Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. A cesarz powinien dostać, co jego

Marcin Radzimowski
W Stalowej Woli z pompą zainaugurowano działalność miejskiego żłobka, w którym w świetnych warunkach opiekę znajdzie ponad 60 maluchów. A właściwie ponad 60 „Maluchów plus”, bo taką nazwę nosi rządowy program, dzięki któremu taka inwestycja miała szansę powstać.

I bardzo dobrze, że powstała, bo w większości żłobków i przedszkoli obłożenie jest maksymalne a wielu chętnych rodziców odsyłanych jest z kwitkiem.

Uroczystego otwarcia żłobka dokonała osobiście premier Beata Szydło, wracająca akurat z szusowania na podprzemyskim stoku oraz Elżbieta Rafalska, minister pracy i polityki społecznej. Prezes Rady Ministrów słusznie podkreślając, że rodzina powinna się czuć bezpiecznie a takie inwestycje w to poczucie bezpieczeństwa gwarantują, głosiła autopromocyjne słowa o autorskim programie Prawa i Sprawiedliwości - „Rodzina 500 Plus”, dużo miejsca poświęcając też programowi „Maluch plus”. Osoby słuchające tych słów mogły odnieść wrażenie, że to kolejny autorski program Prawa i Sprawiedliwości.

Osobiście zawsze wychodzę z założenia, że co cesarskie trzeba oddać cesarzowi. Nawet jeśli owego cesarza niekoniecznie się lubi. Pani premier o tym zapomniała, bo nawet słowem nie wspomniała, że program gwarantujący rządowe dofinansowanie budowy żłobków, powstał za czasów rządów poprzedniej ekipy - koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przez dwa ostatnie lata nawet kwota rządowego dofinansowania była identyczna. Zmieniła się jedynie nazwa programu - „Maluch” zmienił się na „Maluch plus”. Ten „brak pamięci” w wypowiedzi dla jednego z portali wytknął pani premier poprzedni szef resortu, Władysław Kosiniak-Kamysz. O tej ripoście pewnie niewiele osób usłyszy, więc przez plusa to premier Szydło załapała w Stalowej Woli kolejnego plusa dla swojego ugrupowania.

A skoro przy polityce jestem, pozwolę sobie na parę słów, które po części będą przekazem tego, co zasłyszałem ostatnio w rozmowach z kilkoma lokalnymi politykami. Mam na myśli to, co podczas wizyty w Kielcach kilka dni temu miał przekazać działaczom swojej partii Jarosław Kaczyński. Piszę „miał przekazać”, bo spotkanie było zamknięte dla dziennikarzy, ale przecieki są. Otóż prezes Kaczyński miał zabronić „swoim ludziom” współpracy i wspierania polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W kuluarowych rozmowach samorządowców te słowa są bardzo źle odbierane. Dlatego, że choć władza w samorządach jest podzielona politycznie, pomimo tego współpraca układa się bardzo dobrze, a co najmniej poprawnie. A teraz co? Przykładowo prezydent Stalowej Woli czy burmistrz Baranowa Sandomierskiego (obaj z Prawa i Sprawiedliwości) mają się krzywo patrzeć na wójta Gorzyc (Polskie Stronnictwo Ludowe)? A radni obu opcji mają sobie skakać do gardeł? Chyba nie tędy droga. Bo to zgoda buduje. A niezgoda rujnuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie