ZOBACZ też: Magazyn Sportowy24 - Mariusz Fyrstenberg o zakończeniu tenisowej kariery
Sport ma w genach
- Zawsze gdzieś we mnie było zamiłowanie do sportu. Zaczęło się w szkole podstawowej, kiedy tata kupił mi pierwszy rower. Startowałem w wyścigach i wygrywałem z kolegami. Później ucząc się w technikum w Sosnowcu, grałem w piłkę nożną w klubie Stal Sosnowiec i biegałem we Włókniarzu. Trenowałem też hokej na trawie. Do tej pory pamiętam, jak podczas mojego pierwszego meczu strzeliłem dwie bramki - co to była za radość! Bywało tak, że miałem trzy treningi lub mecze dziennie. W zimie natomiast zdecydowanie za mało jak dla mnie, bo nie było tam hali sportowej. Więc zabrałem się za podnoszenie ciężarów. Startowałem nawet w Mistrzostwach Polski w Oświęcimiu, w kadrze Polski, w kategorii junior - wspomina Mieczysław Pikulski.
I dodaje: - Po pięciu latach nauki poszedłem do Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu. Tam nadal trenowałem podnoszenie ciężarów. Pewnego razu, gdy byłem nie rozgrzany wypadł mi dysk. Nie zgodziłem się na operację i odesłano mnie do cywila. Wziąłem ślub z moją obecną żoną Krystyną i wraz z synem przenieśliśmy się w rodzinne strony, do Pińczowa. Aż do dziś, codziennie rano robię 12 ćwiczeń, które pomogły mi wrócić do zdrowia, po tamtej kontuzji - opowiada Mieczysław Pikulski.
Nida, firma i urząd
Po przeprowadzce do Pińczowa (1973 rok) Mieczysław Pikulski szukał kontaktu ze sportem. Zajął się klubem piłkarskim Nida Pińczów. Przez wiele lat był prezesem, teraz pełni honorowo tę funkcję. Był także współzałożycielem pińczowskiej firmy Eko - Inż, a także przez wiele lat radnym Rady Miejskiej, otrzymał tytuł Osobowości 2010 roku Gminy Pińczów.
Biegam, żeby uciec przed starością
- 21 czerwca 1989 roku - pamiętam tę datę jak dziś. Wtedy z Janem Mostkiem, Tadeuszem Zającem i Wiesławem Węgrzyckim przebiegłem 3 kilometry po lesie. Oni mnie zachęcili do regularnych treningów. Po miesiącu przebiegłem 10 kilometrów - opowiada biegacz.
- Teraz mam 74 lata. W 2008 roku przebiegłem swój pierwszy maraton w Sielpi. Jestem po ciężkiej operacji, chorowałem na nowotwór, a biorąc chemię uszkodziło mi się serce. W 2014 roku wszczepiono mi rozrusznik. Mimo to, nie przestałem biegać. Robię to głową, a nie ciałem. Obmyślam trasę i znam moje możliwości. Biegam, żeby uciec przed starością - mówi Mieczysław Pikulski.
Wiara najważniejsza
- Wiara jest w moim życiu najważniejsza. Byłem w wielu sytuacjach, w których przekonałem się, że Bóg naprawdę istnieje. Było tak na przykład, gdy chorowałem na raka i już po udanej operacji, gdy podziękowałem Panu Bogu w kaplicy szpitala w Kielcach. Często się modlę (także przed biegiem i treningiem), chodzę do Kościoła i wspieram go jak mogę - mówi maratończyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?