MKTG SR - pasek na kartach artykułów

36-latek oskarżony o zabójstwo nie przyznaje się do winy

Elżbieta ZEMSTA
- Nikogo nie zabiłem, nie przyznaję się - mówił w środę w sądzie 36-latek z Ostrowca Świętokrzyskiego oskarżony o to, że w lutym 2010 roku dwa razy zadał cios nożem 37-latkowi. W wyniku ran mężczyzna zmarł. W środę w Sądzie Okręgowym w Kielcach ruszył proces.

36-letni dziś oskarżony, to ojciec dwójki dzieci. Jak przyznawał w czasie przesłuchań, nie stronił od alkoholu. Przed zdarzeniem mieszkał z matką, a to, że w życiu mu się nie ułożyło, to - jego zdaniem - wina żony. - Odeszła do innego, zabierając dwójkę naszych dzieci. Kilka razy się ciąłem, chcąc się zabić. Raz nawet chciałem się powiesić, ale sznurówka nie wytrzymała, a matka mnie odratowała - mówił policjantom 36-latek.

Świętowanie z awanturą

Feralnego dnia świętował, bo za swojego złomowanego fiata otrzymał 400 złotych. Za pieniądze kupił 10 czy 12 win i poszedł z nimi do znajomego. - U niego w mieszkaniu był jakiś mężczyzna, nie znałem jego nazwiska i jeszcze jeden człowiek, którego pierwszy raz na oczy widziałem. Zaczęliśmy pić. Po jakimś czasie ten nieznany mężczyzna wyszedł i zostaliśmy we trójkę: ja, gospodarz i 37-latek. Zaczęliśmy się kłócić z 37-latkiem. Ja po wódce robię się nerwowy i czasem biję się z tymi, z którymi piję - odczytywał w sądzie słowa oskarżonego sędzia Marcin Chałoński, przewodniczący składu w tej sprawie.

Według słów oskarżonego, doszło do szarpaniny z 37-latkiem. Potem, jak wyjaśniał policji 36-latek, wszyscy znowu zaczęli pić wina, a potem zasnęli. - Gdy się obudziłem, zobaczyłem, że leżę na łóżku wraz z gospodarzem. Na podłodze było dużo szkła. Zabrałem jedzenie i kilka butelek z winem i poszedłem do domu. Tam się przebrałem, bo miałem brudne spodnie.

Rano oskarżony miał iść do sklepu. Tam kupił piwa i spotkał się z mężczyzną, u którego w domu noc wcześniej pił wina. - Powiedział mi, że 37-latek chyba nie żyje, a on idzie wezwać policję. Byłem wtedy jeszcze pijany i nie docierało do mnie, co powiedział. Postanowiłem, że pojadę do teściowej, a później do dzieci, które mieszkają z matką w innym województwie. Poprosiłem ekspedientkę, żeby pozwoliła mi zadzwonić ze swojego telefonu po taksówkę. Pojechałem do teściowej, a później w drodze do dzieci w taksówce zatrzymała mnie policja - tak relacjonował przebieg zdarzeń 36-latek.

Zatrzymany w taksówce

Policjant, który w środę zeznawał przed sądem, uzupełnił wyjaśnienia oskarżonego, prezentując moment zatrzymania 36-latka.

- Wraz z innymi funkcjonariuszami byliśmy w mieszkaniu, gdzie znaleziono zwłoki mężczyzny. Z naszych ustaleń wynikało, że w czasie, gdy prawdopodobnie doszło do śmierci mężczyzny, w mieszkaniu były trzy osoby. Wyruszyliśmy na poszukiwanie tego pana, którego nie zastaliśmy w mieszkaniu. W sklepie opodal domu, gdzie doszło do zabójstwa, dowiedzieliśmy się, że mężczyzna zadzwonił po taksówkę. Dotarliśmy do kierowcy i poprosiliśmy go, aby jechał wolniej lub pod jakimś pozorem zatrzymał samochód. Kierowca taksówki potwierdził, że wiezie mocno nietrzeźwego pasażera i że właśnie przekroczyli granice województwa, udając się w stronę miejscowości Sienno. Jakieś pięć kilometrów za Siennem zobaczyliśmy stojącą na poboczu taksówkę, a obok mężczyznę, który chyba udawał, że coś robi przy samochodzie. Na miejscu pasażera siedział pijany 36-latek. Wsadziliśmy go do naszego radiowozu i przewieźliśmy do komisariatu - opowiadał policjant z Ostrowca Świętokrzyskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie