MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Będą bardziej dotkliwe kary dla wędkarzy-kłusowników na Klekocie

Rafał Banaszek
Ponad 70 wędkarzy przybyło na walne zebranie do Urzędu Gminy Włoszczowa. Dyskusja nad niektórymi wnioskami była burzliwa.
Ponad 70 wędkarzy przybyło na walne zebranie do Urzędu Gminy Włoszczowa. Dyskusja nad niektórymi wnioskami była burzliwa. Rafał Banaszek
Włoszczowskie Towarzystwo Wędkarstwa Sportowego „Big Fish” podsumowało miniony rok. Nie obyło się bez kłótni na walnym zebraniu.

Niespodziewane rezygnacje
Na spotkanie do Urzędu Gminy przybyło ponad 70 wędkarzy. Zebranie prowadził Stanisław Nowak, były wiceburmistrz Włoszczowy. Na początku sprawozdanie roczne przedstawił prezes towarzystwa Sławomir Tanasiewicz.
Wynikało z niego, że organizacja ta zrzeszała do końca ubiegłego roku aż 189 wędkarzy i ciągle przybywa nowych. To obecnie największe stowarzyszenie wędkarskie w powiecie włoszczowskim.
Podczas zebrania kilku członków zrezygnowało niespodziewanie z piastowanych funkcji, między innymi Zdzisław Rak, który przestał być gospodarzem łowiska oraz cała komisja sportowa na czele z Andrzejem Sosnowskim. Trudno było wybrać następców, gdyż każdy tłumaczył się brakiem wolnego czasu.

Wnioski przyjęte
Na walnym zgromadzeniu sprawozdawczym Włoszczo¬wskiego Towarzystwa Wędkarstwa Sportowego „Big Fish” zgłoszono kilka pomysłów. Część z nich przyjęto w głosowaniu, resztę odrzucono.
Nowością od tego roku jest powołany sąd koleżeński, który będzie rozpatrywał kary za przewinienia wędkarzy. Od tego roku za szeroko pojęte kłusownictwo, którego dopuści się członek towarzystwa, na przykład łowienie na 3 lub więcej wędki, zabieranie niewymiarowych ryb lub ponad przysługujący limit, zostanie zawieszony w członkostwie na okres 1 roku, a nie 1 miesiąca, jak było dotychczas.
Od 1 sierpnia dla spinningistów (wędkarzy łowiących na przynęty sztuczne – przyp. red.) zostanie udostępnione tarlisko, z uwagi na szerzące się kłusownictwo sieciowe na tej części zbiornika. Wprowadzono też górny wymiar ochronny leszcza – wszystkie złowione ryby tego gatunku poniżej 60 centymetrów długości można zabierać, natomiast większe okazy należy wpuszczać z powrotem do wody.

Pomysły odrzucone
Najbardziej burzliwa była dyskusja odnośnie zasad stosowania łódek zdalnie sterownych, służących do wywożenia zanęt i przynęt. Padł pomysł, żeby wywozić zestawy najwyżej na odległość rzutu wędką. Na Klekocie dochodziło wielokrotnie do kłótni między wędkarzami, którzy wywozili swoje zestawy po kilkaset metrów w różne strony łowiska, plącząc sobie żyłki nawzajem. Wniosek ten został odrzucony niewielką liczbą głosów.
Upadł też pomysł wjazdu na groblę zbiornika przyczepami kempingowymi poza sezonem letnim, o co też wnioskowano. Przypomnijmy, że na groblę Klekotu nie można wjeżdżać samochodami, gdyż jest to obiekt hydrologiczny. Zakaz ten nie dotyczy inwalidów. - Co roku jest coraz więcej ograniczeń – narzekał znany karpiarz Andrzej Sosnowski, właściciel sklepu wędkarskiego.

Trudne początki
Włoszczowskie Towarzystwo Wędkarstwa Sportowego „Big Fish” zostało założone pod koniec 2008 roku. Głównym orędownikiem przejęcia Klekotu był ówczesny przewodniczący Rady Miejskiej, a później wiceburmistrz Włoszczowy Stanisław Nowak.
W 2011 roku ówczesny burmistrz Włoszczowy Bartłomiej Dorywalski w atmosferze kłótni i sporów przekazał gminny zbiornik Klekot w dzierżawę nowo powstałemu towarzystwu, wypowiadając umowę dotychczasowemu dzierżawcy - Polskiemu Związkowi Wędkarskiemu.

Tym samym zakończyła się trwająca od kilku lat batalia o zbiornik między władzami Polskiego Związku Wędkarskiego we Włoszczowie a towarzystwem wędkarskim.
Wąska wówczas grupa wędkarzy marzyła o tym, żeby to łowisko stało się kiedyś „wędkarskim eldorado”. Od 2011 roku stowarzyszenie to dzierżawi od gminy Włoszczowa zbiornik Klekot i go zarybia. Trzecią kadencję prezesem towarzystwa jest Sławomir Tanasiewicz.

Okazuje się, że decyzja burmistrza Dorywalskiego była strzałem w dziesiątkę. Wędkarze, którzy jeszcze kilka lat temu nie zostawiali suchej nitki na Klekocie, teraz bardzo sobie chwalą to łowisko, a do towarzystwa zapisali się nawet prominentni działacze Polskiego Związku Wędkarskiego z Włoszczowy.

Ponad 16 ton wpuszczonych ryb
To, co przyciąga wędkarzy na Klekot, to oczywiście ryba, której jest tutaj pod dostatkiem. Gospodarze łowiska twierdzą, w wodach Klekotu pływają metrowe szczupaki, 20-kilogramowe karpie i sumy tak duże, że rwą grube żyłki i plecionki – największy złowiony do tej pory miał ponad 190 centymetrów długości i ważył przeszło 50 kilogramów!
Wystarczy powiedzieć, że w latach 2011-2015 Włoszczowskie Towarzystwo Wędkarstwa Sportowego „Big Fish” wpuściło do tego 23-hektarowego zbiornika, bagatela, blisko 16,5 tony ryb za łączną kwotę około 180 tysięcy złotych! (filmy z zarybień można obejrzeć na portalu YouTube).

W 2015 roku wpuszczono najmniej ryb w ciągu 5 ostatnich lat. Dlaczego? - Ubiegły rok nie był tak udany, jeśli chodzi o zarybianie zbiornika. Do wody wpuściliśmy łącznie 1799 kilogramów ryb za łączną kwotę 18,9 tysiąca złotych. Na wiosnę planowane są kolejne zarybienia. Generalnie jest problem z pozyskaniem ryby, zwłaszcza drapieżnika – informował prezes Sławomir Tanasiewicz.

W kasie towarzystwa zostało z ubiegłorocznych składek jeszcze około 20 tysięcy złotych na zakup ryby w tym roku.

Prawie 200 członków
Obecnie „Big Fish” liczy blisko 190 członków i cały czas przybywa nowych chętnych. W 2008 roku, gdy powstawało towarzystwo, było tylko 50 osób i nie wróżono przyszłości tej organizacji. Wędkujący z czasem przekonali się, że warto zapłacić więcej, żeby łowić na łowisku zasobnym w ryby. A takim stał się Klekot pod rządami „Dużej Ryby”.
W ubiegłym roku przybyło 14 nowych członków, w bieżącym też zapowiadają się kolejni chętni. Nie odstrasza ich nawet dość wysokie wpisowe w wysokości 250 złotych oraz składka członkowska 200 złotych (razem trzeba zapłacić na wstępie 450 złotych, potem co roku już 200 złotych).

Nowo wstępujących do towarzystwa wędkarzy nie zniechęca również zaostrzony regulamin wędkowania, zwłaszcza, jeśli chodzi o ilość ryb, które można zabrać do domu. Przypomnijmy tylko, że na rok można wziąć 20 sztuk białej ryby (na przykład karpia, amura, lina), 10 drapieżników (sandacz, szczupak) oraz 3 kilogramy drobniejszych ryb. W ubiegłym roku regulamin był dużo bardziej restrykcyjny.

Bogate zawody na Klekocie
Ci, którzy nie należą do towarzystwa, a chcą powędkować na Klekocie, mogą wykupić sobie licencję jednodniową za 40 złotych. W ubiegłym roku z tego tytułu towarzystwo miało prawie 6 tysięcy złotych wpływów.
Wędkarze z „Big Fish” nie zapominają też o propagowaniu sportu i rekreacji w środowisku lokalnym. W ubiegłym roku zorganizowano szereg zawodów wędkarskich dla dorosłych i dzieci.

– Nigdzie takich bogatych zawodów nie ma, jak u nas – twierdził na zebraniu Andrzej Sosnowski, który organizował tego typu imprezy. Pan Andrzej zawnioskował, żeby ograniczyć pulę finansową na nagrody do 2 tysięcy złotych. Jego pomysł jednak odrzucono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie