Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogusław Kaczyński: scena to całe moje życie

Danuta PAROL
Bogusław Kaczyński
Bogusław Kaczyński Fot. ZOOM
- Trzy i pół roku temu miałem udar. Od zachorowania walczę o powrót do zdrowia i pełnej sprawności. Na szczęście są widoczne efekty. Najważniejsze, że prowadzę koncerty, festiwale, że jestem na scenie. Scena to całe moje życie - wyznaje nam Bogusław Kaczyński.

Bogusław Kaczyński
Dziennikarz, publicysta, popularyzator muzyki opery, operetki, muzyki poważnej. Ma 68 lat. Mistrz Mowy Polskiej, zdobywca trzech Wiktorów i Super Wiktora, trzech Złotych Ekranów. Jego książki " Dzikie orchidee", "Kretowisko", "Wielka sława to żart" były bestsellerami wydawniczymi i uhonorowane zostały nagrodami literackimi. Jest twórcą Europejskiego Festiwalu imienia Jana Kiepury w Krynicy oraz słynnych na świecie Festiwali Muzyki w Łańcucie.

Podczas tegorocznego Festiwalu Muzycznego imienia Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju był jedną z najpopularniejszych postaci. Był oblegany przez swoich fanów. Przywiózł go osobisty kierowca pan Albert. Zamieszkał w ulubionym hotelu Gromady. Uśmiechnięty, pogodny, chętnie rozmawiał z ludźmi. Nam udzielił wywiadu.

Danuta Parol: * W tym roku na Festiwalu Muzycznym imienia Krystyny Jamroz pojawił się pan bez laski. Żmudna rehabilitacja daje dobre efekty?

Bogusław Kaczyński: - Widzę różnicę w porównaniu z ubiegłym rokiem. Prawa ręka jest już sprawniejsza od nogi, uporządkowała mi się mowa. Cierpię, że nie mogę prowadzić samochodu, że jeszcze nie piszę, ale jestem dobrej myśli. Minęło trzy i pół roku od udaru i ja ciągle rehabilituję się i wierzę, że wrócę do pełnej sprawności. Ale to jest bardzo wolny proces i nie wolno go ponaglać. Nadal przychodzi do mnie dwoje rehabilitantów z warszawskiej kliniki przy ulicy Sobieskiego i pracujemy, pracujemy. Ćwiczymy po dwie godziny dziennie.

* Ma pan imponującą pamięć. Jak dba pan o jej utrzymanie?

- O pamięć trzeba dbać całe życie i ustawicznie zmuszać umysł do pracy. Przed chwilą spotkałem się z moją przyjaciółką Niną Andrycz, która wbrew zastrzeżeniom lekarzy przyjechała na kurację do ukochanego Buska-Zdroju. W kawiarni sanatorium Marconi rozmawialiśmy prawie dwie godziny na różne tematy. Fenomenalna pamięć, piękny język. Trudno w to uwierzyć, ale przede mną siedziała młoda osoba, a nie 96-letnia kobieta. Ona ma wyśmienitą pamięć, którą - jak przyznała - zawdzięcza genom, ale także kolosalnej pracy scenicznej.

* Chętnie przyjeżdża pan do Buska?

- To moje ulubione uzdrowisko. Zachwycam się pięknym sanatorium Marconi, lubię posiedzieć w "koszykach" sanatoryjnej kawiarenki podziwiając parkową zieleń. Kiedy tu jestem wydaje mi się, że czas cofnął się do XIX wieku. Wielokrotnie przyjeżdżałem tu na leczenie z moją nieżyjącą już siostrą. Od trzech lat bywam tu jedynie w okresie festiwalu.

*Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie