Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałem się powiedzieć "nie" - ruszył proces lustracyjny Stanisława Arwaja, przewodniczącego Rady Gminy Słupia Konecka

Paweł WIĘCEK
Stanisław Arwaj mówił w środę przed Sądem Okręgowym w Kielcach o okolicznościach pozyskania go do współpracy przez esbecję.
Stanisław Arwaj mówił w środę przed Sądem Okręgowym w Kielcach o okolicznościach pozyskania go do współpracy przez esbecję. Paweł Więcek
- Nie miałem wiele do powiedzenia. Bałem się tej sytuacji i funkcjonariusza - mówił Arwaj przed Sądem Okręgowym w Kielcach o okolicznościach zwerbowania go do współpracy przez Służbę Bezpieczeństwa w marcu 1978 roku. Wyrok w sprawie zapadnie 4 grudnia.

Proces lustracyjny Stanisława Arwaja, przewodniczącego Rady Gminy Słupia Konecka, działacza Polskiego Stronnictwa Ludowego, ruszył po publikacji "Echa Dnia" z początku lutego tego roku. Jak wówczas ujawniliśmy, w świetle materiałów zgromadzonych w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Stanisław Arwaj w marcu 1978 roku jako student Wydziału Mechanicznego Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach zgodził się na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Przyjął pseudonim "Rak". Tymczasem w oświadczeniu lustracyjnym, które złożył kandydując w 2010 roku do samorządu, nie ujawnił tego faktu.

Pod koniec września z wnioskiem o wszczęcie postępowania w tej sprawie do Sądu Okręgowego w Kielcach zwróciło się Oddziałowe Biuro Lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.

POWAŻNE WĄTPLIWOŚCI
W środę przed sądem prokurator IPN Piotr Stawowy mówił, że są wątpliwości co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Stanisława Arwaja. Jak zaznaczył, z ujawnionych materiałów archiwalnych wynika, iż Arwaj w 1978 roku został pozyskany przez funkcjonariusza Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Kielcach do współpracy ze służbą bezpieczeństwa.
- Sporządził własnoręczne zobowiązanie do współpracy przybierając pseudonim Rak. Złożył także własnoręczną pisemną informację, w której zawarł informacje o niezadowoleniu studentów z powodu nie oddania do użytku stołówki. Informacja została wykorzystana w dalszym toku czynności przez funkcjonariuszy. Sprawdzano nastroje niezadowolenia w postaci negatywnych wypowiedzi kierowanych pod adresem władz uczelni - mówił Piotr Stawowy.
SPOTKANIE Z ESBEKIEM
Stanisław Arwaj opowiadał, że do jego pierwszego spotkania z esbekiem doszło 22 lutego 1978 roku w domu akademickim Laura. - Wszedł mężczyzna w cywilu, przedstawił się jako oficer z kontrwywiadu. Zapytał, czy może ze mną porozmawiać. Wyraziłem zgodę. Powiedział, co na mój temat wie, a wiedział wszystko. Rozmowa trwała kilkanaście minut. Zaproponował kolejne spotkanie. Nie mówił, w jakim celu. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, czego ode mnie oczekuje. Nie miałem zielonego pojęcia, kim on do końca jest - mówił Arwaj.
Do kolejnego spotkania doszło 11 marca w prywatnym mieszkaniu. - Funkcjonariusz inaczej ze mną rozmawiał. Zadawał mi konkretne pytania, pytał o stołówkę akademicką, czy spotkałem się z biuletynem antysocjalistycznym wśród studentów, czy wyjeżdżają na wakacje do krajów zachodnich. W trakcie rozmowy powiedział, kim jest. Powiedział, żebym napisał zobowiązanie, a potem spisał notatkę z tej rozmowy. W temacie pseudonimu zaproponował, że może to być Rak. Nie miałem wiele do powiedzenia. Bałem się tej sytuacji i jego. Bałem się powiedzieć "nie" - opowiadał Stanisław Arwaj.
Podkreślił, że notatkę sporządził pod naciskiem funkcjonariusza. Jego zdaniem nie zawierała ona żadnych istotnych informacji - była jedynie zapisem odpowiedzi na zadawane pytania.
ODMOWA WSPÓŁPRACY
- Funkcjonariusz zaproponował mi następne spotkanie 15 marca, nie poszedłem, bo zdawałem sobie sprawę, że to nie była zwykła rozmowa tylko funkcjonariusz miał określone zadanie - mówił Arwaj.
Dodał, że 10 dni później z własnej inicjatywy skontaktował się z esbekiem i poprosił go o rozmowę na dworcu PKS w Kielcach. - Tam kategorycznie powiedziałem, że żadnych więcej spotkań i rozmów nie będzie - powiedział Stanisław Arwaj.
Jak opowiadał, poszedł potem na urlop zdrowotny i wrócił do rodzinnego domu. Nikomu o kontaktach z SB nie mówił.
- W październiku 1978 roku wróciłem na studia. Miałem nadzieję, że funkcjonariusz da mi spokój, ale niestety odnalazł mnie i straszył. Powiedziałem mu to samo, co 25 marca na dworcu. Później widziałem go na uczelni, co mnie bardzo paraliżowało. Nie dało się z tego wyzwolić ani o tym zapomnieć. Bałem się, aby funkcjonariusz i jego koledzy z SB nie zrobili mi krzywdy. Postanowiłem przerwać studia i wyjechać z Kielc. Ostatecznie ze studiów zrezygnowałem 7 września 1979 roku. W październiku 1979 roku otrzymałem skierowanie do wojsk chemicznych, gdzie przeszedłem następną szkołę - opowiadał Arwaj.
"JAKAŻ TO WSPÓŁPRACA?"
Jak relacjonował, w 1984 roku, kiedy pracował jako nauczyciel matematyki w podstawówce w Pilczycy, odwiedził go inny funkcjonariusz. - Nawiązał do tego zobowiązania, które podpisałem. Chciał mnie namówić do spotkań z nim. Kategorycznie odmówiłem, choć straszył mnie i szantażował, że zostanę zwolniony z pracy - mówił Arwaj.
Przewodniczącego Rady Gminy Słupia Konecka bronił mecenas Stanisław Szufel. Adwokat przekonywał, że oświadczenie majątkowego jego klienta jest zgodne z prawdą.
- Pan Arwaj wykonał dobrą społeczną robotę. Wskazał na to, co było publiczną tajemnicą. Wszyscy wiedzieli, że studenci nie są zadowoleni z przedłużającego się remontu stołówki. W efekcie tej rzekomej informacji, która podpada pod ustawę lustracyjną, rozpoczęło się działanie, które doprowadziło do szybkiego remontu stołówki. Jakaż to współpraca? - pytał retorycznie.
Wyrok w procesie Stanisława Arwaja zapadnie 4 grudnia. Jeśli Stanisław Arwaj zostanie uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego, utraci mandat radnego i otrzyma zakaz sprawowania funkcji publicznych na okres od 3 do 10 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie