Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bronisław Mazurski: Wiem o ojcu dużo. Nie wiem tylko co robił w Ostaszkowie, zanim został zamordowany

Marek Maciągowski
Bronisław Mazurski ze zdjęciami swojego ojca , zamordowanego w Twerze
Bronisław Mazurski ze zdjęciami swojego ojca , zamordowanego w Twerze Fot. Marek Maciągowski
Kielczanin Bronisław Mazurski dzieli się z nami wspomnieniami o swoim ojcu Janie - komendancie posterunku Policji Państwowej w Hrebennem, zamordowanym na Wschodzie.

Stalinowska zbrodnia

Stalinowska zbrodnia

Zbrodnia katyńska to wspólne określenie zbrodni dokonanych przez NKWD na wiosną 1940 roku na przetrzymywanych w obozach na terytorium ZSRR ponad 19 tysiącach jeńców wojennych polskich oficerów, policjantów i inteligentów. Ofiary zbrodni stalinowskiej zostały pogrzebane w zbiorowych mogiłach - w Katyniu pod Smoleńskiem, Miednoje koło Tweru i Piatichatkach na przedmieściu Charkowa. Zbrodnia była prze-prowadzona w ścisłej tajemnicy, ale już w 1943 r. ujawniono zbiorowe groby w Katyniu na Smoleńszczyźnie

- Ojciec urodził się w Bóbrce koło Lwowa - wspomina Bronisław Mazurski. Walczył w wojsku austriackim i dostał się do włoskiej niewoli. W 1918 roku pod Turynem ochotniczo zgłosił się do polskiej jednostki. Walczył w 42 pułku piechoty. Gdy wyszedł z wojska wstąpił do policji. Służył w Rudkach koło Lwowa, a w 1932 dostał przeniesienie na posterunek w Hrebennem. Od 1935 roku był komendantem posterunku.

Bronisław Mazurski odwiedził Hrebenne. Dom, w którym był posterunek i dom rodzinny, stoi do dziś.

- Pamiętam nazwiska policjantów: Lucjan Komorowski, Kazimierz Kuczyński, Jan Jurysta. Tak jak mój ojciec, zostali zamordowani w Twerze - mówi Bronisław Mazurski.

Los policjantów, którzy zostali aresztowani i wywiezieni pozostawał nieznany. Rodzina wróciła do Bóbrki.
- Już w 1944 na prośbę żona sąsiada z NKWD sama napisała po rosyjsku list czy ktoś nie zna losu ojca. Przyszła odpowiedź - takiego nie ma.

W 1946 roku rodzina dostała ultimatum - podpiszą radzieckie obywatelstwo, albo muszą wyjechać. Wyjechali. Osiedli w Golczewie koło Kamienia Pomorskiego. Tam nad jeziora na wakacje przyjechała Eugenia Zamojska z Kielc. Za nią poje-chał Bronisław Mazurski. Pobrali się. On przepracował w księgowości ponad 50 lat, z czego 40 w "Iskrze".

Po wojnie doświadczył niełatwego losu rodzin polskich policjantów. Fakt, że ktoś przed wojną był policjantem, że mąż, czy ojciec służył w policji większość rodzin ukrywała. Ta okoliczność nie pomagała w zdobyciu wykształcenia, szukaniu odpowiedniej pracy, czy w awansie. Wielu spotykało się z szykanami. On sam, kiedy przyjmował się do pracy, w życiorysach i ankietach personalnych nie przyznawał się, że ojciec przed wojną służył w policji. A i tak w marcu 1955 roku został zwolniony z pracy. Kadrowiec, wręczając wymówienie, powiedział wprost, że w tym zakładzie nie może pracować syn przedwojennego policjanta.

Rodzina policyjna

Kiedy w Polsce zbrodnie sowieckie na polskim narodzie przestały być tematem tabu i zaczęto głośno mówić o Zbrodni Katyńskiej, Bronisław Mazurski był jednym z tych, którzy zaangażowali się w organizację kieleckiego oddziału stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939. Organizacja powstała w Katowicach i postawiła sobie za cel ujawnianie prawdy o Policji Państwowej Rzeczypospolitej Polskiej w okresie międzywojennym, oraz jej patriotycznego udziału w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. oraz ujawnianie prawdy o represjonowaniu policjantów i ich rodzin w okresie drugiej wojny światowej i po jej zakończeniu.

- Ówczesny prezes Koła Rodzin Katyńskich w Kielcach. Henryk Fryst, syn zamordowanego w Twerze przodownika Policji Państwowej nawiązał kontakt z Rodziną Policyjną w Katowicach. W kieleckim kole Rodziny Katyńskiej było wówczas 28 krewnych policjantów zamordowanych w obozie w Ostaszkowie. 5 lutego 1993 roku odbyło się pierwsze założycielskie ze-branie koła kieleckiego. W głosowaniu zostałem wybrany przewodniczącym koła - mówi Bronisław Mazurski. Kielecką Rodziną Policyjną kierował do stycznia 2009 ro-ku.

Do koła wstąpiło wówczas 30 osób, w tym sześć żon - wdów po zamordowanych policjantach przez NKWD w kwietniu 1940 roku, a z każdym rokiem członków przybywało. Dziś od-dział liczy 60 osób.. Przeważają członkowie rodzin policjantów zamordowanych przez NKWD w Twerze w kwietniu 1940 roku., ale też rozstrzelanych przez niemieckie gestapo oraz córki i synowie policjantów, którzy przeżyli wojnę i zmarli śmiercią naturalną.

Zginęli na wschodzie

Po 17 września 1939 roku do niewoli sowieckiej dostało się około 12 tysięcy funkcjonariuszy. Do kwietnia 1940 roku byli oni przetrzymywani w obozie jenieckim w Ostaszkowie i w więzieniach NKWD w Zachodniej Ukrainie i Białorusi. Na podstawie decyzji Stalina i jego popleczników z dnia 5 marca 1940 roku w okresie od 4 kwietnia do 19 maja 1940 roku zostali oni zamordowani strzałem w tył głowy i pogrzebani w Miednoje, Bykowni i Kuropatwach.

Mija właśnie 70 lat gdy byli mordowani. Ich los długo pozostawał nieznany. Po wojnie rodziny miały nadzieję, że może żyją gdzieś w łagrach na Syberii. Daremnie. Na początku 1990 roku Związek Radziecki przyznał się do katyńskiej zbrodni i ujawnił miejsca pochówku zamordowanych w kwietniu 1940 roku polskich jeńców z obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Oficerów Wojska Polskiego z obozu w Starobielsku grzebano w Charkowie a funkcjonariuszy Policji Państwowej z obozu w Ostaszkowie - w lesie w pobliżu miejscowości Miednoje. Jan Mazurski był Jednym z tysięcy zamordowanych.

Miejsce kaźni

Miejsce kaźni

W obozie zlokalizowanym kilkanaście kilometrów od Ostaszkowa na jednej z wysp Jeziora Seliger, w pomieszczeniach poklasztornych prawosławnego monastyru umieszczono policjantów, funkcjonariuszy Służby Granicznej, Służby Więziennej, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, Żandarmerii Wojskowej i Oddziału II Sztabu Głównego, sędziów i prokuratorów oraz osadników wojskowych i duchownych. 5 marca 1940 roku podjęto decyzję o rozstrzelaniu jeńców. Dla obozu ostaszkowskiego przygotowano 64 listy zbiorcze, z danymi o 6263 osobach oraz wydano polecenie "wyprawienia" tych osób do Kalinina (Tweru) gdzie w podziemiach gmachu NKWD, przygotowano dzwiękochłonną celę śmierci, Po zapadnięciu zmroku zabijano skazanych strzałem w tył głowy. Zwłoki wynoszono i układano na samochodzie ciężarowym i o świcie przewożono je do miejscowości Miednoje, gdzie grzebano je w lesie na terenie rekreacyjnym NKWD.

Upamiętnili bliskich

Od 1993 do 2009 roku członkowie Kieleckiego Oddziału "Rodzina Policyjna 1939" aktywnie włączali się w dzieło upamiętniania miejsc męczeństwa i kaźni przedwojennych policjantów - swoich bliskich. Organizowali wspólnie z Kielecką Rodziną Katyńską, rocznicowe uroczystości związane ze zbrodnią, organizowali wystawy o tematyce katyńskiej. O aktywności Oddziału świadczy fakt odznaczenia Medalami Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. Złotym Medalem odznaczono Jana Banaśkiewicza i Bronisława Mazurskiego. Medalem Srebrnym odznaczono Henryka Frysta, Teresę Lewek, Krzysztofa Matyję, Tadeusza Mielczarka i Jerzego Pawełczyka.

W 2000 roku uczestniczyli w pielgrzymkach do Miednoje, gdzie został otwarty i poświęcony Polski Cmentarz Wojenny, miejsce wiecznego spoczynku 6311 Policjantów II RP zamordowanych przez sowieckie NKWD w kwietniu 1940 roku. Na mogiłach bliskich w Miednoje modlili się: Irena Bąkowska, Włodzimierz Przeradowski, Bronisław Mazurski, Jan Banaśkiewicz, Henryk Fryst, Jerzy Groma, Wacław Wiśnicki, Alicja Durlej, Krzysztof Matyja, Jerzy Pawełczyk, Grażyna Szkonter, Halina Korona, Teresa Lewek, Wiesława Przeradowska, Irena Miernik, Barbara Grzywalska, Janina Kisiel, Robert Mazurski, Stanisław Mikołajczyk, Mirosław Wójcik, Albin Kossakowski, Tadeusz Mielczarek, Anna Durlej, Andrzej Szkonter.

To tylko niektórzy z członków kieleckiej Rodziny Policyjnej 1939. Stowarzyszenie zewidencjonowało około 300 policjantów z terenu województwa, którzy zginęli w Katyniu. Było ich z pewnością więcej.

- Nas, dzieci policjantów jest już coraz mniej, ale apeluję do wnuków i prawnuków: - zadbajcie o to by pamięć o waszych bliskich nie zaginęła. Przekażcie informacje do koła Rodziny Policyjnej - mówi Bronisław Mazurski.

On sam zgromadził teczkę informacji o ojcu i jego bracie Marcinie, kierowniku szkoły z Katowic, zamordowanym w Kozielsku, pisze artykuły. Ma w teczce odpowiedzi z moskiewskich archiwów. Materiałów o więźniach Ostaszkowa nie dadzą. Są tajne.

- Wiem o ojcu dużo. Nie wiem tylko co robił w Ostaszkowie, zanim został zamordowany. Na pewno są jakieś materiały. Kiedyś na pewno będą musiały być udostępnione. Szkoda, że dopiero tak późno - mówi Bronisław Mazurski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie