W ostatnim dniu procesu przed tarnobrzeskiem sądem zeznania złożył ostatni świadek - siostrzeniec oskarżonego, ale jego słowa niewiele wniosły do sprawy. Sąd wysłuchał także biegłego z zakresu mechanoskopii, który opisał ślady od uderzeń noża znajdujące się na spodzie krzesła (zasłaniała się nim pokrzywdzona). To pozwoliło zweryfikować tezę z aktu oskarżenia - sprawca zadał nie co najmniej dwa ciosy, lecz minimum jedenaście.
Z NIKIM SIĘ NIE LICZY
W mowie oskarżycielskiej prokurator podkreślał negatywną opinię, jaka cieszy się oskarżony wśród nie tylko członków jego najbliższej rodziny. Mówił o jego charakterze, najbliżsi oskarżonego opisywali go jako bezwzględnego despotę, który dąży po trupach do celu. Nie licząc się z nikim. Prokurator wnosił o 10 lat więzienia, ale nikt się nie spodziewał, by wymiar kary był aż taki.
- Proszę wymierzenie sprawiedliwej kary. Takiej, żebym mogła spokojnie żyć. Wybaczyłam mu, jestem katoliczką. Chcę tylko spokojnie żyć - mówiła 50-letnia córka oskarżonego.
Adwokat 79-latka wnosząc o uniewinnienie próbował doszukiwać się okoliczności łagodzących, właściwie tłumacząc zachowanie oskarżonego jako efekt konfliktu o podłożu majątkowym, co w połączeniu z dolegliwościami (według biegłych psychiatrów oskarżony miał znacznie ograniczoną poczytalność), doprowadziło do feralnego zdarzenia.
- Jestem przekonany, że oskarżony nie chciał zamordować córki. Gdyby rzeczywiście chciał, to by tego dokonał - oceniał mecenas Zbigniew Bochenek.
ZAPLANOWAŁ ZBRODNIĘ
Pięcioosobowy skład orzekający Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, w imieniu którego wypowiedziała się sędzia sprawozdawca Małgorzata Szwedo-Dec, miał inne zdanie.
- Pomimo wieloletniego doświadczenia, pierwszy raz ten sąd spotyka się ze sprawą usiłowania zabójstwa, gdzie sprawca działał z zamiarem bezpośrednim. Po prostu zaplanował zabójstwo i poszedł ten plan zrealizować - mówiła sędzia Małgorzata Szwedo-Dec, uzasadniając wyrok skazujący.
Innymi słowy, w znacznej większości tego typu spraw, sprawcy działają z zamiarem ewentualnym - muszą brać pod uwagę, że używając noża mogą kogoś zabić. Tak jest przede wszystkim w czasie kłótni, gdy jeden z uczestników sięga w pewnej chwili po nóż.
Sąd uznając winę oskarżonego, skorzystał jednocześnie z przepisów prawa i nadzwyczajnie złagodził orzeczona karę. Orzekł cztery lata pozbawienia wolności, choć "normalnie" minimalna kara za to przestępstwo to osiem lat.
- Oskarżony cierpi na pewne schorzenia natury psychiatrycznej, dlatego sąd orzekł o umieszczeniu go w zakładzie karnym, w którym takie leczenie będzie kontynuowane - dodała sędzia sprawozdawca.
MOCNE GROŹBY
Konflikt miedzy ojcem a córką, jaki narastał przez kilka ostatnich lat, ma podłoże majątkowe. 79-latek ma trójkę dorosłych dzieci (z jednym synem mieszkał, który zmarł już po aresztowaniu 79-latka), wspólnie z żoną zapisał dom rodzinny na swoją wnuczkę - córkę swojej córki. Kiedy jego sytuacja materialna zaczęła się pogarszać, zaczął się od córki domagać zwrotu przepisanej nieruchomości.
Najgorsze relacje oskarżony miał z 50-letnia córką. Relacje te zamieniły się w koszmar w ubiegłym roku. Wielokrotnie ojciec przyjeżdżał pod dom kobiety i wyzywał ją od najgorszych, groził zabójstwem: "ty k… zabiję cię", "wypruję ci flaki". Grożąc jej dodawał, że nie boi się policji, prokuratury i sądu, bo ma 80 lat i nikt mu nic nie zrobi.
Kobieta bojąc się o siebie i swoją rodzinę zawiadamiała policję. Za kierowanie gróźb karalnych 79-latek został skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę więzienia w zawieszeniu. Agresywny starszy człowiek nachodził swoją córkę także w miejscu pracy, także tam w obecności innych osób groził jej zabójstwem.
Tak też było feralnego dnia, 5 kwietnia tego roku. Przed południem do budynku urzędu wszedł doskonale znany wszystkim mieszkaniec Borowej, wszedł do pokoju swojej córki i zaczął ją wyzywać. "Teraz to się poleje krew, zabije cię s.." - wyzywał. Pracownikom udało się go uspokoić i wyszedł z budynku.
Niedługo potem jednak wrócił, tym razem z nożem masarskim za pasem. Chwycił go i krzycząc, że wypruje jej flaki zaczął wymachiwać w kierunku córki. Kobieta broniąc się chwyciła za krzesło i zasłaniała się przed uderzeniami i tylko to - zdaniem sądu - uratowało jej życie.
Z pomocą dwóch pracowników urzędu agresywnego nożownika udało się uspokoić. Wcześniej jednak 79-latek pociął się po brzuchu trzymanym nożem, demonstrując, do czego jest zdolny. Wezwani na miejsce policjanci zatrzymali mężczyznę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?