MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brał od mafii?

/AO/

O branie łapówek i kupowanie paliwa od... mafii paliwowej oskarżony jest 52-letni, były wicedyrektor kieleckiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zażądała dla Leszka A. dwóch lat więzienia. On twierdzi, że jest niewinny.

W 2004 roku Wydział Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Katowicach zatrzymał Leszka A. i na trzy miesiące aresztował. Areszt uchylono mu w zamian za poręczenie majątkowe w wysokości 10.000 złotych. Wszystko w związku ze śledztwem, jakie dotyczyło działalności mafii paliwowej w 2002 i 2003 roku. Objęło ono ponad 150 podmiotów gospodarczych na terenie całego kraju. Śledczy ustalili, jak funkcjonowała nielegalna rozlewnia w Sławkowie, gdzie paliwa trafiały jako niepełnowartościowe lub substancje, które nie miały służyć do napędu aut. Dzięki temu nie płacono za nie należnych podatków, ani akcyzy. Tworzono fikcyjne firmy, tak zwane słupy, dla ukrycia tego procederu. Wykorzystano luki prawne w ustawie o energetyce, które pozwalały na wyłączenie z obowiązku uzyskiwania koncesji na obrót paliwami tym podmiotom gospodarczym, których roczny dochód nie przekraczał 500 tysięcy euro.

Bardzo tanie paliwo

Trzy firmy, gdzie trafiały oleje napędowe i benzyny ze Sławkowa, mieściły się we Włoszczowie. Zajmowały się dystrybucją nielegalnie wytworzonego paliwa, między innymi do PKS w Kielcach. Kontaktami z ówczesną dyrekcją kieleckiego przedsiębiorstwa zajmował się Mariusz T. To on miał dotrzeć do Leszka A., wówczas wiceszefa i głównego księgowego PKS Kielce. Zaproponował sprzedaż bardzo taniego paliwa. W zamian chciał terminowości regulowania faktur przez będące w tamtych latach w trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstwo. Jak wynika z aktu oskarżenia, Leszek A. zgodził się kupować paliwo we Włoszczowie, ale w zamian oczekiwał "dowodów wdzięczności". Początkowo miał żądać 1 grosza od 1 litra kupionego przez PKS paliwa, potem - 500 złotych od cysterny. Pierwszą łapówkę, około 600-700 złotych, miał przyjąć we własnym domu. Kolejne - w różnych miejscach, w tym na parkingach koło kieleckich hipermarketów. W sumie miał przyjąć ponad 5000 złotych od przedstawiciela paliwowej mafii.

Nie przyznał się do winy

Były wicedyrektor nie przyznaje się do winy. Swoją linię obrony oparł na dowodzeniu, że nie był funkcjonariuszem publicznym (wtedy zagrożenie karą byłoby niższe), nie popełnił żadnego przestępstwa, a prokuratorzy oskarżyli go niesłusznie i bezprawnie. Składał skargi na treść zarzutów i na samych prokuratorów prowadzących śledztwo. Mimo to jego proces przed kieleckim Sądem Rejonowym dobrnął do końca.

Prokurator zażądał dla niego dwóch lat więzienia, 15.000 złotych grzywny i pięcioletniego zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych. Leszek A., którego broni mecenas z kancelarii warszawskiej Bogdan Borkowski, wnosił o umorzenie postępowania i uniewinnienie. Wyrok w sprawie - 2 marca.

Kim był oskarżony?

Leszek A. był kierownikiem Rejonowego Urzędu Pracy, później, w kadencji 1994-1998 roku, kieleckim radnym, wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej, wiceprezydentem Kielc. Ostatnio, jak podał na procesie, wykładał na wyższej uczelni finanse publiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie