- To prawda. Przed laty oprowadzałem po Ponidziu, przez Czarkowy, Stradów grupę gimnazjalistów z Sobkowa. Zaproszenie było więc jakby kontynuacją naszych kontaktów z tą szkołą - uśmiecha się Krzysztof Nurkowski. - Poza tym z dyrektorem z Sobkowa, Stanisławem Osowskim, znamy się i szanujemy od paru dekad. Razem także gościliśmy w Berlinie, w 2015 roku, na dużej konferencji w Wannesee - dodaje.
Wątek berliński siłą rzeczy musiał się pojawić podczas spotkania naszego pedagoga z nastolatkami w Sobkowie. Ale nie tylko. Krzysztof Nurkowski mówił również o pracy dydaktycznej, działalności pisarskiej. Prezentację swojej twórczości okrasił anegdotami, opowiadał też o podróżach po świecie.
Wracając wspomnieniami do czasów studenckich, nie mógł nie wspomnieć o punkowych muzycznych korzeniach. W epoce buntu i kontestacji grał w Krakowie w kultowej formacji Martwy Fiolet. Potem, gdy przyszło uspokojenie, ciągotki literackie uwiecznił w „Limerykach toskańskich”. Były też - jak to nazywa - „drobiazgi podróżne” oraz duża i ważna książka „Był dwór”. To rzecz o rodzinie Bukowskich, która przez stulecia mieszkała w Cieszkowach. Przypomniał „Moje Ponidzie”, książkę-legendę Zdzisława Antolskiego, do wydania której przyczynił się w pierwszej połowie lat 90. jako... wiceburmistrz Kazimierzy Wielkiej. Dodajmy, nominowaną potem do nagrody imienia Macieja Rataja.
Podczas spotkania, które odbyło się w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, Krzysztof Nurkowski - ma to już we krwi - promował Cieszkowy, dziedzictwo kulturowe ziemi czarnocińskiej, region Ponidzia. Prezentując przy okazji najnowszy numer warszawskiego kwartalnika historycznego „Karta”, w którym znalazł się jego tekst o Mieczysławie Pragnącym, ostatnim po wojnie wójcie Czarnocina.
Nie było to jednak spotkanie z serii „Gadająca głowa”. Pedagog z Cieszków dopuścił też do głosu gimnazjalistów, którzy mogli zadawać pytania; ile dusza zapragnie. Jedno z nich miało formę życzenia: „Proszę coś... zaśpiewać”.
- Nie, nie śpiewałem - śmieje się Krzysztof Nurkowski - za to wyrecytowałem mój ulubiony wiersz-piosenkę legendarnej grupy Dezerter „Musisz być kimś... musisz być kimś”. Uważam ją za wielkie życiowe credo, genialne przesłanie dla młodych ludzi. Zawsze i wszędzie. A zaczyna się od słów: „Musisz się uczyć i chodzić do szkoły, musisz umieć czytać i być zawsze wesoły”... W ogóle, był to dzień bardzo wesoły, udany i kreatywny - podsumowuje wizytę w Sobkowie.
Podobnego zdania byli gimnazjaliści. Pożegnali pedagoga z Cieszków burzą braw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?