Kamienna Brody - Neptun Końskie 1:1 (0:1)
0:1 Jakub Kotarzewski (18), 1:1 Władysław Kudriawcew (72)-karny
Kamienna: Bidziński - Małaczek, Świątek, Kudriawcew, Jagieła, Zalewski (67. Tymoszuk), Dziewięcki (83. Niedbała), Sado, Mikołajek, Jakubowsk (90+3. Nowak), Rzepa.
Trener: Krzysztof Trela.
Przed rozpoczęciem sobotniego meczu z Neptunem Końskie, gospodarze jeden punkt z pewnością wzięliby w ciemno. Po ostatnim gwizdku arbitra pozostał niedosyt. Kamienna Brody, biorąc pod uwagę liczbę stworzonych sytuacji, była bliższa wygranej.
– Jedno "oczko" szanujemy – powiedział trener popularnych biało-niebieskich Krzysztof Trela.
Ekipa z Końskich, która była faworytem potyczki otworzyła wynik w 18. minucie. Jakub Kotarzewski płaskim strzałem zaskoczył dobrze dysponowanego tego dnia Damiana Bidzińskiego. Kamienna takim obrotem sprawy nie podłamała się, robiąc wszystko by doprowadzić do wyrównania. Najlepszej okazji, w pierwszej połowie nie wykorzystał Dawid Zalewski, któremu drogę do bramki otworzyło przeszywające dwie linie, podanie od Kamila Jakubowskiego. Filigranowy pomocnik, w kolejnym spotkaniu był jedną z najjaśniejszych postaci swojego teamu.
- Po ostatnim gwizdku arbitra i zaraz po wejściu do szatni powiedziałem drużynie, że remis wzięlibyśmy w ciemno. Pozostał jednak spory niedosyt, bowiem stworzyliśmy 4-5 klarownych sytuacji do tego, by wpisać się na listę strzelców. Tej sztuki udało się dokonać tylko raz. Piłka po naszych uderzeniach, dwukrotnie trafiła w poprzeczkę – mówił trener Krzysztof Trela, który po kilku tygodniach przerwy, w środku pola, końcu mógł postawić na Radosława Mikołajka.
– Dla kibiców z pewnością było to ciekawe spotkanie. Neptun nie przyjechał do Brodów tylko po to by się bronić. Powoli wychodzimy z dołka w jakim się znaleźliśmy. Pod względem motorycznym wyglądaliśmy dobrze. Idziemy w górę. Widać było chęć zwycięstwa i woli walki. Wierzę w to, że w najbliższych dniach popracujemy przede wszystkim nad skutecznością, tak aby w następnych meczach prezentować się jeszcze lepiej – dodał.
Kluczowe dla losów sobotniej potyczki, było opanowanie środkowej strefy boiska.
– Wspomniany Radek Mikołajek, w trakcie treningów prezentował się bardzo dobrze. Powoli dochodzi do siebie, po kontuzji. Chciał być wszędzie. Ma posłuch w zespole. Paweł Sado i Szczepan Dziewięcki mieli więcej zadań defensywnych, z których moim zdaniem wywiązali się dobrze. Na pewno w naszych poczynaniach było sporo nerwowości, ale było to spowodowane tym, że każda z drużyn chciała sięgnąć po pełną pulę. Boisko zweryfikowało założenia – podkreślił szkoleniowiec Kamiennej, który przed meczem z Nidą Pińczów (7 października, godz. 15) jest optymistą.
Gospodarzom remis uratował Ukrainiec Władysław Kudriawcew, który zdobył gola po uderzeniu z rzutu karnego. - Praca jaką wykonujemy przynosi dobre efekty. W Pińczowie stać nas na zwycięstwo. W meczu z Neptunem mogliśmy pokusić się o 3 punkty. Stało się inaczej, ale jedziemy dalej – powiedział trener Trela, który chwalił wspomnianego Jakubowskiego. – To zawodnik, od którego wiele zależy w naszej ekipie. Kreuje akcje ofensywne. Widać to w każdym spotkaniu. Pomogły nam skuteczne interwencje Damiana Bidzińskiego. Był pewnym punktem w drużynie. Zawodnicy wiedzą, że jest naszą ostoją między słupkami. Z wielu sytuacji wyszedł obronną ręką – dodał nasz rozmówca.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TEŻ: Sportowy flesz filmowy. Którzy sportowcy mają najwięcej dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?