MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zwrot w prawo i... łzy po przegranej

Iwona SINKIEWICZ

W Polsce 27 procent dla Prawa i Sprawiedliwości , 24,1 procent dla Platformy Obywatelskiej , 11,4 dla Samoobrony, 11,3 dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej, 8 dla Ligi Polskich Rodzin i 7 dla Polskiego Stronnictwa Ludowego - tak w tych wyborach przedstawia się procentowa statystyka. Województwo świętokrzyskie odbiega od średniej krajowej.

W naszym regionie, podobnie jak w całej Polsce, zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, ale drugie miejsce nieoczekiwanie zdobyła Samoobrona. Dopiero trzecia była Platforma Obywatelska. Zdobyte głosy przełożyły się na mandaty i miejsca w poselskich ławach - pięciu posłów ma Prawo i Sprawiedliwość, po trzech posłów ma Samoobrona oraz Platforma Obywatelska, po dwóch Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej. Świętokrzyskie będzie też miało jednego przedstawiciela z Ligi Polskich Rodzin. Senatorskie mandaty trafiły do Prawa i Sprawiedliwości - senatorami zostali Adam Massalski i Jacek Kłosowicz oraz Platformy Obywatelskiej - senator Michał Okła.

Radość wygranej

Jedni się cieszą, inni ocierają łzy po przegranej. Nie może być inaczej, jeśli weźmie się pod uwagę, że o jedno miejsce w Sejmie walczyło 23 kandydatów. Do Senatu stawka była niższa - tam o każdy mandat ubiegało się 7 potencjalnych senatorów. Polskie Stronnictwo Ludowe w województwie ma tylko dwóch posłów, choć przez ostatnie cztery lata było ich trzech. W porównaniu do poprzednich wyborów słabo wypadła Liga Polskich Rodzin. Co prawda posła ma jednego, podobnie jak przed czterema laty, ale biorąc pod uwagę apetyty, to zdecydowanie "nie to". Podobnie może powiedzieć świętokrzyska Platforma Obywatelska. Trzech posłów i trzecie miejsce w regionie to... wynik na trójkę. I z pewnością nie na taki liczył Konstanty Miodowicz, lider Platformy Obywatelskiej w województwie.

Kto się cieszy? Na pewno Samoobrona, która stała się drugą siłą polityczną w regionie i będzie miała trzech posłów, a w ostatniej kadencji miała tylko jednego. Ale prawdziwym zwycięzcą jest Prawo i Sprawiedliwość, z pięcioma mandatami poselskimi i dwoma senatorskimi. Indywidualnie największy sukces odniósł Przemysław Gosiewski z Prawa i Sprawiedliwości, zdobywając 31 tysięcy 253 głosy! Ponad dwa razy więcej niż Konstanty Miodowicz z Platformy Obywatelskiej - drugi z najbardziej popieranych w rankingu, czyli - 14505 zdobytych głosów. Taki wynik Miodowicza to spory zawód - w jego partii spodziewano się ,że zbierze dużo głosów więcej. Trzeci w rankingu liderów jest Włodzimierz Stępień z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którego poparło 12.655 wyborców, o 257 więcej niż Małgorzatę Olejnik, pierwszą na liście kandydatów Samoobrony. Ponad 10 tysięcy głosów otrzymał też Józef Cepil, szef świętokrzyskiej Samoobrony. Z tej trójki największy sukces odniósł chyba Stępień, uzyskując bardzo dużą liczbę głosów, choć był liderem partii, która w naszym województwie zajęła dopiero piąte miejsce.

Jednak najbardziej spektakularny sukces odniósł Zbigniew Pacelt z Platformy Obywatelskiej - zdobył mandat z...24 miejsca ! Pochodzący z Ostrowca Świętokrzyskiego znany sportowiec uzyskał trzeci wynik na liście Platformy. Z dalekich, ale znacznie bliższych niż Pacelt miejsc mandaty zdobyli Krzysztof Lipiec - z 7 miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości , Henryk Milcarz z 6 miejsca listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej , Andrzej Pałys z 5 miejsca listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wszyscy mogą być dumni ze swojego sukcesu.

Północ i południe - wielkie różnice

Jak układają się polityczne preferencje w powiatach? Okazuje się, że niekoniecznie tak, jak to pokazuje średnia statystyczna dla województwa. Przemysłowa północ województwa zdecydowanie należała do Prawa i Sprawiedliwości. Partia braci Kaczyńskich zwyciężyła w powiatach: koneckim, ostrowieckim, starachowickim, skarżyskim i kieleckim ziemskich. Pierwsza była też w stolicy województwa.

Rolnicze południe regionu zdominowała Samoobrona i Polskie Stronnictwo Ludowe. Ludowcy wygrali w powiatach buskim, kazimierskim, sandomierskim i opatowskim. Drudzy byli w kieleckim ziemskim i pińczowskim. Samoobrona też zwyciężyła w czterech powiatach: jędrzejowskim, pińczowskim, staszowskim i włoszczowskim, a druga była w koneckim, kazimierskim, buskim i opatowskim.

Platforma Obywatelska może się pochwalić jedynie drugim miejscem w samych Kielcach oraz w trzech powiatach: skarżyskim, starachowickim i ostrowieckim.

Analiza wyników wyborów pokazuje też ,że wyborcy lubią głosować na kandydatów związanych z ich miastami. Bardzo dobrze widać to na przykładzie Ostrowca Świętokrzyskiego ,który ma aż trzech posłów - Zbigniewa Pacelta, Jarosława Rusieckiego i Leszka Sułka. Podobnie na swoich głosował powiat skarżyski - sukces Krzysztofa Grzegorka i Marii Zuby, starachowicki - Krzysztof Lipiec. W Kielcach znakomity wynik osiągnął Włodzimierz Stępień.

Wielcy przegrani tych wyborów

Tam gdzie są wielcy wygrani, muszą być też ci, którym się nie powiodło. I nie mówimy o tych, którzy na starcie nie mieli wielkich szans. Ale i tu wyniki mogą dziwić. Lektura list wyborczym pokazuje bowiem, że są kandydaci na posłów, którzy zdobyli po kilka czy kilkanaście głosów. Najwyraźniej potrafili do siebie przekonać jedynie najbliższą rodzinę. I to dość nieliczną, jak w przypadku startującego z listy Komitetu Wyborczego Centrum Roberta Puchalskiego, przedsiębiorcy z Kielc, który zdobył... cztery głosy. Cóż, zostawimy to bez komentarza.

Mówimy o pewniakach, którzy mieli zasiadać w Sejmie. A jednak miejsca w ławach dla nich zabrakło. Z pewnością do wielkich przegranych tych wyborów należy Józef Szczepańczyk, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego ostatniej kadencji. Lider listy ludowców mógł być pewien wygranej, a jednak... Zabrakło mu 93 głosów. Spośród partii, które weszły do parlamentu, jest jedynym liderem listy w regionie, który się tam nie dostał. - Nie czuję się żadnym przegranym - twierdzi Józef Szczepańczyk, który zajął się porządkami w swoim biurze poselskim. - Jak się startuje w wyborach, to trzeba liczyć się z tym, że można przegrać. Albo dwoma głosami, albo dwoma tysiącami głosów. Przyjmuje wynik jako dobry. Prawie "się zabrałem".

Były i niedoszły poseł twierdzi, że coś jeszcze zamierza zrobić w życiu, chociaż nie wyklucza wycofania się z życia politycznego. - Najpierw muszę się zająć współpracownikami i porządnym rozliczeniem biura. Przerwa pozwoli mi uporządkować kilka spraw prywatnych, czego nie mogłem zrobić przez kilkanaście lat bycia radnym i posłowania. Coś potrafię w życiu robić, bezrobotnym nie będę.

O porażce mogą mówić mieszkańcy kilku powiatów. Nie potrafili poprzeć jednego kandydata, głosy się porozbijały i nikt nie uzyskał poparcia gwarantującego mandat. Nie będą mieli więc swojego reprezentanta w Sejmie powiaty z Powiśla - Sandomierz , Staszów i Końskie a także Opatów, Włoszczowa, Kazimierza Wielka . W przypadku trzech pierwszych coś takiego zdarzyło się chyba po raz pierwszy od 1989 roku.

Pech w ramach listy

O pechu może też mówić Andrzej Bętkowski z Prawa i Sprawiedliwości, były starosta skarżyski, któremu do mandatu poselskiego zabrakło jeszcze mniej niż Szczepańczykowi, bo zaledwie 45 głosów. Na Bętkowskiego głosowało 3352 osoby, na Marię Zubę - 3397, czyli 45 osób więcej i to ona zasiądzie w poselskich ławach.

W Sejmie nie zasiądzie też marszałek województwa Franciszek Wołodźko , który zebrał 3.543 głosy, choć wydawałoby się, że jest osobą znaną w regionie. - Nie czuje się przegranym, choć z pewnością nie jest mi miło. Ale dzięki tym wyborom uzyskałem odpowiedź na pytanie, które mnie nurtowało. Okazało się, że ludzie głosują politycznie, dlatego ustawienie na liście jest decydujące. Z 9 miejsca trudno było zdobyć mandat. I trzeba rozstrzygnięcie wyborców przyjąć z pokorą - mówi. - Świat się nie kończy na wyborach. W miejscu w którym jestem też mam co robić.

Ale w związku z tymi wyborami można mówić o różnych innych "pechowych sytuacjach". Małgorzata Więch z Samoobrony miała tylko 1 głos mniej od Krzysztofa Lipca z Prawa i Sprawiedliwości, który mandat poselski ma już w kieszeni. Kandydatka może się jedynie pocieszyć tym, że też była blisko. Choć w jej przypadku ta "bliskość" oznaczała różnicę aż 2 tysięcy głosów do będącego oczko wyżej posła - elekta, Leszka Sułka.

Więcej głosów, a w Sejmie ich nie ma

Głosowanie na listy partyjne, z jakim mamy do czynienia podczas wyborów do Sejmu, prowadzi też do sytuacji, że mandaty niekoniecznie zyskują osoby z największym społecznym poparciem. Jednym do zdobycia mandatu wystarczyło niespełna 3400 głosów, dla innych prawie 5 tysięcy oznaczało... za mało. Zwycięskie Prawo i Sprawiedliwość uzyskało u nas 5 mandatów. Otrzymały je osoby z największą liczbą głosów na liście . Jako piąta do Sejmu weszła Maria Zuba z 3397 głosami. Choć wśród tych, którzy mandatów nie zdobyli, jest osiem osób z wyższym poparciem wyborców. Taki jest niestety efekt przyjętej ordynacji wyborczej.

Głosowanie na listy partyjne ma też to do siebie, że wyborcy nie znając poszczególnych kandydatów, z reguły głosują na pierwszego na liście. W ten sposób do Sejmu wszedł Radosław Parda z Ligi Polskich Rodzin, młody człowiek z Wrocławia, który w czasie całej kampanii wyborczej w Kielcach był tylko jeden raz.

Niektórzy zadają sobie pytanie, czy nie należałoby wprowadzić jednomandatowych okręgów, które pozwolą wejść do Sejmu osobom uzyskującym największą liczbę głosów tak jak się to dzieje w wyborach senatorskich . - Coraz częściej skłaniam się do takiego rozwiązania. Wyborcy mieliby szansę wybierać spośród ludzi, których lepiej znają - uważa marszałek Wołodźko.

Odrębnego zdania jest inny przegrany tych wyborów, Józef Szczepańczyk: - Okręgi jednomandatowe nie są receptą na polską demokrację. - Bardziej martwi mnie, że z wyborów na wybory chodzi coraz mniej ludzi. Dla 60 procent społeczeństwa jest zupełnie obojętne, kto będzie nimi rządził. Co tu mówić o zastanawianiu się nad dobrą i złą ordynacją. Gdyby frekwencja wynosiła 60 procent to moglibyśmy dyskutować o ordynacji. Myślę, że teraz ważniejsza jest odpowiedź na pytanie dlaczego Polacy nie chcą chodzić na wybory.

Odpowiedź rzeczywiście by się przydała. Choćby po to, byśmy za cztery lata znów nie rozdzielali szat nad "niedemokratycznym" społeczeństwem. A może jednak nowi parlamentarzyści spróbują odbudować społeczne zaufanie do siebie i instytucji władzy, którą reprezentują?

Świętokrzyski parlamentarzysta w statystyce

Szesnastu posłów i trzech senatorów - tak wygląda świętokrzyski "stan posiadania" w gmachu przy Wiejskiej. Wśród dziewiętnastu parlamentarzystów są tylko trzy panie - słaba płeć utrzymała wynik z ostatnich czterech lat. Średni wiek naszego reprezentanta w Parlamencie to skończone 51 lat. Parlamentarzystów mamy wyedukowanych. Poza jedną osobą , Małgorzatą Olejnik z Samoobrony, która jest technikiem ekonomistą , pozostali mają wykształcenie wyższe. Wśród świętokrzyskich posłów i senatorów są trzej ekonomiści, dwaj prawnicy, tyluż lekarzy, a także socjolog, nauczyciel historii, etnograf oraz inżynierowie: rolnictwa, budownictwa lądowego i inżynier elektryk. Aż dziesięciu z nich zdobywało doświadczenie w samorządach.

Kolejność według liczby zdobytych głosów

Kandydaci do Sejmu, którzy zdobyli największą liczbę głosów . Wytłuszczonym drukiem nazwiska osób, które zdobyły mandaty: 1. Przemysław Gosiewski (PiS) 31.253; 2. Konstanty Miodowicz (PO) 14.505; 3. Włodzimierz Stępień (SLD) 12.655; 4. Małgorzata Olejnik ( Samoobrona) 12.398; 5. Józef Cepil (Samoobrona) 10.526; 6. Krzysztof Grzegorek (PO) 8.730; 7. Leszek Sułek ( Samoobrona) 7.590; 8. Radosław Parda (LPR) 7.856 ; 9. Mirosław Pawlak (PSL) 6.684; 10. Halina Olendzka (PiS) 5.386; 11. Henryk Milcarz (SLD) 5.251; 12. Andrzej Pałys ( PSL) 5.055; 13. Krzysztof Lipiec (PiS) 4.697; 14. Małgorzata Więch ( Samoobrona) 4.496; 15. Józef Szczepańczyk (PSL) 4.962 ; 16. Bożena Kizińska (SLD) 4.053; 17. Inga Kamińska (SLD) 4.049; 18. Wojciech Borzęcki (PSL) 4040; 19. Jarosław Rusiecki (PiS) 4.009 ; 20. Zbigniew Pacelt (PO) 3.982; 21. Stanisław Szrek (PO) 3.759; 22. Franciszek Wołodźko (SLD) 3.543; 23. Leszek Bugaj (PSL) 3.398; 24. Maria Zuba (PiS) 3.397; 25. Andrzej Bętkowski (PiS) 3.352

Osoby z najsłabszymi wynikami

1. Robert Puchalski, przedsiębiorca z Kielc (Komitet Wyborczy Centrum) - 4 głosy ; 2. Stanisław Siwiński, tokarz z Łodzi (Polska Partia Narodowa) - 7; 3. Roman Nowacki, Bałtów (Dom Ojczysty) - 8; 4. Bogdan Kubera, Łódź (Polska Partia Narodowa) - 9 ; 5. Adam Lewandowicz, Łódź (Polska Partia Narodowa) - 10; 6. Andrzej Sobiecki, Łódź (Polska Partia Narodowa) - 11 ; 7. Adolf Kudliński, Orzechówka (Komitet Wyborczy Centrum) - 13 ; 8. Barbara Olszowy, Kielce ( Komitet Wyborczy OKO); Julianna Kubiak, Zduńska Wola ( Inicjatywa Rzeczpospolitej Polskiej) ;Tomasz Sarbiewski, Gościelin (Komitet Wyborczy Centrum) ; Marek Mowny, Skarżysko - Kamienna (Polska Partia Narodowa) - 14

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zwrot w prawo i... łzy po przegranej - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie