Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant ratował umierającego

Michał Nosal [email protected]
- Nie wyobrażam sobie, żeby policjant nie zareagował w takiej sytuacji. Miałem nadzieję, że ten człowiek przeżyje - mówi Gerard Bah.
- Nie wyobrażam sobie, żeby policjant nie zareagował w takiej sytuacji. Miałem nadzieję, że ten człowiek przeżyje - mówi Gerard Bah. D. Łukasik
Policjant metodą usta-usta pomagał umierającemu. Ten "walentynkowy pocałunek" wczoraj ratował życie.

- Nie wyobrażam sobie, żeby policjant nie zareagował w takiej sytuacji. Miałem nadzieję, że ten człowiek przeżyje - mówi Gerard Bah ze świętokrzyskiej komendy. Wczoraj reanimował umierającego, którego wypatrzył przez okno.

Było tuż przed południem, gdy nadkomisarz Bah z Wydziału Prewencji Świętokrzyskiej Komendy Wojewódzkiej wyjrzał przez okno swego pokoju w gmach przy ulicy Seminaryjskiej.

- Zobaczyłem leżącego człowieka i dwóch młodych chłopaków podtrzymujących mu głowę. Ruszyłem na pomoc. Pokój kolegów był zamknięty, więc sam wybiegłem przed budynek - opowiada policjant.

Jak pomagać

Jak pomagać

Co (prócz wezwania pogotowia) może zrobić osoba nie mająca specjalnych umiejętności ani sprzętu, gdy na ulicy nagle zauważy człowieka potrzebującego ratunku? Marta Solnica, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach: - Sprawdzić czy leżący ma tętno i czy oddycha. Jeśli osoba nie reaguje na głos i nie oddycha należy rozpocząć reanimację. Najpierw udrożnić drogi oddechowe, a potem rozpocząć sztuczne oddychanie. Jeśli ktoś ma przed tym opory, powinien prowadzić masaż serca. Mostek należy uciskać poniżej połowy, około sto razy na minutę. Na tyle mocno, aby ugiął się na około pięć centymetrów. Jeśli osoba oddycha i nie mamy podejrzeń, że może mieć uraz kręgosłupa, należy ułożyć ją na boku.

Leżący 60-kilkuletni mężczyzna z powiatu koneckiego był siny. Podobno, gdy szedł nagle ugięły się pod nim nogi i upadł. Może dało o sobie znać serce.
- Tętno na rękach nie było wyczuwalne. Lekkie dało się wyczuć na szyi. Zacząłem reanimację. Dołączyła do mnie koleżanka z Wydziału Łączności - tłumaczy Gerard Bah. - Mężczyzna otworzył oczy, przestawał być siny.

Pogotowie dostało kilka wezwań. Kto dzwonił tego dokładnie policjanci powiedzieć nie potrafią. Pierwsza karetka nie miała ponoć niestety sprzętu do reanimacji. Dopiero druga. Ekipa zajęła się umierającym i odjechała z nim na sygnale. Dopiero później przyszła smutna wiadomość ze szpitala. Życia człowieka nie udało się uratować.

- Kiedy karetka odjeżdżała, młodzi, którzy pierwsi zatrzymali się przy mężczyźnie i starali go ratować zapytali mnie jeszcze, czy w żaden sposób mu nie zaszkodzili - relacjonuje policjant. Dodaje, że nie czuje się bohaterem.

- Wiele osób się brzydzi albo nie jest pewnych swych umiejętności i boi się zaszkodzić. Dla mnie to był normalny odruch. Nie wyobrażam sobie, żeby policjant nie zareagował w takiej sytuacji. Miałem nadzieję, że ten człowiek przeżyje - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie