Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sadownicy stracili miliony

Roman FURCIŃSKI
- Oddałam jabłka do firmy, która do tej pory mi nie zapłaciła mi za owoce – żali się Halina Krzyżanowska z Ziemięcina.
- Oddałam jabłka do firmy, która do tej pory mi nie zapłaciła mi za owoce – żali się Halina Krzyżanowska z Ziemięcina. Roman Furciński
Firma PPUH Amar odbierała owoce od sadowników w Kolonii Promna, ale do tej pory nie zapłaciła wielu dostawcom.

Prokuratura bada sprawę

- Prowadzimy śledztwo w sprawie firmy PPUH Amar – mówi Tomasz Kulpa, zastępca prokuratora rejonowego w Grójcu.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie firmy PPUH Amar – mówi Tomasz Kulpa, zastępca prokuratora rejonowego w Grójcu.
Roman Furciński

- Prowadzimy śledztwo w sprawie firmy PPUH Amar - mówi Tomasz Kulpa, zastępca prokuratora rejonowego w Grójcu.

(fot. Roman Furciński)

Prokuratura bada sprawę

400 sadowników mogło paść ofiarą firmy PPUH Amar. Tak szacuje Prokuratura Rejonowa w Grójcu badająca sprawę, czy jej właściciele dopuścili się oszustwa na szkodę sadowników. Do tej pory wyjaśnienia złożyło około 130 osób.

Sadownicy narzekają na niskie ceny owoców. Nie dość, że otrzymują za nie mniej pieniędzy niż w poprzednich latach, to jeszcze muszą czekać na pieniądze. I dobrze, jeśli je dostaną, bo zdarza się, że firmy w ogóle nie płacą za dostarczony towar.

Niezwykle rzadko odbiorca owoców od razu wypłaca pieniądze. Wtedy jednak cena jest znacznie niższa niż obowiązująca w danym czasie. Sadownicy zgadzają się na tak zwany odroczony termin płatności. Ale czasami dochodzi do sytuacji, że skupujący nie dotrzymują nawet odroczonych terminów i nie płacą ludziom. Wówczas dostawcy zgłaszają sprawę do Prokuratury Rejonowej w Grójcu.

SADOWNICY DO PROKURATURY

Teraz głośna jest sprawa jednej z firm w Kolonii Promna, w powiecie białobrzeskim. Już około 130 sadowników zgłosiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ponieważ firma od pewnego czasu nie płaci im za dostarczone owoce. Tylko od dotychczas ujawnionych pokrzywdzonych okazuje się, że chodzi o prawie dwa miliony złotych. Prokuratura liczy, że takich osób może być trzy razy więcej.

- Pierwsze problemy zaczęły się w 2007 roku. Mieli mi zapłacić 786 złotych. Nie mogłam się doprosić o pieniądze, ciągle mnie zbywano. Mówiono: "A, ciotka, zaraz zapłacimy, już wysyłamy przelew", bo to moja rodzina jest. Ale pieniędzy jak nie było, tak nie ma - opowiada Halina Krzyżanowska z Ziemięcina, w gminie Błędów, która czeka na odzyskanie 13.773 złotych. - Pracujemy, najmujemy ludzi do zrywania owoców, płacimy za opryski i sprzęt. Z czego mamy się utrzymywać?

Mirosława Wróbel, jej sąsiadka, chce otrzymać od firmy 6,8 tysiąca złotych. Na razie bezskutecznie.
- Zaoferowano nam umorzenie części długu i wykup akcji. Nie zgodziłyśmy się. Wiele osób się nie zgodziło - mówią Halina Krzyżanowska i Mirosława Wróbel.

CORAZ WIĘCEJ ZAWIADOMIEŃ

- Zgłaszają się osoby do naszej prokuratury zgłaszając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa. Przypadki takich powiadomień zdarzają się coraz częściej - mówi Tomasz Kulpa, zastępca prokuratora rejonowego w Grójcu. - W związku z takim zawiadomieniem, z reguły wszczynamy postępowanie o przestępstwo oszustwa.

Gros spraw zakończonych aktem oskarżenia kończy się wyrokiem skazującym uznającym winę oskarżonego.

Czytaj w piątek, 11 września, w tygodniku "Echo znad Pilicy", który ukazuje się w powiecie białobrzeskim i grójeckim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie