MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co robiły dziewczyny?

Katarzyna PACANOWSKA

Kiedy szesnaście najpiękniejszych dziewczyn pojawiło się znienacka na deptaku przy ulicy Sienkiewicza w Kielcach w słoneczne popołudnie, ubrane w kuse spódniczki i krzykliwie kolorowe kozaczki za kolana - ludzie oniemieli. - Czy to jest jakaś wyprzedaż? Pokaz mody? - pytali zdezorientowani. - Jeden z rowerzystów tak się na nas zapatrzył, że prawie by wjechał w lampę. Nic dziwnego, byłyśmy takie odstrzelone, że niejednemu facetowi zakręciło się w głowie - śmieje się Monika Mastalerz, jeden z kandydatek na miss.

Co porabiały nasze "misski" na kilka dni przed finałem? Jak przygotowują się do decydującego starcia? Czy już teraz ostro rywalizują z sobą? Jak dbają o linię, i czy w ogóle dbają? Jak radzą sobie z wielogodzinnymi żmudnymi próbami, pracą i maturą? Podpatrywaliśmy nasze kandydatki na Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej przez kilka dni przed ich występem w Kieleckim Centrum Kultury. Humory im dopisują w najlepsze, mimo że kilka z nich zdaje starą maturę i we wtorek w galowych strojach ze skromnymi minami zasiądą do egzaminu dojrzałości z języka polskiego. - Żeby tylko wytrzymać w tych niewygodnych szpilkach. Najwyżej zacisnę zęby, będę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku - mówi Agnieszka Cholewińska-Goleń z Kielc. I nie jest w tym odosobniona.

James Bond miałby nie lada problem

Środowe popołudnie. Dwa dni przed finałem. Duża Scena w Kieleckim Centrum Kultury. Dziewczyny przechadzają się kocimi krokami i ćwiczą kolejny układ choreograficzny. Tym razem udają, że są dziewczynami Bonda. W sobotni wieczór zrzucą czarne płaszcze, kapelusze i rękawiczki, i wystawią swoje młode ciała odziane w skąpe kostiumy kąpielowe. Jednak o dziwo, nie to, jest dla nich najgorszym stresem. Najbardziej obawiają się wejścia na scenę, w trakcie którego będą musiały się krótko zaprezentować.

- Nazywam się Justyna Sylwar, jestem z Kielc. Dzisiaj mam numer 16, czyli ostatni. Ale nie łudźcie się dziewczyny. To ja jestem dziewczyną Bonda! - dowcipnie przedstawia się Justyna. - Najgorsza dla mnie jest prezentacja, bo wiem, że muszę coś powiedzieć do mikrofonu. Jak się pomylę, to usłyszy to kilkaset osób na widowni - komentuje Justyna po zejściu ze sceny. - Czarna magia z tym przedstawianiem się. Boję się, że jak się zdenerwuję, to zacznę tak szybko mówić, że wyjdzie z tego jedno wielkie trajkotanie. Niech już ten finał będzie z głowy - wzdycha Monika Mastalerz z Kielc. - Ja się stresuję, żeby przede wszystkim dobrze wypaść przed znajomymi, i żeby nie musieli się mnie wstydzić - twierdzi Kasia Pilecka, startująca na wyborach z numerem 2. Która z finałowej "szesnastki" zostanie dziewczyną Bonda? Gdyby nasz filmowy bohater miał sam wybierać, zapewne zabrałby na swoje niebezpieczne wyprawy wszystkie dziewczyny. Ale jury może przyznać sobotniego wieczoru tylko 11 tytułów, w tym jeden tytuł Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej i trzy tytuły wicemiss. Te dziewczyny będą miały szansę przejść do dalszych etapów Miss Polonia.

To był szok!

To, że dziewczyny startujące w konkursie piękności są ładne, wiedzą wszyscy. Nawet kielczanie mieli szansę się o tym przekonać, gdy 2 maja wybrali się na spacer po deptaku i z ogromnym zdziwieniem obserwowali paradę szesnastu kuso i krzykliwie ubranych dziewcząt, które właśnie wyszły z przymiarek w sklepie. - Chciałyśmy w tych strojach przećwiczyć jeden z układów choreograficznych. Sklep był na to za mały, dlatego wyszłyśmy na deptak. I od razu zrobiło się zbiegowisko - opowiada Aneta Czaban, która przygotowuje dziewczyny do wyborów. - Ludzie się na nas patrzyli i pytali, czy to jakaś wyprzedaż? Wszystkie byłyśmy ubrane w mini i kolorowe kozaczki za kolana. To musiało wywołać taki efekt - komentuje ze śmiechem Agnieszka Cholewińska-Goleń. - Jeden z rowerzystów tak oniemiał na nasz widok, że o mało nie wjechał w latarnię - śmieją się na samo wspomnienie tamtej chwili Ewa Działowska i Kasia Pilecka. - Ja tam się im wcale nie dziwię. Stałyśmy takie odstrzelone na tym słońcu, że trudno było nas nie zauważyć- dodaje Monika Mastalerz.

Mało kto jednak podejrzewa kandydatki na miss, że potrafią bardzo dużo zjeść, a te najszczuplejsze jedzą najwięcej i ciągle im mało. - Już zapowiedziały, że w sobotę jeden obiad to będzie dla nich za mało. I dopytywały się, czy mogą przynieść kanapki. Po każdej próbie zbiera się sterta opakować po batonikach, chipsach i kanapkach. Bez przerwy coś muszą konsumować - nie może wyjść ze zdziwienia Aneta Czaban. Jakby tego było mało, Justyna, która obchodziła kilka dni temu urodziny, przyniosła na próbę tort i szampana. - To nie obżarstwo. Próby trwają po trzy godziny, a my musimy jakoś uzupełniać energię - broni dziewczyn Ewa Działowska, jedna z kandydatek na miss.

Luz blues

Większość startujących w wyborach zdaje w tym roku matury. Jedne są już po egzaminach ustnych, inne, te które zdają starą maturę dwa dni po finale zasiądą do egzaminu dojrzałości z języka polskiego. - We wtorek zdaję polski, a w środę matematykę. Oczywiście, że uczę się do matury. Ale to nie przeszkadza mi zupełnie przygotowywać się do wyborów i czatować w sieci - śmieje się Justyna Sylwar. - Owszem, mama ciągle na mnie krzyczy i goni do książek, żebym się więcej uczyła. Ale na pewno wszystko będzie dobrze. Humor mi dopisuje jak zawsze - twierdzi Sylwia.

- A co tam? Ja mam maturę w czwartek, na dwa dni przed finałem - mówiła jeszcze w środę wyluzowana zupełnie Agnieszka Cholewińska-Goleń. - Właśnie chodzę z siostrą po sklepach i oglądam ciuchy. Nawet, jeśli ich nie kupię, to zawsze miło pomarzyć, że chciałoby się je mieć. Do matury uczyłam się wcześniej, teraz muszę się zrelaksować - stwierdziła Agnieszka na dzień przed egzaminem pisemnym z języka polskiego. Agnieszka rozśmiesza na próbach wszystkie dziewczyny i sama lubi śmiać się z innych. - Komicznie wygląda jak kilka "missek" wypycha samochód z parkingu, bo którejś z dziewczyn nie chciał odpalić - nie ukrywa kandydatka na miss.

Dziewczyny najwyraźniej bardziej stresują się jutrzejszym występem przed jury i swoimi rodzinami niż przed maturą. - Jestem bardzo zdenerwowana. Nigdy nie miałam do czynienia ze sceną i z taką widownią - twierdzi Kasia Pilecka. Wszystkie obawiają się ruchomego koła na scenie. - Nasze suknie mają długie treny. Nawet nie chcę myśleć o tym, co by było, gdyby mi wkręciło sukienkę - obawia się Ewa Działowska z Bilczy, która na próby chodziła przeziębiona i ledwo żywa. - Nie mogłam opuścić żadnych zajęć, bo tak jest skonstruowany regulamin. Po prostu trzeba było się uśmiechać, pomimo bólu. Teraz mam rany na nogach od nowych butów. Mam nadzieję, że do soboty jakoś wytrzymam - dodaje. - Niech już ten finał minie i tak najfajniejszy i najważniejszy jest bankiet po całej imprezie - komentuje ze śmiechem Monika Mastalerz.

Jak to będzie wyglądać?

Sobotni finał zacznie się o godzinie 18. Szczegółowy program oraz artystów, którzy wystąpią w koncercie galowym prezentujemy na stronach "Weekendu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie