Jeszcze nie tak dawno, 40 lat temu, w niemal każdej rzece i stawie w regionie świętokrzyskim żyło mnóstwo raków szlachetnych. Pieczone lub gotowane były daniem ubogich. Wystarczyło pójść nad wodę, żeby nałapać całe kosze. Dziś na skosztowanie raków mogą sobie pozwolić tylko zamożni Polacy i to nieczęsto, bo kupić ten drogi przysmak można tylko wyjątkowo. Mniejsza o kulinaria, znacznie ważniejsze jest to, co stało się w przyrodzie. W ciągu czterech dekad raki szlachetne niemal zniknęły z naszych terenów. Dlaczego? Jak to zwykle bywa, zawinili ludzie. Pierwszą przyczyną ginięcia gatunku było zanieczyszczenie rzek przez przemysł, rozwijający się w czasach rewolucji przemysłowej i potem Polski Ludowej oraz przełowienie. Do tego doszło jeszcze większe zagrożenie – racza dżuma.
Przywlokły chorobę
W celach hodowlanych do Europy, także do Polski, sprowadzono dwa gatunki raków pochodzące z Ameryki Północnej – raka pręgowanego i sygnałowego. Uciekinierzy ze stawów szybko zasiedlili otwarte wody. Wówczas nikt nie wiedział, że te zwierzęta przenoszą chorobę, dla nich nieszkodliwą, za to zabójczą dla naszych raków. Patogeny unoszące się z wodą i w błyskawicznym tempie zabijają raki szlachetne. - W jednym ze sporych jezior w ciągu czterech tygodni racza dżuma wybiła całą populację raków szlachetnych – mówi Maciej Bonk z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, specjalista od gatunków inwazyjnych. Dżuma w krótkim czasie opanowała niemal całą Polskę. Obecnie raki szlachetne żyją głównie w izolowanych stanowiskach, najczęściej w małych strumieniach.
Rozpoznasz po odwłoku
Najbardziej ekspansywny jest rak pręgowany. Dorasta do mniejszych rozmiarów niż rak szlachetny i nie ma znaczenia gospodarczego. Tam, gdzie się pojawia, raki szlachetne na ogół giną. Jak rozpoznać intruza zza oceanu? Na segmentach odwłoka ma szerokie pręgi kasztanowej barwy, a końce szczypiec są pomarańczowe. Raki amerykańskie licznie występują w niemal wszystkich zbiornikach zaporowych i większych rzekach w województwie świętokrzyskim, choć pojawiły się u nas dopiero około 30 lat temu. Na naszym terenie nie ma jeszcze raków sygnałowych, znacznie większych. Zasiedlają północ kraju, ale pewnie dotrą i w świętokrzyskie. Jak informuje Maciej Bonk, w Polsce są jeszcze dwa inwazyjne gatunki – rak marmurkowy i rak luizjański, także pochodzące z Ameryki. Do naturalnych wód wprowadzili je… akwaryści.
Złapiesz – musisz zabić
Czy jest szansa na odbudowę populacji raków szlachetnych? Naukowiec nie jest optymistą. - Dziś trzeba się skupić na ochronie miejsc, w których jeszcze występują. Choćby przez zaniechanie regulacji rzek. W niektórych przypadkach można próbować wpuszczać raki do wód, w których kiedyś żyły. Pod warunkiem, że nie ma tam raków pręgowanych – wyjaśnia Maciej Bonk. W Polsce raki szlachetne znajdują się pod ochroną, nie wolno ich łapać. Z kolei schwytanych raków pręgowanych i innych obcych gatunków, jeśli się je schwyta, nie można uwalniać. Zgodnie z prawem należy je zabić. Może brzmi to okrutnie, ale jest naukowo uzasadnione.
Występujące w Polsce raki, zarówno rodzime jak i inwazyjne gatunki, prezentujemy na kolejnych slajdach.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?