MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przepraszam, to... pomyłka

Jerzy STOBIECKI
Po wiosennych roztopach Andrzej Woźniak ma zamiast łąki staw o powierzchni prawie 20 arów.
Po wiosennych roztopach Andrzej Woźniak ma zamiast łąki staw o powierzchni prawie 20 arów. Piotr Mazur
Korespondencja z różnymi instytucjami zapełniła już całą teczkę.
Korespondencja z różnymi instytucjami zapełniła już całą teczkę. Piotr Mazur

Korespondencja z różnymi instytucjami zapełniła już całą teczkę.
(fot. Piotr Mazur)

W lipcu ubiegłego roku teść pana Andrzeja poszedł na łąkę. 20 arów w Jedlińsku, nad Tymianką. Odkąd ktoś wyciął z niej drzewa, czasem na nią przychodził. Zamiast trawy zobaczył głęboki dół. Ktoś wybrał stąd torf. Pan Andrzej zaczął walczyć o swoje, ale - jak się okazuje - u nas można kogoś okraść i... nie ma instytucji, którą to by zainteresowało. Najlepiej świadczy o tym nieprawdopodobna, ale prawdziwa historia, jaka przytrafiła się panu Woźniakowi.

W Jedlińsku nikt nie pamięta, kiedy zaczęto wybierać torf z doliny Tymianki. 10, może 20 lat temu, ale nigdy nikt nie robił tego na taką skalę, jak ostatnio.

- Nikt w powiecie radomskim nie posiada koncesji na wydobywanie torfu - wyjaśnia Marian Janeczek, naczelnik Wydziału Rolnictwa Starostwa Powiatowego w Radomiu. - Nie mamy żadnych dokumentów potwierdzających, że w dolinie rzeki Tymianki znajdują się złoża torfu.

Przepraszam, pomyłka

Trzy lata temu z posesji należącej do państwa Woźniaków wycięto 23 drzewa. Każde z nich miało 30 lat. Nikomu nie zagrażały, ale komuś przeszkadzały.

- Niemal natychmiast poszedłem do osoby, która wskazali mi świadkowie - opowiada Andrzej Woźniak. - Dowiedziałem się, że wycinkę zlecił kto inny, ponieważ moje drzewa przeszkadzały w dojeździe do wyrobiska torfu.

Pan Andrzej odwiedził mężczyznę, który zlecił wycinkę drzew. Usłyszał, że drzewa wycięto przez pomyłkę. Mężczyzna zapewnił go, że pokryje wszelkie koszty i w ogóle nie ma o czym mówić. Pomyłka, ludzka rzecz. Sprawa miała być załatwiona od ręki, ale do dziś nie została, Woźniak nie doczekał się zapłaty.

Jednak pan Andrzej od początku nie bardzo wierzył w opowieść o pomyłce. Bo jak pomylić działki, które ze sobą nie sąsiadują? - Złożyłem doniesienie o popełnieniu przestępstwa na policji i w prokuraturze - mówi. - Naiwnie myślałem, że jak ktoś łamie prawo, to zostanie ukarany.

Sprawa nie znalazła swojego finału w sądzie, ponieważ według Prokuratury Rejonowej w Radomiu, "treścią zapisków i oświadczeń nie można zastępować zeznań świadków", a z zeznań wynika, "iż do zdarzenia doszło na skutek pomyłki, a nie umyślnego działania".

Pan Andrzej zastanawia się, czy przypadkiem nie stało się dobrze, bo to przecież on jako właściciel mógł odpowiadać za nielegalną wycinkę drzew.

Dwa lata później teść pana Andrzeja wybrał się w lecie na przechadzkę na łąkę. Teren jest podmokły, więc w zimie i wiosną dojście jest niemożliwe. Poza tym to tylko łąka, więc nie wymaga ciągłego doglądania. Okazało się jednak, że łąki też trzeba pilnować.

- Teść przecierał oczy ze zdumienia - wspomina pan Andrzej. - Zamiast równej łąki zobaczył wielki dół o powierzchni niemal całej działki, czyli 20 arów.

Oj, znów pomyłka

Z rozmów z sąsiadami dowiedział się, kto mógł wybrać torf z jego łąki. - To był ten sam mężczyzna, który zlecił wycięcie drzew - mówi. - Tego było za dużo, postanowiłem działać i to od razu.

Pan Andrzej odwiedził mężczyznę, który pomyłkowo wyciął drzewa z jego posesji. Zapytał, jakim prawem wybrał torf z jego działki. - Usłyszałem, że to niemożliwe, aby torf został wybrany z mojej działki, że tak naprawdę to on wybiera ziemię, a nie torf i miał ją wybrać z sąsiedniej, a nie z mojej działki. Podał nazwisko właścicieli, którzy wyrazili zgodę na wybranie ziemi - relacjonuje pan Andrzej. - Później stwierdził, że przecież mógł się pomylić... Oczywiście zapewnił, że pokryje wszystkie koszty.

Andrzej Woźniak nie uwierzył w te tłumaczenia, bo działka, z której za zgodą właścicieli miała być wybrana "ziemia", nie sąsiaduje z jego działką. Poza tym wskazana przez mężczyznę osoba oświadczyła, że nie wyrażała zgody na wybranie ziemi, ani torfu.

- Miałem uwierzyć, że znów się pomylił? - pyta pan Andrzej. - Mógł kogoś zapytać, jak nie był pewien. Tu wszyscy wiedzą, do kogo należy każdy kawałek łąki.

Torf za 200 tysięcy

Po pewnym czasie państwo Woźniakowie otrzymali propozycję wypłaty rekompensaty w kwocie 500 zł.

- Mężczyzna, według moich informacji, zwykle tyle oferował za zgodę na wybranie, jak to on określa, ziemi - wyjaśnia Woźniak. - Policja wyceniła koszt torfu wybranego z mojej działki na 200 tysięcy złotych. Ale winnych nie znaleziono.

Andrzej Woźniak zwrócił się do Rady Gminy z prośbą o pomoc w polubownym załatwieniu sprawy. Rada chciała pomóc i podjęła się mediacji.

- Tamten mężczyzna nie tylko nie chciał porozumienia, ale zaczął mi grozić. Tłumaczył, że to nie żaden torf, tylko ziemia. Ja udowadniałem, że to jest torf, bo nie chciałem być posądzony o pomówienie - podkreśla Woźniak. - Zgłosiłem ten fakt policji, a o całej sprawie poinformowałem starostwo w Radomiu.

Pan Woźniak znalazł odbiorcę wybranego między innymi z jego łąki torfu. Dotarł także do Instytutu Gleboznawstwa i Nawożenia w Puławach. Pokazano mu mapy Jedlińska i okolic, na których wzdłuż Tymianki zaznaczone są torfowiska. Pracownicy starostwa w Radomiu do takich map nie dotarli i poinformowali Andrzeja Woźniaka, że bez fachowej ekspertyzy na temat torfowisk nie podejmą żadnych działań.

Wszystkie posiadane informacje przekazał policji i prokuraturze. Jednak 10 grudnia ubiegłego roku otrzymał z Prokuratury Rejonowej w Radomiu postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie "kradzieży i wydobywania bez koncesji torfów o znacznej wartości". Prokuratura podjęła taką decyzję "wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenia popełnienia przestępstwa".

Będzie ekspertyza

- W lutym tego roku otrzymałem kolejne pismo ze starostwa, z którego dowiedziałem się, że jednak będzie prowadzone postępowanie administracyjne - cieszy się Woźniak.

Marian Janeczek ze Starostwa Powiatowego w Radomiu przyznaje, że w czasie wizji lokalnej w Jedlińsku faktycznie stwierdzono ślady wydobycia. - Ślady wydobywania są bardzo wyraźne i to na kilku działkach - mówi Janeczek. - Jednak żebyśmy mogli wszcząć jakiekolwiek postępowanie administracyjne w tej sprawie, musimy dysponować ekspertyzą geologa górniczego, który jednoznacznie określi, czy mamy do czynienia z torfem i ewentualnie, jakim jego rodzajem i jak dużymi pokładami.

Według informacji przekazanych pracownikom starostwa przez Instytut Geologiczny, w dorzeczu Tymianki nie ma pokładów torfu, co nie znaczy, że torfu nie ma w ogóle.

- Starosta wystąpił do marszałka województwa mazowieckiego o przyznanie pieniędzy na przeprowadzenie ekspertyzy - mówi Janeczek. - Zależy nam, aby zakończyć tę sprawę, jednak dopóki nie będziemy mieli jednoznacznej odpowiedzi, czy mamy do czynienia z torfem, nie możemy mówić o naruszeniu przepisów ochrony środowiska, ani o wydobywaniu torfu bez koncesji.

Pan Woźniak nie rozumie, dlaczego jakiekolwiek działania uzależnione są od wyniku ekspertyz. - Ktoś ukradł moją własność, nieważne czy to był torf, czy zwykła ziemia. Prokuratura umorzyła postępowanie, nie ma winnych, a mnie spotykają przykrości - mówi rozżalony.

Od chwili, gdy pan Woźniak zaczął walczyć o swoje, jego rodzinie przytrafiają się dziwne zdarzenia. Spłonęła stodoła, zniszczono płot, skradziono transformator. Ktoś napisał donos, że woda z jego szklarni zalewa sąsiednią działkę, a budynki wybudowano bez zezwoleń.

- Legalność budowy sprawdzali ci sami urzędnicy, którzy wydali zgodę na ich budowę. A sąsiadki zalać nie mogę, bo jej działka jest położona wyżej niż moja - wyjaśnia Woźniak. - A najśmieszniejsze jest to, że podniesiono mi stawkę podatku za okradzioną łąkę.

Mężczyzna, który według Andrzeja Woźniaka omyłkowo wyciął drzewa i wybrał torf z jego działki, nie chciał z nami rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie