych dwóm braciom zamordowanej, a także pokryć poniesione przez nich koszty (około 6 tysięcy złotych).
Ten wyrok karny nie zamyka drogi dochodzenia znacznie wyższego zadośćuczynienia przed sądem cywilnym. Niewątpliwie rodzina zamordowanej 32-latki podejmie kroki prawne, by zabezpieczyć na poczet wypłaty zadośćuczynienia nieruchomości, jakie Włoch posiada w swojej ojczyźnie.
Środowy wyrok prokurator, który wnioskował o dożywocie, prawie na pewno zaskarży do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Być może zaskarży go również pełnomocnik pokrzywdzonych. Biorąc pod uwagę okoliczności sprawy, w kategorii sukcesu karę 25 lat może natomiast traktować obrońca oskarżonego.
Na oczach małego synka
Z uwagi na fakt, że sąd wyłączył jawność postępowania, nie znamy uzasadnienia wyroku. Ani argumentów, którymi kierował się zmieniając opis czynu. Można podejrzewać, że uznał, iż ta zbrodnia nie była planowana, o czym przemawiać może choćby obecność dziecka w pobliżu. Okolicznością łagodzącą mogły być też listy, jakie Fermo M. wysłał do dzieci i teściów z przeprosinami.
Do tej zbrodni doszło 18 czerwca ubiegłego roku w Chmielowie. 47-letni Fermo M. odwoził swoją żonę do pracy (ona kierowała), razem z nimi jechał 4-letni synek. W pewnej chwili mężczyzna kazał żonie zatrzymać samochód. Zaatakował ją nożem tapicerskim, zadając co najmniej 10 ran, a później niemal odciął jej głowę. Motywem były problemy finansowe oraz zazdrość.
ZOBACZ:
Zabójstwo w Rakowiskach. Akt oskarżenia Kamila N. i Zuzanny M. już gotowy
kurierlubelski.pl/kurierlubelski.pl
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?