Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomski himalaista Karol Adamski wyruszył na wyprawę na Mount Everest. Jak wyglądały przygotowania na "dach świata"?

Janusz Petz
Janusz Petz
Wideo
od 12 lat
Rozmowa z Karolem Adamskim, radomskim wspinaczem górskim, podróżnikiem, który właśnie wyruszył na wyprawę na Mount Everest.

Radomski himalaista Karol Adamski wyruszył na wyprawę na Mount Everest

Kolejna wyprawa w Himalaje, kolejne wyzwanie. Jak ma wyglądać wyprawa na najwyższy szczyt świata ?

Już we wtorek będziemy w Katmandu i od razu zaczynamy załatwiać wszystkie formalności, aby zgodnie z obowiązującym w Nepalu prawem wejść na górę. Jestem kapitanem zespołu międzynarodowego, więc będę miał trochę więcej pracy. Czeka nas ceremoniał odebrania pozwolenia. Powrót do hotelu, poznanie wszystkich, którzy dolecą. Nie znam oczywiście wszystkich. W grupie jest dwójka ze Stanów Zjednoczonych, ktoś z Indii, Francuz, Włoch, a reszta to Polacy. Palaków znam wszystkich, oprócz jednej osoby, ale mamy przed sobą dwa miesiące więc się poznamy. W piątek lecimy do Lukli. Tam zaczynamy treking do bazy. 10 dni później zaczynamy wyjścia klimatyzacyjne do partii wysokich, do szczytów na wysokości ponad 6 tysięcy metrów. Mam zamiar przespać się w kilka razy na wyższej wysokości, aby budować aklimatyzację. Chcę poczuć się na tyle pewnie, aby wejść na szczyt bez tlenu.

Ile osób z tej grupy zamierza wejść na szczyt ? To są zapewne ludzie z bardzo różnym doświadczeniem, umiejętnościami. Zapewne część z nich chce korzystać ze wsparcia bardziej doświadczonych wspinaczy ?

Są z nami mniej doświadczeni wspinacze, ale mamy też osoby, które były już na 8-tysięcznikach. Jedzie z nami Szymon, mój partner ze wspinania się na Manaslu, który zamierza spełnić swoje wielkie marzenie i wejść na Lhotse. Dwa ośmiotysięczniki podczas jednej wyprawy to spore wyzwanie.

Ekipa jest międzynarodowa, ale na miejscu są potrzebni lokalni przewodnicy, trudno chyba chodzić po tych górach bez pomocy Szerpów ?

Oczywiście. Nasz zespół jest 10 – osobowy, ale tam będzie około 300, może 400 osób, które będą chciały zdobyć szczyt i w większości każdy z nich ma swojego Szerpę, wysokościowego przewodnika. Ja postaram się nie korzystać z takiej pomocy, ale wszystko okaże się na miejscu. Najważniejsza jest pogoda, aby można było wejść bez kolejek. Dla mnie brak kolejek jest najważniejszy, bo zamierzam zdobyć szczyt bez tlenu i na dużej wysokości nie mogę przebywać zbyt długo. Zamierzam wyjść do ostatniego etapu znacznie wcześniej przed wszystkimi i ewentualnie zmagać się z problemami wywołanymi przez kolejki wspinaczy już na zejściu.

Czego można się spodziewać o tej porze roku na Mount Evereście ?

Wiosna to najbardziej pewny okres w ciągu całego roku, gdzie po porze zimowej mamy lekkie opady śniegu, które lekko przykrywają tak zwane „wydmuchanie”. Zimą bowiem na ośmiotysięcznikach jest bardzo mało śniegu z powodu bardzo silnych wiatrów. Śnieg nie przylega do ściany tylko jest wydmuchiwany. U nas będzie trochę więcej tego śniegu. Mam nadzieję, że będzie tak jak w ciągu ostatnich dwóch lat, czyli dłuższe okna pogodowe, nie tworzące kolejek.

Jak wyglądają przygotowania do takiej wyprawy ? Co zabieramy ze sobą z Polski ? Chyba wiele potrzebnych rzeczy można zwyczajnie kupić w Katmandu ?

W Katmandu uzupełniamy jakieś małe ilości potrzebnych rzeczy. Ja mam tam około 30 kilogramów depozytu pozostawionego po wspinaczce na Manaslu z myślą, że kiedyś tam wrócę. Wiozę z polski około 40 kilogramów. To jest jedzenie i trochę sprzętu lekkiego. Ciężki sprzęt mam pozostawiony wcześniej w Nepalu. Najważniejsze przygotowania dotyczą głowy, oczyszczenia się na wszystkie możliwe sposoby. Mamy Wielkanoc, więc oczyszczenie duchowe jest jak najbardziej wskazane.

Czy planując taką wyprawę wiemy dokładnie jaką drogą wchodzimy do góry i gdzie czekają nas najbardziej niebezpieczne fragmenty drogi ? Jak wygląda takie przygotowanie logistyczne ?

Najpierw do góry idzie specjalny zespół, który odpowiedzialny jest za powieszenie lin poręczowych, po których później posuwamy się do góry. Najcięższy odcinek jest pomiędzy obozem bazowym, a obozem pierwszym. Tam są potężne bloki lodowe, potężne seraki, potężne labirynty. Musimy pokonać mnóstwo drabin poziomych, pionowych. Trzeba nad tymi szczelinami przejść bezpiecznie.

Jak wszystko pójdzie dobrze to na szczycie będzie flaga Radomia oraz flaga Radomiaka Radom. Nie można nie wspomnieć o tych, którzy pomagają w takiej wyprawie i bez której to pomocy we współczesnych czasach nie da się zdobyć Mount Everestu. Takie wyprawy we własnym zakresie, za własne prywatne pieniądze są chyba coraz trudniejsze.

Takie wyprawy kosztują coraz więcej i wiąże się to z bardzo różnymi obciążeniami nakładanymi też przez miejscowe nepalskie władze. Wspierają mnie władze Radomia, ale też władze powiatu radomskiego i władze Mazowsza. Radomiak jest zawsze ze mną. Coraz większą pomoc dostaję też od radomskich przedsiębiorców. Trudno jest ich wymienić wszystkich, jest ich wielu, to długa lista. Bardzo serdecznie im dziękuję.

Zdobycie Mount Everestu nie jest już takim wyczynem jak w czasach Norgaya Tenzinga i Edmunda Hilarego, ale to wciąż groźna góra i duże wyzwanie ?

Od czasów Tenzinga i Hilarego jest z jednej strony łatwiej, a z drugiej trudniej. Mamy oczywiście lepszy sprzęt, mamy lepsze zabezpieczenia, mamy linę poręczową, ale z drugiej strony mamy kolejki wspinaczy i korki. Wszyscy, którzy idą tam z tlenem lub bez tlenu nie mogą być tam długo. Również ci, którzy mają tlen nie mogą sobie gdzieś stanąć, bo zwyczajnie ten tlen im się skończy. Ktoś taki nie może zdjąć sobie maski i zacząć oddychać powietrzem, bo ileś dni wstecz suplementował się tlenem a taka awaryjna sytuacja z brakiem tlenu może się skończyć dla niego tragicznie.

Czego trzeba się bać podczas takiej wyprawy ?

Najbardziej boję się ludzi, którzy jadą tam bez przygotowania. Jest mnóstwo takich ludzi, którzy chcą spełnić swoje marzenia. Ja ich rozumiem, ale powinniśmy zrobić wszystko, aby nie narażać na niebezpieczeństwo tych, którzy są przed nami lub za nami. Przygotowanie techniczne zdobyte na przykład podczas tatrzańskich wspinaczek jest oczywiście przydatne, ale Himalaje stawiają też inne bariery. Bardzo ważne jest obycie z wysokością. Ważna jest psychika. Pamiętajmy, że taka wyprawa trwa dwa miesiące, przez ten czas przebywamy poza naszą strefą komfortu, poza domem.

Jak wszystko pójdzie dobrze będziesz miał na koncie dwa ośmiotysięczniki z wszystkich 14. Na razie jest tylko Manaslu. Co dalej ?

Przede wszystkim chcę zaliczyć Koronę Ziemi, czyli wszystkie największe szczyty wszystkich kontynentów. W tym roku chcę zaliczyć Piramidę Carstensz, najwyższy szczyt Australii i Oceanii, położony w zachodniej części Nowej Gwinei. Wtedy pozostanie mi już tylko najwyższy szczyt Antarktydy Mount Vinson. To góra może do zdobycia na przełomie 2024 i 2025 roku. To będzie zależało od pomocy sponsorów. Liczę na niezawodne na razie wsparcie przedsiębiorców radomskich. Chcę też uruchomić zbiórkę na specjalnym portalu, gdzie będzie można wspierać moje projekty w dłuższym okresie niż jako doraźna pomoc, doraźne datki. Moje plany się nie kończą, a kolejny pokonany szczebelek zachęca do następnych wyzwań i pobudza do wysiłku.

Karol Adamski jest – jak mówi o sobie - przede wszystkim tatą Zosi, Szymona i Milana, który wierzy, że należy wspierać i spełniać Marzenia zarówno dziecięce, jak i te "dorosłe". Karol Adamski jest także bratem naszej redakcyjnej koleżanki Izabeli Adamskiej – Krych. Z zawodu jest alpinistą, himalaistą, podróżnikiem i przewodnikiem górskim. Ma ponad 20 lat doświadczenia górskiego w różnego rodzaju projektach, a od ponad 12 lat uczestniczy, jako lider, w wyprawach górskich. Wielokrotnie zdobywał szczyty Korony Ziemi: Elbrus, Kazbek, Mont Blanc, Kilimandżaro (26 razy), Aconcagua oraz Denali, a także Korony Wulkanów: Ojos de Salado i Pico de Orizaba i inne: Chimborazo, Cotopaxi czy Matterhorn. Jako pierwszy Polak zdobył szczyt Cayambe - wulkan ekwadorski i Utkangri w Indiach. Wspinał się na 5 Kontynentach: w Himalajach, Andach, Kaukazie, Alpach, górach Afryki, Dolomitach i Taurach. Był również odpowiedzialny za akcję ratunkową w Andach w 2017 roku, gdzie przeżyli wszyscy uczestnicy wyprawy. W 2022 roku podjął próbę zdobycia Manaslu 8-tysięcznika w ramach Korony Himalajów, jednakże zejście lawin i ryzyko z tym związane uniemożliwiły mu wejście na szczyt. Brał tam również udział w akcji ratunkowej podczas zejścia dwóch lawin. Na Manaslu wszedł bez tlenu w następnej wyprawie – w październiku 2023 roku. Patronem medialnym wyprawy na Mount Everest jest między innymi redakcja Echa Dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie