Najpierw grało trio z klarnecistą
(fot. Barbara Koś)
Poniedziałkowe wydarzenie muzyczne w sali imienia Krzysztofa Pendereckiego nie miało sobie równych. Legenda skrzypiec - Kaja Danczowska, Michel Lethiec, klarnecista z Francji, uznawany za największą indywidualność tego instrumentu na świecie oraz laureaci Międzynarodowego Konkursu imienia Piotra Czajkowskiego w Moskwie 2011: Edgar Moreau - wiolonczela i Yeol Eum Son - fortepian plus muzyczne arcydzieła dały wprost oszałamiający koncert.
Już "Historia żołnierza" Igora Strawińskiego zagrana brawurowo przez trio: Kaję Danczowską, Michela Lethiec i śliczna Koreankę, Yeol Eum Son, nakazywała oczekiwać rewelacji. Ta suita koncertowa na klarnet, skrzypce i fortepian zawiera szereg elementów tanecznych: argentyńskiego tanga i wiedeńskiego walca.
Wszystkie pięć części suity przemknęło lekko i pięknie.
Podobnie jak II Trio fortepianowe e-moll op. 67 - Dymitra Szostakowicza uznawane za jedno z najciekawszych form w muzyce kameralnej.
Skrzypce Kai Danczowskiej, wiolonczela 18 letniego Edgara Moreau i fortepian Yeol genialnie wręcz uzupełniały się wzajemnie, co dało niezwykły efekt.
Prawdziwa bomba wybuchła w drugiej części koncertu, kiedy czwórka solistów zaprezentowała "Kwartet na koniec czasu" Oliviera Messiaen.
Każda z ośmiu części tego muzycznego arcydzieła grana był już nie wirtuozowska a bosko. "Liturgia kryształu", "Wokaliza dla Anioła głoszącego koniec Czasu", "Otchłań ptaków" czy inne równie cudownie brzmiące tytuły jak "Taniec gniewu na siedmiu trąbach i "Gra barw tęczowych dla Anioła ogłaszającego koniec Czasu" były mistrzowskim popisem poszczególnych instrumentów.
Tony klarnetu przeszywają na wskroś, a wiolonczela brzęczy jak osa.
A już finałowa część: "Pochwała Nieśmiertelności Jezusa", w której przychodzi kolej na skrzypce, każe z zachwytu otworzyć usta.
Kaja Danczowska gra na skrzypcach jak w bajce. Obok śliczna Yeol uderza monotonnie w klawisze.
W dźwięki skrzypiec wplatają się dzwony. Cicho i głośno, cicho i głośno. I jak grom!. Na koniec cichną, cichną by ucichnąć zupełnie.
A publiczność w tej ciszy jeszcze na coś czeka. Na co? Jezus został pochwalony. Brawa i do domu…
Aż szkoda.
Potem grało trio z wiolonczelistą i dziękowało za brawa
(fot. Barbara Koś)
Piękny "Kwartet na koniec czasu" grała już pełna czwórka solistów
(fot. Barbara Koś)
Potem były już owacje i kwiaty
(fot. Barbara Koś)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?