Chmury dymu i pełno petów w szkolnych toaletach i szatniach

Niepalącym uczniom to przeszkadza, bo nie chcą być zatruwani. Dla palaczy niestraszne są programy profilaktyczne i kary dyscyplinarne.

Problem palenia w szkole podniósł w e-mailu nasz czytelnik, uczeń IV Liceum Ogólnokształcącego imienia Hanki Sawickiej w Kielcach. Choć sprawa dotyczy tej konkretnej placówki, zjawisko ma miejsce w większości gimnazjów, zawodówek, techników i liceów w mieście.

BIERNI WOBEC PALENIA

- W toaletach szkolnych na przerwie część uczniów pali papierosy, a co za tym idzie niepalący uczniowie chcący skorzystać z ubikacji nie mogą tego zrobić bez narażenia się na wdychanie dymu. Dyrekcja i nauczyciele wiedzą o tym zjawisku, jednak nie podejmują żadnych stosownych działań, dając w ten sposób ciche przyzwolenie.

Co mówią przepisy?

Ustawa z dnia 9 listopada 1995 roku o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.
Art. 5. 1. Zabrania się palenia wyrobów tytoniowych poza wyraźnie wyodrębnionymi miejscami:
1) w zakładach opieki zdrowotnej, z zastrzeżeniem ust. 2,
2) w szkołach i placówkach oświatowo-wychowawczych,
3) w pomieszczeniach zamkniętych zakładów pracy oraz innych obiektów użyteczności publicznej.
Art. 13.1. Kto:
1) sprzedaje wyroby tytoniowe wbrew zakazom określonym w art. 6,
2) pali wyroby tytoniowe w miejscach objętych zakazami określonymi w art. 5, podlega karze grzywny.

Sprawa palenia była wielokrotnie poruszana przez uczniów, lecz ze strony pedagogów nie ma żadnej reakcji. Uważam tę bierną postawę dyrekcji szkoły za niedopuszczalną, gdyż jak wiadomo, palenie jest szkodliwe dla zdrowia i życia - w tym przypadku uczniów - napisał uczeń prosząc o anonimowość.

ROZMAWIAJĄ I KARZĄ

- Palenie papierosów to problem społeczny i dotyczy nie tylko naszej szkoły - mówi Edyta Lato, dyrektor "Sawickiej". - Nieprawdą jest, że nie reagujemy na tego typu zachowania. Walczymy z tym z całych sił. Organizujemy programy profilaktyczne, rozmawiamy z uczniami, upominamy, mamy także możliwość karania naganą dyrektora szkoły. Skutki są lepsze, kiedy dochodzą do tego rozmowy z rodzicami. Przy dobrej współpracy udaje się problem rozwiązać, bo na to, jak się zachowuje uczeń, duży wpływ ma też dom - zauważa Edyta Lato.

W innych szkołach zmagania z palaczami wyglądają tak samo. - Robimy na lekcjach wychowawczych pogadanki, w szkole są plakaty, które promują zdrowy tryb życia. Obniżamy też oceny ze sprawowania, wzywamy rodziców i nakładamy kary typu porządkowego - mówi Marian Tuz, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 15 w Kielcach. - To skutkuje na jakiś czas. W niektórych przypadkach te środki wystarczają - dodaje.

EGZEKWOWAĆ PRAWO

Na większości nie robią jednak wrażenia. Jak zatem skutecznie "wykurzyć" amatorów puszczania dymka ze szkół? - Najgorzej udawać, że problemu nie ma i pozwalać na palenie w ubikacjach. Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu mówi, że osoba paląca w miejscach publicznych podlega karze grzywny, ale nie wyobrażam sobie, żeby dyrektor wzywał do szkoły policję, a ta kierowała wniosek do sądu - mówi Mariusz Goraj, przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Zdrowia Rady Miejskiej w Kielcach. - Dyrektor musi przyjąć standardy działania. Jeśli ktoś łamie regulamin, powinien być ukarany i należy to egzekwować z całą mocą - twierdzi.