Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego rozegrali bardzo dobry mecz i w pełni zasłużenie wygrali. To zwycięstwo znacznie przybliża radomian do zajęcia miejsca w pierwszej szóstce na zakończenie rundy zasadniczej.
- Po niespodziewanej porażce z Polpharmą Starogard Gdański szukamy tak potrzebnego nam zwycięstwa na wyjeździe. Byliśmy bardzo blisko sprawienie niespodzianki w Zielonej Górze,. Nie udało się, może dziś będzie lepiej - mówił przed meczem Marek Łukomski, drugi trener Rosy.
- To ciężki i gorący teren. Póki, co udało się to jedynie Anwilowi Włocławek na starcie rozgrywek i mistrzowi Polski, Stelmetowi Zielona Góra udało się wygrać we Wrocławiu. Mamy nadzieję, że i my tu wygramy - mówił przed meczem Wojciech Kamiński, trener Rosy.
WALECZNY JESZKE
Pierwsi opanowali nerwy w tym meczu radomianie. Po dwóch "trójkach" i jednym rzucie za dwa punkty Jakuba Dłoniaka, Rosa prowadziła 8:0. Gospodarze szybko odrobili straty i po pierwszej kwarcie wygrywali 16:15. Kolejne dziesięć minut było bardzo podobne, żadnej z drużyn nie udało się uzyskać znaczącej przewagi. Bardzo dobrą zmianę w drugiej kwarcie dał młody Damian Jeszke. Walczył pod tablicami i dołożył jeszcze to tego dziesięć punktów.
- To kolejny dobry mecz Damiana. Ma dopiero 18 lat. Ze Śląskiem zagrał prawie 18 minut. Nic tylko się cieszyć. Brawa, brawa dla tego zawodnika - mówi radomski szkoleniowiec.
DOBRA KWARTA
Od początku trzeciej kwarcie Rosa przejęła inicjatywę. Po akcji "dwa plus jeden" popisał się Kirk Archibeque, a po chwili z dystansu trafił Robert Witka i radomianie prowadzili 47:41. Następnie cztery punkty z rzędu dołożył Łukasz Majewski i przewaga naszej drużyny wzrosła do dziesięciu punktów.
Bardzo słabo i chimerycznie rozpoczęli radomianie ostatnią część gry. Wrocławianie w ciągu zaledwie trzech minut odrobili straty i nawet wyszli na prowadzenie. Po rzutach Paula Millera, a następnie Dominique Johnsona i "trójce" Dannego Gibbona, było już tylko 62:61. Po dwóch rzutach osobistych, wykorzystanych przez Paula Millera, Śląsk nawet wyszedł na prowadzenie 63:62. Na 55 sekund przed końcową syreną bardzo ważną "trójkę" trafił Łukasz Majewski i było 68:67. Kamil Łączyński sfaulował Paula Millera, ale center wrocławian wykorzystał tylko jeden rzut wolny i był remis po 68.
Gdy do końca meczu zostało dziesięć sekund, czas wziął trener Wojciech Kamiński i jak nie trudno się domyśleć, rozrysował ostatnią akcję meczu. Piłkę miał rozgrywający Kamil Łączyński i było wiadomo, że to ten koszykarz będzie rozstrzygał o losach spotkania. W ostatniej sekundzie rzucił za trzy punkty, ale nie trafił.
- Na treningach ta akcja wychodziła. Miałem sam wejść pod kosz i rzucić. Musiałem się jednak zdecydować na "trójkę" i nie trafiłem. Najważniejsze jest jednak wygrana i z jej bardzo się cieszymy - mówił po meczu radomski koszykarz.
POPIS MAJEWSKIEGO
Dwie dogrywki to dobra gra radomian, a przede wszystkim Łukasza Majewskiego. W pierwszej dogrywce z bardzo trudnej pozycji rzucił "trójkę". Później zebrał dwie bardzo ważne piłki w obronie. Nie mylił się z linii rzutów wolnych. Końcowe minuty pojedynku, to gra faul za faul z obydwu stron. Ostatnie punkty w tym stojącym na niezłym poziomie meczu zdobył Jakub Dłoniak, który zdobył jeden punkt z dwóch rzutów osobistych. Rosa prowadziła 90:88, ale piłkę mieli gospodarze. Paul Miller próbował zagrać piłkę do Dannego Gibsona, ale podanie przejął Kim Adams i pobiegł z piłką do kosza. Zabrakło może sekundy, żeby włożył piłkę z góry do kosza.
Rosa wygrywając we Wrocławiu zrobiła duży krok do zajęcia miejsca w pierwszej szóstce na zakończenie zasadniczego sezonu. Już w niedzielę kolejny bardzo ważny mecz Rosy z Asseco Gdynią w Radomiu.
POWIEDZIELI PO MECZU
Jerzy Chudeusz, trener Śląska Wrocław: - Jestem bardzo zły po tym meczu i czuję spore rozgoryczenie. Można było to spotkanie wygrać. Rosa jednak okazała się od nas lepsza. Miała w swoich szeregach bardziej doświadczonych zawodników. Mieliśmy dwa, trzy przestoje w grze i one zadecydowały o naszej przegranej. Strata punktów oddala nas od szóstego miejsca w tabeli.
Wojciech Kamiński, trener Rosy Radom: - Bardzo się cieszymy z wygranej. Śląsk to dziś zupełnie inna drużyna, która grała w nami w pierwszej rundzie w Radomiu. Waleczny i poukładany taktycznie team. Ja jednak jestem bardzo zadowolony z gry swoich podopiecznych. Bardzo nam zależało wygrać we Wrocławiu i to zrobiliśmy. Dziękujemy kibicom, którzy jechali ponad 300 kilometrów i dopingowali nas.
Paul Miller, zawodnik Śląska Wrocław: - Dziś naszą najsłabszą stroną były rzuty osobiste. Sam kilku w decydujących chwilach nie wykorzystałem, szczególnie tego jednego na kilka sekund przed końcem meczu.
Łukasz Majewski, zawodnik Rosy Radom : - W czwartej kwarcie zaprosiliśmy Śląska do gry i była dramatyczna końcówka meczu. W dogrywkach to my zachowaliśmy więcej zimnej krwi i cenna wygrana jedzie do Radomia.
Szersza rozmowa z Łukaszem Majewskim, w poniedziałkowym "Echu Sportowym".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?