Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały czas się boimy! Doktor Tomasz Skorzyński opowiada o pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiają zakażeni koronawirusem [ZDJĘCIA]

Sławomir Sijer
Sławomir Sijer
Doktor Tomasz Skorzyński, lekarz medycyny, specjalista chirurgii urazowo-ortopedycznej, na co dzień jest kierownikiem oddziału urazowo-ortopedycznego szpitala powiatowego w Starachowicach. 16 marca, z dnia na dzień, został kierownikiem jednego z oddziałów szpitala jednoimiennego. Szpital w Starachowicach jest w województwie tym, do którego trafiają pacjenci z koronawirusem.

Szybko przystosowaliście się do nowych warunków pracy, nowych chorób, sposobów leczenia?

Wiadomość o przekształceniu naszego szpitala w placówkę jednoimienną spadła na nas zupełnie niespodziewanie. Nagle musieliśmy wziąć na swoje barki nowe obowiązki a przede wszystkim przystosować szpital tak, abyśmy mogli w nim bezpiecznie pracować i zapewnić bezpieczeństwo pacjentom. W szpitalu jesteśmy zabezpieczeni na wszystkie sposoby i choć ta sytuacja była dla nas absolutną nowością, zdążyliśmy już wypracować metody leczenia , jakie obowiązują na oddziale zakaźnym.

Na czym polegało przystosowanie wielooddziałowego szpitala na szpital zakaźny?

Najpierw były długie i dokładne przemyślenia, jak to wszystko urządzić. Na szczęście pomógł nam układ architektoniczny szpitala. Mamy długi korytarz w kształcie litery T, który można było bezpiecznie podzielić na strefę "czystą" i "brudną", czyli taką, gdzie są pacjenci zarażeni koronawirusem. Konieczne były też prace budowlane, aby wybudować śluzę bezpieczeństwa, czyli miejsce, w których wychodząc ze strefy "brudnej" można się przebrać w całkowicie nowe ubranie. Nowe szlaki komunikacyjne w szpitalu są tak wytyczone, że nie ma żadnej możliwości aby stykały się strefa "czysta" z "brudną". Inaczej wirus rozprzestrzeniałby się błyskawicznie. Jeszcze raz podkreślę, że te wszystkie bezpieczne rozwiązania, to zasługa całego personelu, bo wszyscy bardzo poważnie potraktowali ten temat. Spotykaliśmy się w tym celu wielokrotnie. Efekt jest taki, że do Starachowic przyjeżdżają dyrektorzy szpitali z innych miast aby podpatrzeć nasze rozwiązania.

Na czym polega i ile trwa leczenie koronawirusa?

Zacznę od tego, że my nie leczymy koronawirusa. Trafiają do nas pacjenci multidyscyplinarni, czyli z zaburzeniami krążenia, kłopotami z ciśnieniem i tym schorzeniom poświęcamy najwięcej energii. Koronawirusa leczymy... przy okazji. Przede wszystkim nie ma leku dedykowanego tej chorobie. Zakażonym podaje się lek o nazwie arechin, leki przeciwgorączkowe i nawadniające organizm. Gdy u pacjenta pojawiają się zaburzenia wentylacji trafia on na oddział intensywnej terapii i tam, pod respiratorem, pozostaje pod opieką lekarzy. Gdy zaczęli do nas przyjeżdżać pierwsi pacjenci umieszczaliśmy ich na 7 piętrze. Gdy się zapełniło, to na 6. Ja pracuję na 5, gdzie trafiają pacjenci z podejrzeniem zarażenia. Robi się im wymazy a gdy wynik jest ujemny, to po 7 dniach powtarzamy test. Jeśli wynik ponownie jest ujemny, odsyłamy pacjenta na oddział, z którego do nas przybył. Leczenie trwa aż do całkowitego wygaszenia objawów choroby, czyli gorączki czy zaburzeń oddechowych. Wtedy pacjent wysyłany jest jeszcze na 2 tygodnie do izolatorium w Hotelu Senator w Starachowicach.

Czy szpital w Starachowicach jest dobrze wyposażony w leki, środki ochrony osobistej?

Tak, i tu należą się podziękowania dla dyrektora Grzegorza Kalety i dyrektora do spraw medycznych Dariusza Kopani za starania o to, żeby nam niczego nie zabrakło. Mamy kombinezony, maski, przyłbice, gogle, ochraniacze na buty, rękawiczki a przecież codziennie zużywane są nieprawdopodobne ilości tego sprzętu. Każde wejście do sali z chorymi oznacza przebranie się a poza przyłbicami i goglami wszystko to rzeczy jednorazowe. Kolejny raz podkreślę ogromną pracę całego personelu i dyrekcji. Ludzie potrafią pracować 20 godzin na dobę, w sobotę i w niedzielę. Najpierw był ogromny wysiłek w przygotowanie szpitala a teraz w zapewnienie ciągłości pracy.

Czy podczas tej pracy towarzyszy wam obawa o swoje zdrowie?
To nie jest obawa. My po prostu cały czas się boimy! Przecież mamy rodziny, dzieci. Moja żona też jest lekarką, pracuje na oddziale intensywnej terapii. To, że mieszkamy w domku jest dla nas niewyobrażalnym dotąd komfortem. Po przyjściu z pracy rozbieramy się w garażu a ubrania od razu lądują w pralni. Zakładamy czyste i dopiero wchodzimy do domu gdzie pierwsze kroki kierujemy pod prysznic. Każde z nas robi więcej niż wszystko aby nie przywlec tej zarazy do domu. W Starachowicach, w Senatorze, funkcjonuje Hotelik dla Medyków, do którego idą ci, którzy po prostu boją się wrócić po dyżurze do domu. I chętnych nie brakuje.

Co Pan myśli o rozlewającej się w społeczeństwie fali nieufności, nawet nienawiści, wobec lekarzy i pielęgniarek? Coraz częstsze są przykłady, że medyków nie wpuszcza się do autobusu, do sklepu, pod ich adresem padają propozycje wyprowadzenia się. Czy to tylko strach przed zarażeniem się?

Odczuwam to na własnej skórze. Starachowice, to małe miasto, ludzie mnie rozpoznają i czuję jak jestem teraz traktowany w sklepie, czy innych miejscach. Ogólnie w społeczeństwie zapanowała histeria na tym punkcie i dodam, że słuszna. Ludzie się po prostu boją i ja ich rozumiem. Sam nie wiem jak zachowałbym się stojąc "po drugiej stronie". Medycy są teraz "na wojnie" i muszą stawić czoła temu co się dzieje, pamiętając o pracy i powołaniu.

Czy od 16 marca zetknął się Pan ze śmiercią w szpitalu?
Jako ortopeda raczej nie jestem przyzwyczajony do śmierci moich pacjentów, ale ostatnio miałem z nią do czynienia kilkakrotnie. Ostatnio wczoraj (we środę 22 kwietnia), kiedy przywieziono do nas pacjenta w takim stanie, że 30 minut potem już nie żył. I nic nie mogliśmy zrobić, żeby go uratować.

Czy - na koniec - da się mimo wszystko powiedzieć coś optymistycznego?

Tak, a mam tu na myśli wszystkich darczyńców, którzy pomagają szpitalowi i nam, personelowi. Te wszystkie dary większe i mniejsze, napoje czy posiłki jakie dostajemy, to gesty bardzo miłe i podnoszące na duchu. Nie mówię tylko o pomocy dla szpitala, ale też o wszystkim co się dzieje wokół. Chciałbym aby nasze społeczeństwo również w czasie po zarazie potrafiło się tak poświęcać i jednoczyć gdy ktoś będzie potrzebował pomocy.

Zobacz także:Koronawirus w Świętokrzyskiem? [RAPORT NA BIEŻĄCO]

Polecamy: Epidemia koronawirusa - raport minuta po minucie najnowszych informacji dotyczących wirusa w Polsce i na świecie

Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie

Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie