Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje ziemi na odbudowę przerwanego wału na Wiśle w Winiarach pod Dwikozami. Można byłoby ją wziąć zza wału, ale tam jest rezerwat…

Michał Leszczyński
Uszkodzony wał w Winiarach. Obok niego powstała tymczasowa opaska. W razie wysokiego stanu Wisły utrzymującego się przez długi czas, może nie wytrzymać.
Uszkodzony wał w Winiarach. Obok niego powstała tymczasowa opaska. W razie wysokiego stanu Wisły utrzymującego się przez długi czas, może nie wytrzymać. Michał Leszczyński
Mieszkańcy gminy Dwikozy pod Sandomierzem z niepokojem patrzą na wciąż uszkodzony wał w Winiarach. Z każdą falą powodziową zastanawiają się, czy będą musieli uciekać. Pytają, kiedy w tym miejscu stanie nowy, bezpieczny wał.

W Winiarach wał pękł nocą z 6 na 7 czerwca, podczas drugiej tegorocznej fali powodziowej. Kilka dni później pękł wał w Ostrowie, w powiecie opatowskim.

POD OCHRONĄ PRAWA

Przypomnijmy, że 19 maja woda rozmyła wał w Koćmierzowie, dzielnicy Sandomierza. Od tamtego czasu mieszkańcy gminy Dwikozy z niepokojem patrzą na wzbierającą wodę w Wiśle.
Tymczasem, jak zapewnia Bogusław Grzywna, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach, w miejscu uszkodzonego wału w Winiarach, do 15 grudnia stanie nowy.

- Są poważne przeszkody. Nie mamy skąd brać ziemi, niezbędnej do odbudowy. Chcieliśmy ją wziąć zza wału, z kępy, ale nie zgodził się konserwator przyrody, bo tam jest rezerwat. Ziemię musimy wozić z daleka, w dodatku trzeba za nią zapłacić. Ziemia z kępy, z rezerwatu byłaby za darmo - mówi Grzywna.

Jarosław Pajdak, regionalny konserwator przyrody i zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Kielcach powiedział, że rozumie potrzebę szybkiej odbudowy wału i obawy mieszkańców, ale ręce wiążą mu przepisy. - Rezerwat chroni ustawa. Nie mam możliwości prawnych wydać zgodę na wywózkę ziemi - mówi Pajdak.

Jakiś czas po przerwaniu wału w Winiarach, w miejscu pękniętego wybudowano tak zwany wał opaskowy, który ma chronić w przypadku większych stanów. Od czerwca woda w Wiśle niebezpiecznie przybierała trzy razy, ostatnio na początku września, za każdym razem napędzając mieszkańcom gminy Dwikozy coraz większego stracha. Uważają oni, że w końcu i tymczasowa opaska nie wytrzyma. Powtórzy się sytuacja z czerwca.

Z NIEPOKOJEM NA WISŁĘ

Do Winiar zaprosił nas pan Zygmunt, mieszkaniec tej wioski. Poprosił o anonimowość. Choć działa w imieniu wszystkich, nie chce być - jak mówi - posądzony o lans. Stwierdził, że podczas ostatniej przybiórkowej wody, Wisła sięgała do trzy czwarte wysokości opaski. - Cały wał aż chodził. Czekaliśmy jak runie. Na szczęście woda długo nie stała i nasyp ze świeżej ziemi wytrzymał - mówi.

Według niego, mieszkańcy uznali sytuację za na tyle niebezpieczną, że niektórzy zaczęli ewakuować swój dobytek. - Sam wynosiłem sadzonki wyżej - mówi pan Zygmunt. W czerwcowej powodzi jego tunele foliowe woda zalała po sam szczyt. Straty tylko w infrastrukturze produkcjnej wyliczył na 25 tysięcy złotych. W stratach nie ujął tego co wsadził. Toksyczna woda spaliła wszystkie uprawy. W tym roku nie zarobił ani grosza. Liczył na dodatkowy zbiór z trzyhektarowego pola, położonego poza terenem zalewowym. Uprawy zniszczył grad wielkości jajek. Zniszczenia dopełniła potężna wichura, która najbardziej szalała nad gminą Dwikozy. W efekcie wybryków przyrody, nie zebrał niczego. Dzisiaj pan Zygmunt również z niepokojem patrzy na uszkodzony wał. - Czy oni tu cokolwiek robią? - pyta przestraszony. - Kiedy naprawią? My nic nie wiemy, nikt nas nie informuje, by w razie czego uspokoić.

SKĄD KOPAĆ ZIEMIĘ?

Bogusław Grzywna ze Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych zapewnia, że do 15 grudnia wał zostanie naprawiony i wyjaśnia dlaczego nie stało się tak wcześniej. - W pewnym momencie nie można było wykonać niezbędnych prac, gdyż padał deszcz. Dodatkowo pojawił się problem z ziemią, potrzebną do usypania nowego zabezpieczenia.

- Chcieliśmy brać zza wału, ale nie można. Nie zgodził się konserwator przyrody. Ruszenie ziemi wbrew konserwatorowi grozi sankcjami karnymi. Teraz rozglądamy się za miejscem, z którego możemy dowozić. Ziemia z rezerwatu byłaby za darmo, za tą musimy zapłacić. To podniesie koszty i przedłuży prace - uważa wiceszef Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach.
Na terenach między wałami rozciąga się potężny rezerwat ornitologiczny, który zasięgiem obejmuje aż trzy województwa: świętokrzyskie, lubelskie i podkarpackie. - Znajdują się tam drzewa i zarośla, będące siedliskiem setek gatunków ptaków - podkreśla Jarosław Pajdak, regionalny konserwator przyrody z Kielc. - Wystąpiono do nas o zgodę na usunięcie drzew z rezerwatu w celu pozyskania mas ziemnych do odbudowy wału przeciwpowodziowego. Zgody nie wydaliśmy - mówi Pajdak.

TAKA RZECZYWISTOŚĆ

Zdaniem Pajdaka, na wydanie zgody nie pozwalają przepisy, a konkretnie ustawa o ochronie przyrody, według której rezerwat to miejsce wyjątkowe pod każdym względem. Pajdak podkreśla, że jest paragraf, który dawałby możliwość odstępstw od rygorystycznych przepisów, ale nie znalazł się tam zapis dotyczący budowy wału przeciwpowodziowego. W ustawie czytamy, że można odstąpić od 27 rygorystycznych zakazów jeżeli prace w rezerwacie są podyktowane celami badań naukowych, celami edukacyjnymi, kulturowymi, turystycznymi, rekreacyjnymi i sportowymi, celami kultu religijnego lub realizacją inwestycji liniowych celu publicznego w przypadku braku rozwiązań alternatywnych, pod warunkiem przeprowadzenia przez inwestora działań kompensujących utratę wartości przyrodniczych danego obszaru.

- W tych odstępstwach nie ma mowy o budowie wału - rozkłada bezradnie ręce konserwator. - Jeżeli rozważalibyśmy inwestycję przy braku rozwiązań alternatywnych, to pytam czy rezerwat jest jedynym w okolicy miejscem, z którego można wziąć ziemię? - pyta retorycznie Pajdak.

Konserwator podkreśla, że sam wał nie leży na terenie rezerwatu. - Są uwarunkowania prawne, na które nikt nie ma wpływu. Nie ulega wątpliwości, że wał musi zostać odbudowany, ale mimo osobistego zrozumienia i przychylności nie mogę wydać zezwolenia na usunięcie drzew i pobór ziemi. Zezwolenie byłoby naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa - kończy regionalny konserwator przyrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie