Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera we włoszczowskim starostwie. Odwołana skarbniczka: - To intryga. Ktoś mnie próbuje wrobić

Rafał Banaszek
Rafał Banaszek
Iwona Gdula, była już skarbnik powiatu włoszczowskiego zabiera głos w sprawie posądzenia jej przez władze powiatu o przywłaszczenia około 25 tysięcy złotych z kasy starostwa. – To nieprawda – odpowiada. I żałuje, że nie była obecna na sesji nadzwyczajnej, żeby się obronić.

Przypomnijmy. Iwona Gdula jest oskarżana przez władze powiatu o malwersacje finansowe. Zdaniem starosty Jerzego Suligi, miała dopuścić się przywłaszczenia publicznych pieniędzy i przelania ich na swoje konto. Chodzi o dwa „podejrzane” przelewy w wysokości 12,6 tysiąca złotych, których dokonano 18 i 23 kwietnia.

Była skarbniczka twierdzi, że to nie ona zrobiła. - Ja paczki przelewowej nie tworzyłam. Sporządziła ją osoba mi podległa. Paczkę przedłożono mi do podpisania. Z uwagi na natłok obowiązków, nie sprawdziłam wszystkich przelewów i podpisałam paczkę swoim tokenem. Nie zauważyłam, że ktoś dodał tam dwa przelewy na mój prywatny numer konta. Paczki nie sprawdził też starosta. Popisał ją i przelewy poszły do realizacji. Po otrzymaniu wyciągów z banków przyszła do mnie pracownica z zapytaniem, jak ma zaksięgować dwa przelewy w wysokości 12,6 tysiąca złotych każdy. Wtedy zobaczyłam, że chodzi o moje konto. Byłam bardzo zaskoczona – opowiada Iwona Gdula.

10 maja została wezwana na rozmowę do starosty. – Pan starosta stwierdził, że nie ma do mnie zaufania, że mnie zwalnia i żebym szukała sobie pracy. Na drugi dzień, 11 maja starosta nie chciał ze mną rozmawiać. Straszył prokuraturą. Kazano mi iść na urlop – opowiada odwołana dyscyplinarnie skarbniczka i dodaje, że gdyby starosta był honorowy, powinien sam podać się do dymisji, skoro też podpisywał przelewy i ich nie sprawdził. - Myślę, że to jest intryga w stosunku do mojej osoby. Ktoś próbuje mnie wrobić. Komuś zależy, żebym nie pracowała – uważa Iwona Gdula, która pieniądze przelane na jej konto zwróciła w całości.

Była skarbniczka prostuje też informację podaną przez Jerzego Suligę, jeśli chodzi o rzekome zajęcie jej poborów z powodu spłaty rat pożyczki w banku w Bielsku-Białej. – To nie jest żadne zajęcie poborów, tylko dyspozycja dla pracodawcy odnośnie potrącania co miesiąc 580 złotych mojego wynagrodzenia z tytułu zaciągniętej pożyczki w tym banku. To jest moja prywatna sprawa, nie mająca żadnego związku z dokonanymi dwoma przelewami na moje konto w miesiącu kwietniu – odpowiada pani Iwona. Była skarbniczka włoszczowskiego starostwa zapowiada, że będzie walczyć o swoje dobre imię. Wynajęła już prawnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie