Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian i Igor walczą o zdrowie - pomóżmy im kupując pisankę podczas Malowanej Niedzieli w Galerii Echo

Iwona ROJEK [email protected], Małgorzata PŁAZA [email protected]
Rodzice cały czas walczą o zdrowie Damianka, wierzą, że  dzięki pomocy ludzi dobrej woli wszystko dobrze się zakończy.
Rodzice cały czas walczą o zdrowie Damianka, wierzą, że dzięki pomocy ludzi dobrej woli wszystko dobrze się zakończy. Michał Kolera
W niedzielę w Galerii Echo podczas charytatywnej Malowanej Niedzieli znane osoby pomalują pisanki dla 1,5 rocznego kielczanina Damiana Oworuszko i 10 - letniego Igora Tokarskiego

Kup pisankę - pomóż chłopcom

Igorek Tokarski z Winiar walczy o powrót do zdrowia po wypadku.
Igorek Tokarski z Winiar walczy o powrót do zdrowia po wypadku.

Igorek Tokarski z Winiar walczy o powrót do zdrowia po wypadku.

Kup pisankę - pomóż chłopcom

Specjalnie dla chorych chłopców - Igora Tokarskiego i Damiana Owruszki już w niedzielę, 24 marca zostanie wzorem ubiegłych lat zorganizowana "Malowana niedziela" - akcja malowania pisanek przez osoby znane w regionie. W godzinach 12-16 w kieleckiej Galerii Echo, na czerwonej scenie na poziomie -1 wspaniali sportowcy, artyści, politycy, przedsiębiorcy, szefowie ważnych instytucji będą ozdabiać wielkanocne jajka, które następnie będą licytowane, a dochód z ich sprzedaży trafi do rodzin chorych chłopców. Tego dnia do kieleckiej galerii przyjść może każdy, kto chce pomóc. Przy scenie staną stoliki dla najmłodszych, którzy także chcieliby spróbować swoich sił w robieniu pisanek, będzie wesoło i kolorowo. Akcję organizuje "Echo Dnia", Galeria Echo, Radio Fama i Radio Planeta.

Specjalnie dla chorych chłopców - Igora Tokarskiego i Damiana Owruszki już w najbliższą niedzielę, 24 marca zostanie wzorem ubiegłych lat zorganizowana w Galerii Echo "Malowana niedziela" - akcja malowania pisanek przez osoby znane w regionie.

DAMIANEK WYGRAŁ WALKĘ O ŻYCIE

- Bardzo się cieszę z tego, że znakomite osobistości będą malowały pisanki, a dochód z ich sprzedaży będzie przekazany również dla mojego synka Damianka - mówi Monika Oworuszko. - Urodził się mając niespełna sześć miesięcy, w bardzo ciężkim stanie.

31-letnia kielczanka opowiada, że zupełnie nie spodziewała się takiego życiowego scenariusza. - W ciążę zaszłam bez żadnego problemu i niedługo potem dowiedziałam się, że urodzę bliźniaki - mówi Monika. - Wszystko przebiegało dobrze aż do czwartego miesiąca, bo wtedy zaczęły się u mnie dziwne bóle brzucha i pierwsze skurcze. Trafiłam do szpitala na ulicę Prostą w Kielcach i tam okazało się, że jednego chłopca z bliźniaków nie uda się już uratować, urodził się martwy. Nawet nie mogłam być przy tym, gdy go chowano, bo od razu przewieziono mnie do Szpitala Bielańskiego w Warszawie. To jeden z trzech szpitali w Polsce, w którym lekarze są w stanie utrzymać przy życiu drugie bliźniacze dziecko, gdy jedno umrze. Ponad półtora miesiąca walczono o jego przeżycie, miałam dwie operacje, trzy razy byłam na sali porodowej, na szczęście akcję udało się powstrzymać, ale tylko do 5,5 miesiąca. Synek, gdy się urodził ważył 878 gramów i nie był w stanie samodzielnie oddychać, od razu został zaintubowany i podłączony do respiratora. W siódmej dobie życia jego stan ogólny był bardzo ciężki. Cierpiał na zaburzenia krążenia, niedokrwistość, rozedmę śródmiąższową, zaburzenia oddychania, drgawki, żywiono go pozajelitowo i miał krwiaka w prawym płucu wątroby.

Małżonkowie Monika i Jacek zgodnie uważają, że pierwsze cztery miesiące życia małego Damianka, który spędził w szpitalu były najgorsze. - Cały czas oddychał przy pomocy respiratora, przebył też dwie poważne operacje - mówi tata Jacek Oworuszko, który bardzo zaangażował się w opiekę nad synkiem.

- Przeszedł liczne operacje. Od urodzenia cały czas drżymy o jego zdrowie, wiele razy przebywał w szpitalu z powody zapalenia oskrzeli, a teraz, choć jego stan zdrowia nieco się ustabilizował, to ciągle zdarzają się niespodzianki. Trzy tygodnie temu synek z wielkimi dusznościami i ciężkim zapaleniem płuc znów trafił na oddział intensywnej terapii do kieleckiego szpitalika dziecięcego. Siniał, kaszlał, dusił się i ponownie został podłączony do respiratora, walczono, aby przeżył. Udało się, ale dla nas był to kolejny ogromny stres. W najbliższym czasie synka czeka następna operacja przepukliny pachwinowej, która odbędzie się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Ciągle trwa walka o to, aby się nie przeziębił, staramy się także o to, żeby nie był opóźniony psychoruchowo.

Monika, która przed urodzeniem pracowała jako nauczycielka w przedszkolu zdradza, że poznała swojego męża przez Internet i tworzą bardzo udaną parę, o czym świadczy to, że przeżycia po śmierci jednego i urodzeniu drugiego chorego dziecka jeszcze bardziej umocniły ich związek. - Odkąd się urodził Damianek, który obecnie jest podopiecznym fundacji Miśka Zdziśka "Błękitny Promyk Nadziei" nie przespaliśmy spokojnie ani jednej nocy, ciągle na niego chuchamy i dmuchamy, na dworze nie byliśmy już od października, żeby go nie przeziębić. Co noc sprawdzamy pulsoksymetrem czy ma odpowiednią ilość tlenu we krwi i gdy jest niedotleniony podłączamy go do koncentratora tlenu, który otrzymaliśmy od hospicjum. To chroni dziecko przed wystąpieniem nadciśnienia płucnego. Cały czas synek cierpi na dysplazję oskrzelowo płucną, jedno płuco ma całkiem zniszczone, grozi mu astma oskrzelowa.

Monika ma nadzieję, że dzięki "Malowanej Niedzieli" uda się choć w części sfinansować bardzo potrzebne szczepionki immuglobulinę Synagis, które zabezpieczyłyby synka przed groźnymi dla niego zapaleniem płuc i oskrzeli. Ale są bardzo drogie, jedna kosztuje 7 tysięcy złotych i nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. - Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zechcą zaangażować się w tę akcję, aby pomóc naszemu synkowi - dodają przejęty ojciec Jacek i dziadkowie. - Mieszkamy razem z rodzicami żony w ich mieszkaniu, bo nas chyba nigdy nie będzie stać na kupno własnego lokum. Ale nie marzymy o wielkich rzeczach, tylko o tym, żeby nas synek wyzdrowiał.

IGOREK WYMAGA DŁUGIEJ REHABILITACJI

10 - letni Igor Tokarski z podsandomierskich Winiar pół roku temu został potrącony przez samochód. Nie wrócił jeszcze do zdrowia. Wymaga długiej i kosztownej rehabilitacji. W tę niedzielę, po raz pierwszy od czasu wypadku, przyjedzie do domu.

15 września po południu Igorek wracał do szkoły, z próby. Następnego dnia miał prowadzić uroczystość z okazji 100 - lecia jego podstawówki. W rejonie przejścia dla pieszych został potrącony przez samochód.

- Wydarzenie było dla nas szokiem, wielką tragedią. Igorek to wspaniałe dziecko, bardzo dobry, utalentowany uczeń. Miał prowadzić uroczystość i śpiewać. Zastanawialiśmy się, czy po tym, co się stało nie odwołać obchodów. Nie zrobiliśmy tego, ale każdy z nas tego dnia myślał przede wszystkim o Igorze i jego zdrowiu - wspomina Jerzy Zawadzki, dyrektor szkoły w Winiarach.
Dziecko w bardzo ciężkim stanie trafiło na intensywną terapię szpitala w Tarnobrzegu, a potem na oddział rehabilitacji Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. Przebywa tam do tej pory. Stan Igorka powoli, ale systematyczne się poprawia. Chłopczyk się uśmiecha, jest już sadzany do wózka. Rodzice są przy nim cały czas, na zmianę jeżdżą do Rzeszowa.

Niezwykle ważną rolę w leczeniu chłopca odgrywają zabiegi rehabilitacyjne. Są niezbędne. Za kilka dni Igorek ma jechać na rehabilitację do Krakowa. Ma ona stanowić uzupełnienie tej, którą w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia ma zapewnioną w szpitalu w Rzeszowie. Będzie mógł korzystać z większego zakresu ćwiczeń i zabiegów.

Koszty będą musieli jednak pokryć rodzice, a to ogromny wydatek. - To aż 22 tysiące za cztery tygodnie. Jesteśmy w stanie pokryć część kosztów - mówi Piotr Tokarski, tata Igorka.

Im więcej funduszy uda się zebrać, tym dłużej chłopiec będzie mógł korzystać z opieki specjalistów. Rehabilitacja to nie jedyny wydatek, jaki czeka rodziców Igorka. Zamówili oni już sprzęt - wózek i pionizator. Będzie kosztował 7,5 tysiąca złotych. Narodowy Fundusz Zdrowia pokryje tylko część kosztów.

W pomoc Igorowi Tokarskiemu mocno zaangażowała się szkoła w Winiarach wraz ze stowarzyszeniem, które ją prowadzi. Gdy chłopiec będzie przebywał w domu, zapewni mu pomoc rehabilitanta. Na leczenie swojego ucznia placówka przeznaczyła dochód ze sprzedaży stroików świątecznych przed kościołem parafialnym w Trójcy. Kolejny kiermasz odbędzie się teraz, w Niedzielę Palmową.

Liczy się każda złotówka, każdy gest dobrej woli. Rodzice wraz ze szkołą apelują o przekazywanie 1 procenta podatku na rehabilitację Igorka. Udało im się nawiązać współpracę z dwiema fundacjami, które gromadzą pieniądze na pomoc, nie pobierając przy tym żadnej prowizji. To Fundusz Pomocy Dzieciom i Młodzieży imienia Matki Bożej z La Salette i Fundacja Votum. - Igor to przemiły chłopiec, grzeczny, uczynny, zawsze uśmiechnięty i radosny. Wierzę, że takiego Igorka znowu wkrótce zobaczymy - mówi Jerzy Zawadzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie