Europoseł Czesław Siekierski rozdał na sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu 3,5 tony truskawek. Inny z deputowanych, Jacek Włosowicz zaprosił już do Brukseli prawie 500 osób.
Strasburg, sesja plenarna, na której Polska obejmuje prezydencję. Czesław Siekierski pracuje w swoim biurze na 9 piętrze dosłownie na dwie ręce. Jedną podpisuje dokumenty, drugą trzyma telefon. Rozmawiając wpatruje się też w monitor, na którym transmitowany jest przebieg debaty. Głosowania mają się rozpocząć za kilkanaście minut, ale poseł zachowuje kamienny spokój. Wśród polskich europarlamentarzystów Czesław Siekierski z Polskiego Stronnictwa Ludowego jest starym wygą - mandat sprawuje drugą kadencję. Specjalizuje się w tym, co mu najbliższe - w sprawach rolnictwa. Objęcie przez Polskę prezydencji traktuje jako możliwość pokazania, że potrafimy być sprawnymi organizatorami, a z drugiej strony - promowania Polski i jej osiągnięć.
- Od czasu wejścia do Unii nasza pozycja zdecydowanie wzrosła, ale na pewno nie jesteśmy pępkiem świata czy Europy - uważa - To dobry moment, by objąć prezydencję. Zajmując się takimi sprawami jak chociażby północna Afryka Polska będzie z pewnością bardziej wiarygodna niż kraje, które prowadzą tam własne interesy.
Ale poseł nie szczędzi także krytycznych uwag wobec Unii. - Są w niej równi i równiejsi. 40 milionów ludzi w krajach Unii żyje w ubóstwie, a kolejne 40 - na granicy ubóstwa. Jak to się ma do prawa człowieka do wolności - pyta.
TRUSKAWKI
Na sesję do Strasburga Czesław Siekierski przyjechał samochodem, mieszka w hotelu, ale tak naprawdę tylko tam nocuje. Większą część czasu spędza w Parlamencie, niekiedy zajmuje mu to kilkanaście godzin. To standard, ale akurat ta sesja, jak i dla wielu innych Polaków jest dla niego wyjątkowa. Z inicjatywy posła do parlamentu trafił transport 3,5 tony polskich truskawek. Zostały ona zapakowane w półkilogramowe opakowania, wręczano je na specjalnych stoiskach, część przekazano osobiście najważniejszym unijnym osobom.
Inną inicjatywą Czesława Siekierskiego było zaproszenie do Brukseli duszpasterzy rolnictwa. W stolicy Belgii gościli też dzięki niemu zwycięzcy plebiscytu "Echa Dnia" na najpopularniejsze klasy maturalne w województwie świętokrzyskim. Poseł miał zabrać jedną klasę ale szkoda mu się zrobiło innej - z liceum imienia Reja w Jędrzejowie, która wyjazd przegrała o włos. Zaprosił więc do Brukseli także wielkich przegranych, którzy stali się wygranymi.
UNIA TO NIE DOBRY WUJEK
O to, by jak najwięcej osób mogło zobaczyć pracę w Parlamencie Europejskim dba też inny świętokrzyski eurodeputowany, Jacek Włosowicz. Z jego zaproszeń skorzystało już ponad 500 osób. Głównie szkolna młodzież w tym druga klasa maturalna plebiscytu "Echa Dnia", ale nie tylko:
- Moimi gośćmi byli na przykład rolnicy z Opatowa, Sandomierza i Kazimierzy, którzy dzięki temu mogli odnowić dawne kontakty z giełdą rolną pod Brukselą - twierdzi poseł.
Śmieje się, że po części stał się już przewodnikiem po unijnych obiektach, ale nie narzeka - bardzo lubi takie spotkania i rozmowy. Nigdy nie unika też odpowiedzi nawet na najtrudniejsze pytania.
- Nasze pięć minut, jakie mieliśmy po wstąpieniu do Unii już mija - podkreśla - Unia to nie jest dobry wujek. Trzeba o swoje kulturalnie, ale stanowczo walczyć.
Polska prezydencja w Unii dla Jacka Włosowicza jest przede wszystkim sprawą i zadaniem polskiego rządu. Posłowie mogą co najwyżej w tych zadaniach wspierać rządzących.
Za Jackiem Włosowiczem w tym dniu już pierwsze głosowania, przed nim jeszcze kilka spotkań i posiedzeń. I tak ma być podczas wszystkich dni sesji w Strasburgu. Potem jeszcze wyjazd do Brukseli i dopiero później wymarzone wakacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?