MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Włoszczowy o sobie

Jarosław PANEK <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
W 2005 roku Bartłomiej Dorywalski osobiście rozwieszał plakaty zapraszające mieszkańców miasta, aby przyszli na zebranie w sprawie budowy stacji. Wtedy przybyło ledwie 20 osób, bo nikt nie wierzył w powodzenie tego przedsięwzięcia.
W 2005 roku Bartłomiej Dorywalski osobiście rozwieszał plakaty zapraszające mieszkańców miasta, aby przyszli na zebranie w sprawie budowy stacji. Wtedy przybyło ledwie 20 osób, bo nikt nie wierzył w powodzenie tego przedsięwzięcia. D. Łukasik
Najmłodszy burmistrz w Polsce jeszcze nie znalazł czasu, żeby na stacji Włoszczowa Północ wsiąść do pociągu byle jakiego...
Najmłodszy burmistrz w Polsce jeszcze nie znalazł czasu, żeby na stacji Włoszczowa Północ wsiąść do pociągu byle jakiego... D. Łukasik

Najmłodszy burmistrz w Polsce jeszcze nie znalazł czasu, żeby na stacji Włoszczowa Północ wsiąść do pociągu byle jakiego...
(fot. D. Łukasik)

Wystarczy, żeby 27-letni Bartłomiej Dorywalski z Włoszczowy pojawił się na rynku tego miasta, a już jego młode fanki prawie że piszczą z zachwytu. Najmłodszy burmistrz w Polsce zdradza nam, jak musiał naraz kupić kilka garniturów, jak jeździł w dzieciństwie na sankach i jak marzy o gorących źródłach na Słowacji.

Ulubione miejsce Bartłomieja Dorywalskieo. Kopiec z figurka świętego Jana Nepomucena. W dzieciństwie zjeżdżał stąd na sankach.
Ulubione miejsce Bartłomieja Dorywalskieo. Kopiec z figurka świętego Jana Nepomucena. W dzieciństwie zjeżdżał stąd na sankach. D. Łukasik

Ulubione miejsce Bartłomieja Dorywalskieo. Kopiec z figurka świętego Jana Nepomucena. W dzieciństwie zjeżdżał stąd na sankach.
(fot. D. Łukasik)

Kiedy w roku 2005 osobiście rozwieszał plakaty, które zachęcały mieszkańców Włoszczowy do wzięcia udziału w zebraniu na temat przystanku kolejowego Włoszczowa Północ, przyszło niespełna 20 osób. Wówczas nikt nie wierzył, że ta stacja rzeczywiście może powstać. Dziś zatrzymują się na niej najszybsze polskie pociągi, a on jest gospodarzem swojego rodzinnego miasta. Bartłomiej Dorywalski, bo o nim mowa, to najmłodszy polski burmistrz i przykład oszałamiającej kariery. W ciągu zaledwie paru lat przeobraził się z nieśmiałego chłopca w aktywnego działacza politycznego i samorządowego.

Szlacheckie korzenie

Od kilkunastu dni jest burmistrzem Włoszczowy i na razie w nawale obowiązków próbuje jakoś uporządkować własne życie, aby wreszcie mieć trochę czasu dla siebie. Ale póki co, wydaje się to niewykonalne. Gabinet najmłodszego burmistrza tętni życiem, interesanci ciągle wchodzą i wychodzą. Wszyscy mają do niego jakieś sprawy, korzystając z faktu, że Bartłomiej Dorywalski stara się każdego wysłuchać. Ma zresztą do tego cierpliwość. Przez półtora roku udzielał we Włoszczowie darmowych porad prawnych.

- Dotyczyły one konfliktów ludzi z tutejszym Urzędem Gminy, ale czasem zdarzały się także historie niewiarygodne, trudne, bardzo ciekawe i niezwykle skomplikowane. Wtedy nauczyłem się słuchać - wspomina niedawne czasy młody burmistrz, kiedy to jeszcze pracował we Włoszczowie w kancelarii notarialnej. Jak sam przyznaje, to właśnie wtedy zaczął być znany wśród mieszkańców miasta. Bo wcześniej trudno było cokolwiek o Bartłomieju Dorywalskim usłyszeć.

- Byłem nieśmiałym chłopcem, raczej samotnikiem. Nie szukałem towarzystwa innych ludzi. Wolałem książki. Mieszkaliśmy na uboczu, na terenie dawnego dworu w budynkach podworskich. A to wszystko dlatego, że cała Włoszczowa jako miejscowość należała kiedyś do mojej rodziny - przyznaje się do swoich szlacheckich korzeni po kądzieli nowy burmistrz tego miasta.

Ze swej siedziby młody Bartłomiej miał bardzo blisko do ulubionego miejsca wypoczynku. Niewielkiego wzniesienia na obrzeżach miasta, na którym stoi pomnik świętego Jana Nepomucena.

- Wystarczyło tylko przeskoczyć wąską rzeczkę, aby z mojego miejsca zamieszkania dotrzeć do kopca. Czasem niektórzy koledzy wpadali do tej rzeczki, ale nigdy nikomu nic się stało. To miejsce było jeszcze sympatyczniejsze zimą, bo... idealnie nadawało się do zjeżdżania na sankach - wspomina Bartłomiej Dorywalski.

Błyskawiczna kariera

Jego życie diametralnie zmieniło się wtedy, gdy z rodzinnej Włoszczowy wyjechał do Lublina studiować prawo w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. - Z cichego, skromnego i dobrze uczącego się chłopca, szybko zostałem aktywnym działaczem i rozpoznawalnym studentem - wspomina te czasy młody burmistrz Włoszczowy, ale o swoich "szaleństwach" nie chce zbyt wiele mówić. Mówi za to o pierwszych krokach w polityce.

- To ja zgłosiłem się w Kielcach do biura Prawa i Sprawiedliwości, do posła Przemysława Gosiewskiego. Zadeklarowałem, że chcę zostać działaczem tej partii. I zostałem. Takie miałem ideologiczne przekonania.

Dalej kariera potoczyła się błyskawicznie. Bartłomiej Dorywalski został najpierw wiceprzewodniczącym zarządu Komitetu Powiatowego Prawa i Sprawiedliwości w rodzinnej Włoszczowie. Potem awansował na pełnomocnika struktur powiatowych. Aby zaistnieć w świadomości mieszkańców, zaczął wraz z kolegą i koleżanką udzielać opisywanych już bezpłatnych porad prawnych, przy czym pracował półtora roku.

Zresztą za każdym razem, gdy tylko nadarzała się okazja do prowadzenia działalności społecznej, Bartłomiej Dorywalski był pierwszy. Gdy w Prawie i Sprawiedliwości został w 2005 roku reaktywowany pomysł budowy przystanku Włoszczowa Północ, nowy burmistrz był jedną z pierwszych osób, które się w to zaangażowały. Osobiście rozklejał po całym mieście plakaty zapraszające mieszkańców na zebranie, poświęcone budowie przystanku kolejowego. Ale wtedy do sukcesu brakowało nawet wiary mieszkańców. Na spotkanie przyszło niespełna 20 osób i nikt specjalnie nie ufał ani goszczącemu wówczas we Włoszczowie posłowi Gosiewskiemu, ani ówczesnemu szefowi struktur Prawa i Sprawiedliwości na Śląsku Jerzemu Polaczkowi, przyszłemu ministrowi infrastruktury. Ale Przemysław Gosiewski był konsekwentny w swoich poczynaniach.

Co będzie, jak odpadnę?

Nadeszła jesień roku 2005. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, a Bartłomiej Dorywalski miał w partii coraz wyższe notowania. Dopiero jednak, gdy przyszły wybory samorządowe i zostało do nich półtora miesiąca, minister Gosiewski zaczął zachęcać obecnego burmistrza do startu w wyborach. Prawo i Sprawiedliwość miało we Włoszczowie atut nie do przebicia, czyli sławny na całą Polskę nowy przystanek kolejowy, jakiego budowa właśnie dobiegała końca.

- Trochę się wahałem, czy startować, ale z drugiej strony widziałem brak wyraźnego faworyta w wyborach oraz duże oczekiwania społeczne dotyczące zmian, więc dlaczego nie - wspomina czas sprzed kilku tygodni Bartłomiej Dorywalski. Decyzję podjął jednak bardzo późno. Kampania wyborcza innych kandydatów trwała już od kilku miesięcy, gdy on dopiero gorączkowo układał swoje pierwsze hasła wyborcze i przygotowywał plakaty.

- Moje hasło na początku kampanii było średnie i bynajmniej nie porywało lotnością. W tym czasie zdołałem ledwie raz spotkać się z wyborcami. Na wszystko miałem zbyt mało czasu, wystartowałem bardzo późno. W dodatku mój najpoważniejszy kontrkandydat osiągał w sondażach 58 procent poparcia, a więc wynikało, że wygra bez drugiej tury - wspomina nasz rozmówca.

Ale w sukurs przyszedł minister Gosiewski i stacja Włoszczowa Północ, wyśmiewana w Polsce, ale też dzięki temu mocno wypromowana. Cały kraj wiedział, że nowy peron to zasługa posła Gosiewskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Jak więc kandydat tej partii miał przegrać? I nie przegrał. Jakież było zdziwienie pozostałych chętnych do fotela burmistrza, gdy mało komu znany "młody fachowiec na stare układy" - Bartłomiej Dorywalski przeszedł do drugiej tury i to z najlepszym wynikiem.

- Druga tura to już była praca ponad siły. Spotkanie za spotkaniem, rozmowy z ludźmi. Nie dosypiałem, nie dojadałem. Ale w noc poprzedzającą wybory o dziwo mogłem zasnąć. Stres przyszedł dopiero w wyborczą niedzielę. "Zastanawiałem się, co będzie jak odpadnę". Byłem więc bardzo szczęśliwy, gdy okazało się, że wygrałem i to jeszcze tak miażdżącą przewagą głosów - wspomina Bartłomiej Dorywalski.

Dobra partia...

- Najgorsze było to, że po zwycięskiej kampanii marzyłem tylko o jednym. Aby ją odespać. A tymczasem przede mną była jeszcze cięższa praca. Rozmowy z radnymi, mnóstwo spraw administracyjnych - wspomina pierwsze dni po wyborach młody burmistrz. To zwycięstwo zmieniło w jego życiu wiele rzeczy.

- Chociażby tak błahą z pozoru rzecz jak strój. Gdy pracowałem w kancelarii i zarabiałem tysiąc złotych "na rękę", często chodziłem w dżinsach i marynarce. Teraz musiałem wbić się w garnitury. Pojechałem więc parę dni temu z rodziną do Kielc na zakupy i to w czwarte urodziny Galerii Echo. Liczyłem, że jak kupię kilka garniturów, to wygram nagrodę, bo za największe zakupy dawali prezent. Niestety najwyraźniej ktoś wydał więcej pieniędzy ode mnie - ubolewa pan burmistrz, ale w nowych garniturach, koszulach i krawatach już chodzi.

Musi dobrze wyglądać, bo jest bacznie obserwowany przez swoich wyborców. Wystarczy tylko, żeby wyszedł z nami podczas rozmowy na rynek, a już witały go przyjazne uśmiechy i pozdrowienia. Jest nadzwyczaj rozpoznawalny. Zwłaszcza wśród ludzi młodych, dla których najwyraźniej stał się idolem, a dla kobiet nawet obiektem westchnień. Wszak nowy burmistrz to w końcu bardzo dobra partia. Młody, przystojny, na stanowisku i dobrze zarabiający...

- Jestem kawalerem, ale... zajętym przez pewną młodą damę - niechętnie zdradza sekrety życia prywatnego Bartłomiej Dorywalski. Chce, by jego dom pozostał nadal jego prywatną twierdzą. Będzie to trudne, biorąc pod uwagę jego niezwykłą popularność we Włoszczowie.

- Generalnie czuję się wspaniale. Mnóstwo przyjaznych gestów i ludzkiej serdeczności. Największe zaskoczenie wywołałem chyba u moich kolegów ze studiów. Dostałem od nich mnóstwo sms-ów, listów, telefonów z gratulacjami, e-maili. To było naprawdę bardzo sympatyczne.

Chciałbym się wreszcie... wyspać

Na razie nowy burmistrz podoba się wszystkim. Na pierwszym spotkaniu z nowymi radnymi poprosił ich o to, żeby nie dzielili się na koalicję i opozycję, tylko działali razem. Wszyscy zadeklarowali chęć współpracy.

- Zapoznałem się także z pracownikami urzędu i jestem daleki od wprowadzania złej atmosfery w pracy. Podziękowałem za współpracę jedynie dotychczasowemu wiceburmistrzowi. To chyba zrozumiałe, że pragnę mieć zaufanego zastępcę. Jeżeli chodzi o zmiany, to chcę je przeprowadzić zarówno w podejściu do interesantów, jak i w harmonogramie inwestycji.

- Po pierwsze chciałbym, aby pracownicy urzędu byli dla ludzi, a nie ludzie dla nich. Po drugie marzy mi się pływalnia dla całego powiatu, ale uważam, że niestety są inne pilniejsze potrzeby - uważa. Te potrzeby można brutalnie odczuć na... własnym siedzeniu, gdy razem z burmistrzem wybieramy się na objazd po Włoszczowie.

- No widzicie? Tu w rynku nie ma nawet gdzie zaparkować. Jest parę miejsc i to wszystko. Wiele ulic pełnych dziur albo zbudowanych z płyt, na których można sobie połamać zawieszenie. Tak nie może być. Moim priorytetem są drogi, kanalizacja i bieżąca woda. To podstawowe potrzeby dla mieszkańców. Mówiłem to zresztą uczciwie w kampanii wyborczej i mieszkańcy miasta najwyraźniej mieli to samo zdanie - wyjaśnia nowy burmistrz.

Na razie jednak marzy o czymś zupełnie trywialnym. - Tak prywatnie to chciałbym się wreszcie... wyspać. Potem posurfować w Internecie, poczytać książki, wyjść do jakiejś restauracji. Szczytem marzeń byłaby wizyta na Słowacji w ciepłych źródłach. Mam tam takie jedno ulubione miejsce. Ciepła woda, masaże, totalny relaks. Ale to jeszcze nie teraz. Muszę najpierw to wszystko poukładać w urzędzie - zapowiada z lekką tęsknotą w głosie najmłodszy polski burmistrz.

A teraz szuka czasu, aby wreszcie pójść na stację Włoszczowa Północ i... wsiąść do pociągu Intercity, bo choć jest burmistrzem miasta z najbardziej znanym przystankiem kolejowym w Polsce, to jeszcze z niego nie skorzystał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie