MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjne pomniki

Marek ZIÓŁKOWSKI, /pok/

- Jeżeli władza wpada na pomysł postawienia komuś pomnika, to przeważnie ma on krótki żywot - uważa radomski historyk doktor Sebastian Piątkowski. Niezależnie od tego, jaką osobę lub wydarzenie ma upamiętniać dany monument, większość z nich ciągle wzbudza kontrowersje.

"Miejska Rada Narodowa w Radomiu i jej organy aktywnie włączały się do realizacji planu sześcioletniego oraz umacniania więzi ze społeczeństwem, aktywizując prace społeczne na rzecz miasta. Wymownym tego przykładem było uporządkowanie placu Jagiellońskiego, na którym wzniesiono w 1952 roku pomnik Zwycięstwa" - napisał Czesław Tadeusz Zwolski w książce "Radom - dzieje miasta w XIX i XX wieku". Chociaż oficjalnie podawano, że pomnik powstał z inicjatywy obywateli i za ich pieniądze z organizowanych składek, to tajemnicą poliszynela było, że za ustawienie rzeźby odpowiadały władze.

Wędrująca rzeźba

- Materiały na rzeźbę, olbrzymie bryły kamienia z Pińczowa i Szydłowca, przywieziono w zimie na saniach - wspominał Zygmunt Wójcik, jeden z budowniczych pomnika. - Później były one cięte ręcznymi piłami i poddawane obróbce przez kamieniarzy. Za wzór służył wykonany w mniejszej skali model.

- Myśl, że Radom ocalał dzięki Armii Radzieckiej, stała się punktem wyjściowym idei budowy pomnika - tłumaczył twórca monumentu Józef Gazy w wywiadzie prasowym z 1953 roku.

Uroczystość otwarcia obfitowała w przemówienia partyjnych notabli, potem składano kwiaty i wieńce. Po upadku komunizmu monument okazał się niewygodny dla władz, które postanowiły go zdemontować. Nie podjęto jednak decyzji o całkowitym zburzeniu pomnika. Z kilkunastometrowego cokołu zdjęto rzeźbę i przewieziono ją na boisko Zespołu Szkół Budowlanych w Radomiu. W tym samym budynku swoją siedzibę miał wtedy Zespół Szkół Plastycznych. Młodzi adepci sztuki wykorzystywali ów pomnik jako model do malowania.

Ustawić pomnik, ukarać winnych

Pomysł, by pomnik ponownie stanął, pojawił się w 2001 roku z inicjatywy nieżyjącego już Tadeusza Jasińskiego, prezesa Związku Żołnierzy LWP. Również rok temu kombatanci Ludowego Wojska Polskiego domagali się ponownego ustawienia pomnika Wdzięczności i ukarania winnych jego rozbiórki. Kombatanci domagali się przywrócenia pomnika, ale nie na placu Jagiellońskim, lecz na skraju parku Kościuszki. Monument miał być nie tylko świadectwem pamięci i wdzięczności, ale także miejscem spotkań żołnierzy. Nie przyjęto jednak tej lokalizacji, ponieważ wcześniej wystąpili o nią inicjatorzy budowy pomnika Jana Kochanowskiego. Radni zaproponowali, żeby rzeźba stanęła na którymś z cmentarzy. Jednak zdaniem Józefa Włodka, prezesa Związku Żołnierzy LWP, cmentarze nie są dobrym miejscem dla pomników. Mimo to przedwczoraj zorganizowano kolejną przeprowadzkę pomnika, właśnie na cmentarz prawosławny. Stanął w tej samej alejce, gdzie stoi obelisk z czerwoną gwiazdą.

- Pomnik Wdzięczności jest najlepszym przykładem tego, że monumenty, których ustawiania pilnują władze, muszą kiedyś zacząć komuś przeszkadzać. Inaczej jest z pomnikami, które naprawdę powstają z inicjatywy społecznej - mówi Sebastian Piątkowski, pracownik Archiwum Państwowego w Radomiu.

Orzeł bez skrzydła

Pomnik z byłego placu Zwycięstwa był jedyny w mieście, który został zdemontowany. Nie oznacza to jednak, że pozostałe monumenty nie wzbudzały i nadal nie wzbudzają kontrowersji wśród mieszkańców Radomia. Obeliskiem, którego lokalizacja wzbudzała najwięcej sporów, był stojący obok dworca PKP pomnik Żołnierzy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".

Konflikt o wybór miejsca dla pomnika dowódcy zgrupowania "WiN" majora Franciszka Jaskulskiego "Zagończyka" i jego żołnierzy trwał dosyć długo. Jego ustawieniu na placu Konstytucji 3 Maja sprzeciwiali się lewicowi radni. Ostatecznie 10 czerwca 2001 roku odsłonięto go w Radomiu na skwerku w okolicach dworca PKP. Kilka miesięcy później rzeźba, przedstawiająca zrywającego się do lotu orła, została uszkodzona. Nieznani sprawcy utrącili jej pióro ze skrzydła. Inicjatorzy budowy pomnika - Liga Republikańska oraz Fundacja "Pamiętamy" - złożyły w radomskiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Farba na cokole

Niemało kontrowersji wzbudził również pomnik Maryi Matki Życia, zwany potocznie "pomnikiem Dzieci Nienarodzonych". Na dzień przed jego odsłonięciem obok kościoła Świętej Trójcy ktoś oblał monument farbą. Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika do pilnowania porządku skierowano wzmożone siły policyjne. Jak się okazało - niepotrzebnie, bo nikt nie próbował zakłócać uroczystości. Jednak kilka dni później nieznani sprawcy zaczęli regularnie kraść kostkę brukową sprzed monumentu.

- Dlaczego w parku Kościuszki stoi pomnik Fryderyka Chopina? Przecież on nie miał żadnego związku z Radomiem - głośno zastanawia się lokator bloku przy pobliskiej ulicy Zacisze.

- Nie wiem, dlaczego akurat w Radomiu ustawiono pomnik Chopina, ale chyba nikomu on nie przeszkadza - mówi doktor Sebastian Piątkowski. - Miejsce ustawienia obelisku nie zawsze musi mieć związek z przedstawioną na pomniku osobą, zwłaszcza jeśli jest to ktoś powszechnie znany w kraju i na świecie.

Bez szacunku

Doktor Piątkowski podważa sens ustawiania nowych pomników w czasach, gdy nie ma szacunku dla już istniejących.

- Przejeżdżam codziennie autobusem obok Mauzoleum Dionizego Czachowskiego. Przez cały rok pomnik jest pomazany sprayem i zanieczyszczony ptasimi odchodami. Na dwa dni przed rocznicą wybuchu powstania styczniowego ktoś go czyści, żeby władze miasta mogły tam złożyć kwiaty, a potem znowu jest brudno. Poza tą rocznicą nikt nie składa tam kwiatów ani nie zapala zniczy. Ludzie nie zauważają tego pomnika.

Radomski historyk uważa, że pomniki są potrzebne przede wszystkim kolejnym władzom, żeby mogły pokazać się ludziom podczas składania kwiatów na różnych uroczystościach. W inne dni monumenty "nie grzeją i nie ziębią" przeciętnego obywatela. Gdyby jakiś pomnik został usunięty bez rozgłosu, wielu radomian z pewnością nie zauważyłoby nawet jego zniknięcia.

- Jest wiele osób, które na pewno zasłużyły na uhonorowanie ich pomnikami. Jedną z nich jest Józef Grzecznarowski, wieloletni prezydent Radomia. Za jego kadencji miasto rozwijało się jak nigdy wcześniej. Na cokole powinna stać postać, którą ludzie pamiętają i która dobrze im się kojarzy - mówi Sebastian Piątkowski. - A Grzecznarowskiego pamięta wielu radomian.

Historycy nie dostrzegają jednak w społeczeństwie potrzeby stawiania kolejnych pomników. Zasłużone osoby równie dobrze mogą być uhonorowane nazwami ulic lub pamiątkowymi tablicami, wmurowanymi w ściany domów, gdzie mieszkały.

- Bardzo dobrym pomysłem są "żywe pomniki", na przykład Dąb Wolności rosnący przed "Resursą Obywatelską". Może ku czci Grzecznarowskiego też wypadałoby zasadzić drzewo - zastanawia się Sebastian Piątkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie