Mieszkańcy Świętej Katarzyny po roku batalii z masztem telefonii komórkowej dostali inny. Gmina wraz ze starostwem wydała zgodę na budowę obiektu teleinformatycznego, którego konstrukcja ma mieć 50 metrów wysokości.
- Oszukaliście nas - oskarżyli urzędników mieszkańcy Świętej Katarzyny, którzy w piątkowy wieczór przyszli na spotkanie z burmistrzem Bodzentyna. Zamiast Marka Kraka pojawił się jednak kierownik referatu budownictwa Marek Lesisz, który przygotował decyzję o warunkach zabudowy. Na tej postawie starostwo wydało zgodę na budowę masztu.
CHODZI O ZDROWIE I WARTOŚĆ DZIAŁEK
Mieszkańcy czują się oszukani, bo ponad rok walczyli z masztem telefonii komórkowej, którą Polkomtel chciał im postawić. Na ostatnim, grudniowym spotkaniu po trzy godzinnej wymianie zdań zaproponowano najmniej kolizyjne lokalizacje w Krajnie lub Wilkowie. Wydawało się, że sprawa jest załatwiona. Tymczasem na początku stycznia na jednej z działek zaczęto kopać dół pod fundamenty. Wiadomość, że stanie tam maszt szybko rozniosła się po wsi.
- Maszt ma być wysoki na 50 metrów - to 15 pięter, nazywa się teleinformatyczny i ma służyć do przesyłu danych, ale nie trzeba być filozofem by skojarzyć te dwie sprawy i zrozumieć, że chodzi o obejście przepisów - mówi Szymon Orzechowski jeden z mieszkańców. Jego dom od masztu dzieli 70 metrów, ale inni mają mniej szczęścia. Do najbliższych zabudowań jest metrów 22. Ludziom chodzi i o zdrowie, i o walory krajobrazowe a także całkiem wymierne starty wartości działek, jakie powoduje obecność masztu.
Mają pretensje do urzędników tłumaczących, że decyzja jest zgodna z przepisami. - Składający wniosek spełnił wszystkie wymagania - tłumaczył Lesisz. - A ponieważ jest to inwestycja celu publicznego nie mieliśmy innego wyjścia tylko określić warunki zabudowy.
- Być może działa pan zgodnie z przepisami, ale czy pan, urzędnik utrzymywany za nasze pieniądze, który powinien reprezentować nasze interesy, nie pomyślał, że coś jest nie tak? My walczymy z jednym masztem a pan nam funduje drugi! Dlaczego nie było konsultacji społecznych, zebrania wiejskiego - pytali mieszkańcy.
PO CO IM MASZT?
- A w ogóle po co nam maszt internetowy jak my mamy światłowód, on świetnie działa - dopytywało kilka osób.
Ludzi ciekawiło także, dlaczego o tak ważnej decyzji nic nie wiedział burmistrz Marek Krak. - On dowiedział się od nas, tydzień po fakcie, był zdumiony - opowiada Szymon Orzechowski.
Kierownik Lesisz tłumaczył, że wniosek znała sekretarz Urzędu Gminy i on. Wniosek wpłynął w październiku 2011 roku a decyzja o budowie uprawomocniła się we wrześniu 2012 roku.
Prace rozpoczęły się na początku stycznia. - A jak szybko oni budowali, do późnej nocy świeciły się światła - mówi sąsiadka masztu. - W domu było widno od ich lamp. Teraz gotowe są już fundamenty.
Właścicielem działki, na której budują maszt jest mieszkaniec Świętej Katarzyny. - Nie ma żadnych wyrzutów sumienia - mówi Orzechowski. Nie wiadomo czy sprzedał czy wydzierżawił grunt Tomaszowi Krukowi z Bytomia.
Mieszkańcy obawiają się, że maszt będzie wykorzystywany przez telefonię komórkową.
Co jednak można zrobić teraz? - Osoby, które czują się pominięte przy zawiadamianiu o inwestycji mogą wystąpić do Samorządowego Kolegium Odwoławczego a ono, ponieważ decyzja jest prawomocna, odeśle sprawę do nas, do Urzędu Miasta i Gminy - wyjaśniał Marek Lesisz.
Okazuje się, że mieszkańcy już to uczynili. Zaangażowali prawnika specjalizującego się w takich sprawach. Na razie reprezentuje 23 osoby, ale każdy mieszkaniec wsi może do nich dołączyć. Najważniejsze jego zadanie to wstrzymanie budowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?