40 lat temu powstała kapela Buskowianie, pan był w jej pierwszym składzie. Z jakim nastawieniem zakładaliście wtedy zespół?
Po prostu, robimy kapelę i... zobaczymy, co potem z tego wyjdzie (uśmiech). Tak naprawdę, nikt z nas nie zdawał sobie sprawy, że Buskowianie będą grać przez 40 lat, że będą odnosić sukcesy. Kapela powstała przy buskiej PSS „Społem”, założył ją znakomity muzyk i wspaniały człowiek - Marian Bieniek.
Proszę nam przypomnieć, jak wyglądały prapoczątki kapeli Buskowianie.
Pierwszy skład tworzyło sześciu muzyków. Do dzisiaj gramy - ja oraz skrzypek Zdzisław Kwaśniewski. Pierwsze próby mieliśmy w świetlicy PSS „Społem”, potem pierwsze koncerty. Bardzo pomógł nam wtedy nieodżałowany Piotr Gan, dziennikarz Radia Kielce. Przekazał nam nuty wielu utworów, umożliwił nagrania radiowe. „Chrzest bojowy” przeszliśmy na dużej imprezie w Sielpi koło Końskich, zdobyliśmy tam nagrodę. Potem zajęliśmy pierwsze miejsce na przeglądzie w Nowym Sączu. Dla mnie szczególnie pamiętny był występ na festiwalu folklorystycznym w Łodzi. Kapela Buskowianie zdobyła drugą nagrodę, a co więcej, pokonaliśmy Opocznianki. Wtedy topowy zespół, znany i popularny w całym kraju. To było naprawdę coś!
Pana „czterdziestka” w kapeli Buskowianie to także występy na Buskich Spotkaniach z Folklorem. W sobotę zagraliście porywająco - a który z koncertów uważa pan za szczególnie ważny, udany?
Jeśli muszę wybierać, to najbardziej cenię sobie Buskie Spotkania z Folklorem z lat 80. Kapela Buskowanie otrzymała wtedy nagrodę główną - Grand Prix imienia Piotra Gana. Ja zostałem wyróżniony nagrodą dla najlepszego instrumentalisty. Czas nie stoi w miejscu, więc skład naszej kapeli zmieniał się wiele razy. Chociaż obecnie mieszkam w Stanach Zjednoczonych, jestem w stałym kontakcie z kolegami z kapeli. Nadal mam w Busku wielu przyjaciół. Prawdę mówiąc, już nie liczę swoich występów na Buskich Spotkaniach z Foklorem (uśmiech), było ich naprawdę sporo. Nie wyobrażam sobie jednak, że mógłbym przestać grać w zespole.
Wyjechał pan z Buska za ocean na początku lat 90., a jednak miłość do folkloru nie wygasła.
Kocham muzykę ludową. Kocham muzykę w ogóle, mam ją głęboko w sercu. Do Ameryki wyjechałem w 1991 roku, a znalazłem się tam dzięki loterii wizowej. Mieszkam w stanie Ohio. Nigdy nie przestałem grać na moim ukochanym klarnecie, chociaż początkowo musiałem łączyć muzykowanie z pracą zawodową. Mam tam z przyjaciółmi zespół, gramy polskie piosenki ludowe. W Ameryce czuję się dobrze, już się zadomowiłem, ale do kraju przyjeżdżam regularnie. Staram się grać na każdych Buskich Spotkaniach z Folklorem. Na dwa tygodnie przed przylotem do Polski dzwonię do kolegi z kapeli, on mi mówi, co będziemy grać. Ćwiczę to w domu, potem jedna wspólna próba w Busku - wychodzimy na scenę z zespołem i gramy! Kocham muzykę ludową. Dla mnie to całe życie.
ILE DAJEMY DZIECKU DO KOPERTY NA KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ?
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE:
MUZOtok - Aga Adamczewska
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?